Wzmocnimy nadzór firm, wprowadzimy nowe instrumenty, jak REIT-y

Andrzej Domański, kandydat z listy Koalicji Obywatelskiej, współtwórca programu gospodarczego Platformy Obywatelskiej

Publikacja: 04.10.2023 21:00

fot. mat. prasowe

fot. mat. prasowe

Jeszcze kilka lat temu najlepszy zarządzający funduszami inwestycyjnymi w Polsce, dzisiaj kandydat Koalicji Obywatelskiej do parlamentu i współtwórca programu gospodarczego. Skąd pomysł na taką radykalną zmianę?

Jestem mocno przekonany, ze doświadczenie osób z rynku kapitałowego jest polityce w procesie stanowienia prawa bardzo potrzebne i powinno być wykorzystane. Osoby z rynku kapitałowego znają gospodarkę, znają problemy polskich przedsiębiorstw. I to nie tylko tych największych koncernów, o których się codziennie mówi w mediach, ale także tych małych i średnich. Osobiście, jako zarządzający funduszem małych i średnich spółek, bardzo często spotykałem się i rozmawiałem z zarządami takich firm. Wiem, co dzisiaj trapi polskich przedsiębiorców. I chcę tę wiedzę wykorzystać do naprawiania polskiej gospodarki.

To nowość, bo w ostatnich latach, nawet dekadzie, można odnieść wrażenie, że politycy jakby nie doceniali i nie dostrzegali szeroko pojętego biznesu, przedsiębiorców, choćby w kampaniach wyborczych.

Ostatnie osiem lat to można powiedzieć ciągły atak na przedsiębiorców. Zaryzykowałbym wręcz tezę, że PiS wypowiedział przedsiębiorcom wojnę. Zrobił z nich swoją dojną krowę do finansowania wydatków. Wiemy, co wprowadził tzw. Polski Ład, mamy wyższą składkę zdrowotną, kolejne obciążenia podatkowe… Mamy również rosnącą inwigilację i represyjność państwa, czego przykładem są chociażby nieuzasadnione aresztowania niektórych przedsiębiorców, które mają na celu zastraszenie biznesu. Pojawiły się także propozycje zmian w ordynacji podatkowej (tylko tymczasowo wstrzymane), które idą mocno w kierunku rosnącej inwigilacji rachunków bankowych polskich przedsiębiorców i to wcale nie największych, ale tych najmniejszych. Dlatego my, jako Koalicja Obywatelska… Wyprzedzam pytanie?

Tak, o tym za chwilę (śmiech). Najpierw, jaką ocenę wystawiłby pan rządzącym i generalnie PiS za politykę gospodarczą? W skali 1–6.

Zdecydowanie jeden. Rząd wyłącza kolejne silniki polskiego wzrostu gospodarczego. Widzimy to chociażby w odmowie przyjęcia środków z KPO, programu bardzo istotnego z punktu widzenia inwestycji w Polsce. Jeszcze bardziej widać to, o czym mówiłem wcześniej, a więc w ciągłe uderzanie w ducha przedsiębiorczości Polaków, który przecież budował nasz kapitalizm od początku lat 90. W 2015 roku o własnej firmie czy działalności myślał co piąty Polak, dzisiaj zaledwie co trzydziesty. Etos przedsiębiorcy bardzo mocno ucierpiał. Naszym zadaniem jest jego odbudowa. Przedsiębiorcy to silnik napędowy polskiej gospodarki. Bez inwestycji, bez przedsiębiorców, bez podejmowania tego inwestycyjnego ryzyka nie będzie wysokiego wzrostu gospodarczego.

Mamy zapaść w demografii, ale tutaj akurat źródeł jest więcej. Ceny energii. Przez lata niski ich poziom wspierał wzrost gospodarczy. Dzisiaj cena energii na rynku spot w Polsce jest o 60 proc. wyższa niż we Francji, o 50 proc. wyższa niż w Niemczech. Jak polscy przedsiębiorcy mają konkurować w Europie? Niemal wszystkie unijne państwa już korzystają ze środków KPO i wykorzystują je choćby na transformację energetyczną i inwestycje infrastrukturalne.

Załóżmy hipotetycznie, że Koalicja wygrywa wybory, a pan zostaje ministrem finansów?

Po pierwsze, nie zostaję ministrem. Nie dzielimy stanowisk. Chciałbym, żeby to jasno wybrzmiało z naszej rozmowy.

No dobrze, to co powinien zrobić nowy minister finansów? W pierwszej kolejności.

Na takie pytanie mogę odpowiedzieć. Natychmiast musi powstać biała księga finansów publicznych, aby poznać prawdziwy ich stan. Obecnie mamy olbrzymią część naszego długu wyprowadzoną poza kontrolę parlamentu. Wygląda to groźnie. Ten proces trwa już od kilku lat. Nie może być sytuacji, że o polskich zobowiązaniach finansowych w wysokości 16 mld USD dowiadujemy się z np. koreańskiej prasy. Bez pełnej informacji trudno prowadzić odpowiedzialną politykę gospodarczą.

Krok nr 2 to likwidacja wszystkich zbędnych funduszy i agencji państwowych, których naprawdę powstało sporo. Wiele z nich służy tylko i wyłącznie do zatrudniania i płacenia swoim krewnym, rodzinie, znajomym. Tam, gdzie jest to zasadne, funkcje i obowiązki można swobodnie przenieść z powrotem do budżetu, aby parlament miał nad tym pełną kontrolę.

Po trzecie: tworzenie zachęt do pracy. W szczególności mam na myśli klasę średnią, która ma uzasadnione poczucie, że pracuje bardzo dużo, ale ma z tego relatywnie niewiele. Stąd nasz program i propozycja obniżenia podatków poprzez podwyższenie kwoty wolnej. Osoba, która zarabia do 6000 zł brutto, nie zapłaci złotówki podatku. To będzie bodziec, aby Polakom bardziej opłacało się pracować. Wiemy dobrze, że bogactwo społeczeństwa to bogactwo narodu. Nie bierze się ono z zasiłków, tylko z pracy, inwestycji i innowacji, czyli wszystkiego, co w moim odczuciu było i jest w ciągu minionych ośmiu lat systematycznie eliminowane.

Weźmy inwestycje. Premier Morawiecki obiecywał 25-proc. stopę inwestycji. Tymczasem dzisiaj wynosi ona zaledwie 16 proc. Obecnie wielu inwestorów zagranicznych, którzy mogliby w Polsce inwestować, nie robi tego z przyczyn związanych chociażby z zamachem na polski wymiar sprawiedliwości i niezależne sądy. Jeżeli ktoś chce u nas ulokować miliardową inwestycję, z horyzontem nie miesięcznym czy rocznym, ale bardziej dekady, musi najpierw sprawdzić, czy będzie w stanie dochodzić swoich praw. Obecnie to więcej niż wątpliwe.

Kolejna rzecz niezwykle istotna to transformacja energetyczna. Dzisiaj, przy tych wysokich cenach za energię elektryczną, konkurencyjność polskiej gospodarki i polskich przedsiębiorstw radykalnie spada. Mając 70-proc. udział węgla w miksie energetycznym, mamy potężny ślad węglowy. Powiedzmy to sobie otwarcie: nasze firmy będą stopniowo eliminowane z europejskich łańcuchów dostaw. A przecież polski eksport to jeden z silników wzrostu gospodarczego. On wciąż działa. Ale to nie jest dane raz na zawsze.

Dlatego mówimy o bardzo wyraźnym przyspieszeniu inwestycji w OZE, a w średnim i długim horyzoncie również w energetykę jądrową, czyli w czyste, stabilne i bezpieczne źródło energii.

Mamy dynamiczny wzrost minimalnego wynagrodzenia w gospodarce. To dobry kierunek? Słychać głosy biznesu, że to bije w nich i zwiększa szarą strefę. Z drugiej strony korzystają najmniej zarabiający, potencjalni konsumenci.

To wszystko jest skutkiem wysokiej inflacji, która napędza minimalną płacę i wynagrodzenia, co z kolei napędza inflację. Źródłem całego zła jest zbagatelizowanie w pewnym momencie przez Radę Polityki Pieniężnej z Adamem Glapińskim na czele zagrożenia inflacyjnego.

Po ostatniej decyzji RPP o gwałtownej obniżce stóp procentowych, pomimo wciąż wysokiej inflacji, miałem spotkanie z grupą inwestorów z Londynu i Nowego Jorku. Ta decyzja otworzyła im oczy na to, co dzieje się w Polsce, jak upolityczniona jest RPP, podejmując tę błędną decyzję pod dyktando partii rządzącej. Potwierdziła to reakcja złotego, który znacząco się osłabił.

Jako kredytobiorca oczywiście się z tego cieszę, ale jako ekonomista, który potrafi przewidzieć konsekwencje takich ruchów, oczywiste przełożenie na inflację, bardzo się martwię. Rentowności polskich dziesięcioletnich obligacji już są na wyższym poziomie niż w dniu posiedzenia RPP. Wiarygodność polityki monetarnej sięgnęła dna.

Może nie będzie tak źle, bo w cudowny sposób tanieją nam paliwa na stacjach.

Ten temat będzie wymagał bardzo dogłębnego zbadania. Wciąż czekamy na oficjalną odpowiedź, czy Orlen korzysta ze strategicznych rezerw (o czym informują niektóre media), które są przypisane do wykorzystania na czas chociażby wojny. Tych rezerw nie uruchomiono w momencie wybuchu wojny w Ukrainie, kiedy mieliśmy kolejki pod stacjami benzynowymi i de facto paliwo było momentami racjonowane. Wszystko wskazuje na to, że Orlen korzysta z takich rezerw, aby przed wyborami utrzymać sztuczną, niską cenę paliwa. Jako kierowca znów, bardzo się cieszę z taniego paliwa, ale jako obywatel jestem przerażony. Wszyscy za to zapłacimy zaraz po wyborach. Jeżeli Orlen rzeczywiście importuje diesla i sprzedaje go poniżej kosztów zakupu, to mówimy o działaniu na szkodę spółki i jej wszystkich akcjonariuszy. Jeśli to ma rzeczywiście miejsce, odpowiedzialne za to osoby poniosą konsekwencje.

Znów hipotetycznie, pierwsza decyzja nowego ministra aktywów państwowych po wyborach to…

Oczywiście wszyscy polityczni nominaci w zarządach i radach nadzorczych spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa zostaną – zgodnie z procedurami – natychmiast pozbawieni swoich stanowisk. Obecnie skala upolitycznienia spółek jest absolutnie niespotykana. Tworzą się już małe gangi wśród tychże nominatów. No i mamy coś, czego nie obserwowaliśmy w naszej wolnej Polsce, czyli postępującą oligarchizację gospodarki.

To, co się dzieje ze spółkami kontrolowanymi przez Skarb Państwa notowanymi na warszawskiej giełdzie, jest – szukam grzecznego słowa – niedopuszczalne. Mówimy o podmiotach, w których są również inwestorzy mniejszościowi. Wśród nich fundusze inwestycyjne i emerytalne, które przecież inwestują pieniądze milionów Polaków. Interesy tych grup inwestorów są przez Skarb Państwa zupełnie pomijane. To koniecznie trzeba zmienić i poprawić. Taki ruch zaowocuje zmianą struktury oszczędności Polaków, tak aby instrumenty udziałowe miały większy udział.

Nie słychać jednak głośnych, krytycznych głosów czy spraw sądowych tych mniejszościowych inwestorów, choćby instytucjonalnych czy zagranicznych.

Dzieje się to, ale sporadycznie. Mniejszościowi akcjonariusze nie mają dzisiaj w spółkach kontrolowanych przez państwo głosu, nie mają żadnej siły. Ich protesty są zupełnie ignorowane. Pojawia się pytanie o rolę nadzoru. Dzisiaj widzimy, że chociażby KNF swojej roli nie wypełnia. Wiele wątpliwości budzi chociażby zachowanie KNF w sprawie delistingu Kernela. Np. dlaczego nie dopuszczono Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych do postępowania administracyjnego? Sama giełda też jest w absolutnym odwrocie. Nie ma znaczących ofert publicznych, debiutów. Nie ma z zupełnie niezrozumiałych dla mnie powodów REIT-ów. A to istotne, aby Polacy mieli możliwość rozsądnego inwestowania na rynku nieruchomości z dobrze zdywersyfikowanym ryzykiem, czy chociażby na podobnej zasadzie na rynku OZE. To wszystko powoduje, że Polacy wolą niestety trzymać pieniądze na depozytach, których oprocentowanie jest niższe od inflacji.

Co z podatkiem Belki?

Trzeba go zmienić. Jesteśmy już po wstępnych konsultacjach z biurami maklerskimi. W przypadku dochodu do 100 tys. zł i inwestycji trwającej ponad rok podatku od zysków kapitałowych nie będzie. To jest jak najbardziej do zrobienia. Chodzi o promowanie długoterminowego oszczędzania, a z drugiej strony pomoc w pozyskiwaniu kapitału na giełdzie przez małe i średnie spółki.

Mamy dobre produkty emerytalne jak IKE czy IKZE. Jedną z przyczyn słabego ich rozwoju są obawy, że przyjdzie rząd i zabierze pieniądze, jak to było z OFE za czasów PO.

Mogę tylko powtórzyć, że pieniądze OFE nie zostały zabrane. Część środków zgromadzonych w OFE trafiła na subkonta w ZUS, środki te nadal podlegają dziedziczeniu, są waloryzowane, a przy przejściu na emeryturę w całości są brane pod uwagę do ustalenia wysokości dożywotniego świadczenia.

Jak uatrakcyjnić inwestycje giełdowe, w tym emerytalne?

Na pewno trzeba poprawić ład korporacyjny w spółkach kontrolowanych przez Skarb Państwa. O tym już mówiłem. Trzeba wzmocnić nadzór firm, wprowadzać nowe instrumenty inwestycyjne, jak REIT-y. Struktura oszczędności Polaków powinna zdecydowanie lepiej spełniać potrzebę budowania długoterminowej stopy zwrotu na rzecz naszych przyszłych emerytur.

Orlen podzielić i sprywatyzować?

Nikt nie mówi o żadnej prywatyzacji Orlenu – tym bardziej że akcje Orlenu są już dzisiaj w rękach prywatnych inwestorów. Potrzebna jest poprawa konkurencyjności na rynku, w szczególności na rynku gazu. Trzeba koniecznie znowelizować ustawę o zapasach obowiązkowych. Natomiast na pewno bardzo dokładnie zbadamy fuzję Orlenu z Lotosem, podjęte decyzje oraz wyceny, które stały za sprzedaniem udziałów w Rafinerii Gdańskiej za jej ułamek wartości.

Proces rozdzielenia koncernu to trudna sprawa. Nie zostały upublicznione umowy z Aramco. Nie znamy więc szczegółów. Argument Orlenu, że liczy się dostęp do saudyjskiej ropy, jest chybiony. Ropy na rynku nie brakuje. Mogliśmy ją zabezpieczyć z różnych innych źródeł.

A euro? Powinniśmy je przyjąć?

Polska gospodarka nie jest do tego gotowa. Nie spełniamy kryteriów konwergencji, więc dyskusja dzisiaj jest abstrakcyjna. Jako ekonomista mogę powiedzieć, że istnieją argumenty za i przeciw wspólnej walucie. Patrząc na decyzje prezesa Glapińskiego i RPP, to argument o niezależnej polityce monetarnej traci na wartości. Natomiast jest faktem, że własna waluta w momencie na przykład stresów na rynkach finansowych czy różnego rodzaju kryzysów trochę je amortyzuje. Słabszy złoty wspiera wtedy eksport. Dzięki temu nasza gospodarka głęboko nie nurkuje.

Są też korzyści strategiczne. Widzimy, że Unia Europejska integruje się mocniej wokół państw tworzących strefę euro. Tamtejsi ministrowie spotykają się często. W tym gronie zapada wiele ważnych decyzji. Chciałbym, aby Polska siedziała przy stole, kiedy są podejmowane kluczowe decyzje.

KPO jest racją stanu?

Powiedzmy jasno: KPO jest polskiej gospodarce niezbędne. Te 270 miliardów złotych napędziłoby wzrost gospodarczy, stworzyło lepiej płatne miejsca pracy w wielu sektorach gospodarki, rozwinęło inwestycje… Te pieniądze pojawią się bardzo szybko po naszym zwycięstwie w wyborach.

Ostatnie pytanie do byłego zarządzającego funduszem inwestycyjnym, a dzisiaj polityka. Czy spółki giełdowe, które są bardziej efektywne i przejrzyste od pozostałych, nie powinny płacić niższych podatków? To by ożywiło nasz parkiet.

Dlaczego dzisiaj warto być spółką publiczną? Rośnie liczba obowiązków i wymogów informacyjnych, podobnie jak nadzór różnych organów. Jest presja ze strony mniejszościowych akcjonariuszy. To wszystko zniechęca do wejścia na giełdę. Dlatego muszą być bodźce do upublicznienia spółek.

Czy to powinna być niższa stawka podatku, na przykład CIT? To ciekawe i interesujące rozwiązanie. Wymaga oczywiście dyskusji, która, mam nadzieję, jest przed nami.

CV

Ekonomista, analityk gospodarczy. Absolwent Akademii Ekonomicznej w Krakowie (dzisiaj to Uniwersytet Ekonomiczny). Przez 14 lat pracował na rynku kapitałowym jako analityk rynku akcji, zarządzający funduszami, dyrektor inwestycyjny oraz członek zarządu w krajowych i międzynarodowych instytucjach finansowych. Posiada tytuł analityka CFA (Chartered Financial Analyst). W 2016 roku otrzymał od „Parkietu” nagrodę: Złoty Portfel za najlepsze wyniki inwestycyjne 2015 roku współzarządzanego funduszu inwestycyjnego Noble Funds Stabilnego Wzrostu Plus.

Wybory parlamentarne 2023
Na usługi publiczne wydatki powinny rosnąć
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Wybory parlamentarne 2023
Wynik wyborów poprawił perspektywy kredytodawców
Wybory parlamentarne 2023
Wybory 2023. Jaki będzie program gospodarczy nowego rządu
Wybory parlamentarne 2023
PKW ogłosiła oficjalne wyniki wyborów. Znamy posłów i senatorów
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Wybory parlamentarne 2023
Wybory 2023. Lista nowo wybranych senatorów
Wybory parlamentarne 2023
Wyniki wyborów. PKW podaje dane z 100 proc. komisji