Słabszy ISM dla przemysłu USA wznowił spekulacje, na ile decydenci Fedu rzeczywiście będą sztywno trzymać się tego, co mówią, czyli w dość agresywny sposób podnosić stopy procentowe. Z kolei „jastrzębia” retoryka płynąca z EBC (który rozpoczął cykl podwyżek później) wsparła euro. W efekcie jeszcze w zeszłym tygodniu EUR/USD wyraźnie odbił się od okolic 0,9550, co wyraźnie ściągnęło w dół notowania USD/PLN, który wtedy naruszał poziom 5 zł.
Dzisiaj kluczowym tematem będzie decyzja RPP. Czy w kontekście nadal rekordowej inflacji – we wrześniu powyżej 17 proc. – nie powinniśmy zobaczyć bardziej zdecydowanego ruchu? Na to po cichu liczy rynek, stąd też podwyżka o 25 pkt baz. może być pewnym rozczarowaniem. Jednocześnie, kiedy tak zwany policy mix wypada mało korzystnie (również w kontekście przyszłorocznych wyborów parlamentarnych), RPP raczej powinna unikać zdecydowanej deklaracji o końcu cyklu podwyżek. W tym kontekście kluczowe może okazać się wystąpienie prezesa NBP zaplanowane na czwartek. Istnieje obawa, że decydenci nie dowiozą oczekiwań rynków, co może dać pretekst do ponownego osłabienia złotego. Zwłaszcza że problemem euro może za chwilę być casus Credit Suisse, wokół którego aż huczy od plotek, a nowe dane ISM dla usług i piątkowe odczyty Departamentu Pracy USA nie muszą już być negatywne dla dolara.