Początek dnia zwiastował trudny czas dla złotego. Pogorszenie nastrojów na światowych rynkach wywołane wynikami spółek technologicznych w USA i odpływ kapitału od ryzykownych aktywów generował presję również na złotego. Ta faktycznie była widoczna, ale tylko w pierwszej części dnia. Złoty tracił wobec głównych waluty, a szczególnie wobec franka szwajcarskiego, który traktowany jest przez inwestorów, jako bezpieczna przystań. W drugiej połowie dnia złoty wrócił jednak do gry. 

Po południu dolar był wyceniany na 3,96 zł co oznacza poziom, który widzieliśmy także wczoraj wieczorem. Podobnie sytuacja wyglądała w przypadku euro, którego wycena stabilizowała się na poziomie 4,29 zł. Frank również zmniejszył skalę umocnienia. Po południu kosztował już poniżej 4,50 zł.

Złoty opanował emocje. Pomogły dobre dane o PKB w USA

Na razie wygląda więc, że pierwsza mała panika rynkowa po wczorajszych wydarzeniach na Wall Street została opanowana. Pomogły też w tym lepsze od oczekiwań wstępne dane o PKB za II kwartał w Stanach Zjednoczonych, które dają nadzieję na to, że amerykańska gospodarka wciąż jest na drodze do uniknięcia recesji.

Z drugiej strony, czy to oznacza, że można już odwoływać korektę? Zdecydowanie nie. Rynek jest teraz bardzo wyczulony na każdą informację, więc potencjalna podwyższona zmienność nikogo nie powinna dziwić.