Przypis składki z tych produktów wzrósł w I kwartale z 2,43 do 2,89 mld zł, czyli o 19 proc. Liczba czynnych umów indywidualnych wynosi obecnie 2,79 mln, a grupowych 42,8 tys. – wynika z raportu Komisji Nadzoru Finansowego za I kwartał. Produkty te, zwane potocznie polisolokatami, przez ostatnie lata cieszyły się fatalną reputacją, ponieważ były obciążone gigantycznymi opłatami w razie zerwania umowy i sprzedawane z naruszeniem zasad uczciwości, często osobom, które ich nie potrzebowały.
Branża wyciągnęła wnioski z tych doświadczeń, dodatkowo zmienione przepisy znacząco ograniczyły wysokość opłat. Na rynku pojawiły się zrozumiałe produkty inwestycyjne pozbawione wysokich opłat likwidacyjnych i towarzystwom udało się przekonać klientów do zakupu tych produktów.
– Po raporcie KNF widać, że mamy do czynienia ze wzrostem wartości polis z UFK. Jego źródeł trzeba szukać w koniunkturze giełdowej w pierwszym kwartale tego roku, wystarczy spojrzeć chociażby na poziom indeksu WIG20 w tym okresie – tłumaczy Jarosław Bartkiewicz, prezes Prudentialu w Polsce.
Jak podkreśla Edyta Fundowicz, dyrektor ds. portfolio produktowego w Nationale-Nederlanden, obecnie mamy do czynienia z niskimi stopami procentowymi oraz inflacją. W takiej sytuacji rynkowej polisa z elementem inwestycyjnym może stanowić alternatywę dla tradycyjnych depozytów.
W ubezpieczeniach życiowych po ubiegłorocznych spadkach generalnie nastąpiła poprawa. W I kwartale 2017 r. składka przypisana brutto wyniosła 6,12 mld zł, o ponad 6 proc. więcej niż w I kwartale 2016 r. – W produktach ochronnych, zarówno indywidualnych, jak i grupowych, obserwujemy stabilny systematyczny wzrost zainteresowania klientów – przyznaje Weronika Dejneka, dyrektor zarządzający ds. strategii produktowej i klienta w PZU.