Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało nowelizacje kodeksu cywilnego oraz niektórych innych ustaw, które skrócą okres przedawnienia z dziesięciu do sześciu lat i spowodują, że nie będzie można dochodzić przeterminowanych należności. Zmiany te mają być korzystne dla dłużników, ale jak wpłyną na instytucje finansowe?
– Skrócenie okresu przedawnienia roszczeń będzie miało na banki raczej wpływ operacyjny niż finansowy. Procesy będą musiały toczyć się szybciej, banki będą musiały wcześniej podejmować decyzję, na ile próbować odzyskać pieniądze, a na ile korzystać z usług wyspecjalizowanych firm, aby przerwać bieg przedawnienia. Szybszy proces może oznaczać nieco wyższe koszty operacyjne, odzyski mogą być nieznacznie niższe, ale nowe przepisy ogólnie nie powinny istotnie wpłynąć na wyniki i wskaźniki finansowe banków – ocenia Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego.
Skutki zmian w terminach przedawnienia mają dotyczyć nie tylko przyszłych długów, ale też roszczeń, do których doszło przed nowelizacją. Zmiany mogą wpłynąć na ceny sprzedaży portfeli kredytów nieregularnych (polski sektor windykacyjny co roku wydawał parę mld zł na ich zakupy). – To będzie uzależnione głównie od momentu sprzedaży – im wcześniej będzie do niej dochodzić, a tak może się dziać w związku z nowymi przepisami – tym wyższa może być cena możliwa do uzyskania przez bank, bo to młodszy portfel i więcej z niego można odzyskać. Windykatorzy, wiedząc, że nowe prawo wchodzi w życie, już przygotowywali się do niego i zaczęli wysyłać powództwa sądowe, aby nie doszło do przedawnienia – wskazuje Powierża.
– Dla branży windykacyjnej skrócenie okresu przedawnienia nie powinno mieć dużego znaczenia. Zarówno Kruk, jak i GetBack wskazywali, że z tego powodu kierowali sprawy do sądów, co powodowało zwiększone koszty operacyjne. Kruk twierdzi, że nie ma już praktycznie takich spraw, zaś GetBack i tak około 90 proc. spraw kierował przez e-sądy – dodaje Mateusz Krupa, analityk Erste Securities.