W minionych miesiącach na rynkach panował optymizm – uznano, że powrót dezinflacji w USA umożliwi Fedowi rozpoczęcie luzowania. Za sprawą rozczarowującego na całej linii raportu z rynku pracy i wzrostu stopy bezrobocia do 4,3 proc. przekroczona została cienka granica. Zapanowała panika, że odroczenie obniżek na starcie roku ze względu na serię zbyt silnych wzrostów inflacji bazowej popchnie gospodarkę ku recesji. Inwestorzy zaczęli oczekiwać, że spóźniona Rezerwa Federalna przed końcem roku zredukuje koszt pieniądza o 125 pkt baz. W pełni wycenione zostało rozpoczęcie cyklu ostrym cięciem o 0,5 pkt proc. Pojawiły się wręcz głosy, że FOMC może zdecydować się na nadzwyczajny, ratunkowy ruch pomiędzy zaplanowanymi posiedzeniami.
Ważnym czynnikiem kształtującym nastroje są obawy o koszty rozwoju sztucznej inteligencji, które podsyciły kwartalne raporty Intelu i Amazona. Niepewność rodzi sytuacja na Bliskim Wschodzie i scenie politycznej w USA. W takich okolicznościach trudno, żeby rynki wschodzące przyciągały, ale EUR/PLN pozostał jak dotąd względnie stabilny. Złotemu grozi powrót na czerwcowe dołki dopiero po wyjściu notowań nad 4,33. Dolar traci, najmocniej w relacji do walut defensywnych. Jen kontynuuje potężne odbicie z niemal 40-letnich dołków. USD/JPY w kilka tygodni runął o 12 proc., przepłaszając kapitał szukający atrakcyjnych stóp zwrotu w świecie EM.