Niektóre aspekty rosyjskiego eksportu energii spadły w przepaść, np. eksport gazu ziemnego rurociągami, który prawie zniknął z lukratywnego rynku europejskiego. Jednak eksport ropy i produktów rafinowanych z tego kraju, który stanowi największą część jego sprzedaży, pozostał zasadniczo na tym samym poziomie po początkowym uderzeniu w pierwszych miesiącach po wprowadzeniu zachodnich sankcji, a dochody państwa nawet nieco wzrosły dzięki wzrostowi światowych cen ropy.
Sankcje nie bardzo szkodzą Rosji
Historia sankcji gospodarczych wobec Rosji pokazała to, o czym wszyscy na Zachodzie wiedzieli lub powinni byli wiedzieć od samego początku: jest to wątpliwa broń. Groźba sankcji w zerowym stopniu odstraszyła ambicje Moskwy dotyczące rozpoczęcia inwazji na Ukrainę na pełną skalę. Od czasu wojny późniejsze wdrażanie sankcji było tak nieregularne, że wpływ na wysiłki wojenne Rosji był w najlepszym przypadku marginalny, a krytycznie potrzebne technologie nadal napływały do rosyjskich producentów broni za pośrednictwem krajów trzecich.
Sam pomysł zastosowania sankcji gospodarczych w celu przeciwstawienia się agresji militarnej nigdy nie był do końca słuszny. Kontrargumentem było to, że dla rządów, które nie mają ochoty na reakcję militarną – ale które nadal uważają, że muszą wyjść poza ostro sformułowane potępienie – jedynym ratunkiem są sankcje gospodarcze.
Logika polityczna tego argumentu jest mocna, ale oparcie się na domniemanych skutkach sankcji gospodarczych było błędem. Choć moralne zaangażowanie w obronę Ukrainy sprawiło, że rządy zachodnie musiały podjąć pewne działania, nie były one niechętne poniesieniu krótkoterminowych kosztów podjęcia proporcjonalnych działań. To musiało być za mało i za późno.
Dobry przykład: według „Financial Times” w pierwszym roku wojny na pełną skalę Unia Europejska zapłaciła Rosji więcej pieniędzy za ropę i gaz, niż przez pierwsze dwa lata przeznaczała na wysiłki wojenne Ukrainy. W obawie przed konsekwencjami dla swojego bezpieczeństwa energetycznego Niemcy ostro walczyły o wykluczenie rosyjskiego gazu (i rosyjskiego Gazprombanku) z sankcji, aby nadal można było płacić za gaz.
Był to rozwój przewidywalny i Moskwa z pewnością się tego spodziewała – od początku podważając wpływ groźnej retoryki Zachodu. Co więcej, Rosja doświadczyła już ośmiu lat złagodzonych sankcji w odpowiedzi na inwazję na Krym w 2014 roku. Kreml nie miał powodów sądzić, że tym razem będzie inaczej.