Zmarnowany potencjał wart miliardy złotych

Ulgi podatkowe i dotacje unijne nie stały się w Polsce tak znaczącym napędem rozwoju przedsiębiorstw, jak można byłoby sądzić. Badania pokazują, iż zewnętrzne finansowanie innowacji cieszy się niewielkim zainteresowaniem, szczególnie małych i średnich firm.

Publikacja: 10.11.2024 15:44

Firmy w Polsce nie korzystają z ulg na badania i rozwój oraz grantów. Brakuje im kadr i czasu niezbę

Firmy w Polsce nie korzystają z ulg na badania i rozwój oraz grantów. Brakuje im kadr i czasu niezbędnych do pozyskania finansowania. Eksperci alarmują: aby przyspieszyć rozwój innowacji, należy wspomóc biznes w tej dziedzinie.

Foto: AdobeStock

Gdyby spojrzeć na fakt, że polskie wydatki na badania i rozwój w sektorze przedsiębiorstw od 2012 r. zwiększyły się aż sześciokrotnie, a łączne nakłady krajowe brutto na B+R wzrosły w ciągu dekady trzykrotnie, mogłoby wydawać się, że mkniemy w kierunku innowacyjnej gospodarki. Tyle że te statystyki to tylko część obrazu, a rzeczywistość jest bardziej ponura. Udział wydatków B+R w naszym PKB wzrósł bowiem w tym okresie jedynie o 0,56 pkt proc. z 0,9 w 2012 r. do 1,46 proc. w roku 2022. W porównaniu z liderami innowacji, takimi jak Niemcy (3,13 proc.) czy Szwecja (3,47 proc.), nadal pozostajemy daleko w tyle.

Ulgi i granty poza zasięgiem firm

Polska zajmuje dopiero 27. miejsce na 29 państw w Europejskim Rankingu Innowacyjności, osiągając ledwie 72 proc. „średniego poziomu wskaźnika efektywności innowacyjnej”. Tak słaby wynik to m.in. zasługa właśnie wciąż niewystarczających nakładów na badania i rozwój. Dane za 2022 r. pokazują, że udział wydatków wewnętrznych na B+R w relacji do PKB jest o ponad jedną trzecią niższy od unijnej średniej (ta wynosi 2,24 proc.), co plasuje nas na 14. pozycji we Wspólnocie. Te statystyki jeszcze gorzej prezentują się, gdy spojrzymy na te wydatki w ujęciu nominalnym. Np. Niemcy na innowacje przeznaczają aż dziesięć razy większe sumy.

72 %

– taki procent „średniego poziomu wskaźnika efektywności innowacyjnej” osiąga nasz kraj – wynika z zestawienia w Europejskim Rankingu Innowacyjności

Co ciekawe, eksperci twierdzą, iż nad Wisłą barierą dla szybszego rozwoju nie jest brak narzędzi wsparcia, takich jak ulgi podatkowe czy granty, ale niewystarczająca wiedza i zasoby w firmach, które blokują ich efektywne wykorzystanie. Badania pokazują, że zewnętrzne finansowanie innowacji cieszy się niewielkim zainteresowaniem, szczególnie wśród małych i średnich przedsiębiorstw. Z raportu firmy Ayming wynika, że w ciągu ostatnich trzech lat jedynie 28 proc. przedsiębiorstw skorzystało z takiego wsparcia. Najczęściej decydowały się na to największe organizacje, zatrudniające ponad 250 pracowników (44 proc.). Niestety, wraz ze zmniejszaniem się wielkości firmy, maleje też zainteresowanie zewnętrznymi źródłami – wśród średnich firm (50–249 pracowników) ów udział to już 23 proc., a w przypadku małych (10–49 pracowników) tylko 18 proc. Zdecydowana większość badanych firm (88 proc.) jako przyczynę tego stanu rzeczy wskazała brak informacji o szczegółach funkcjonowania dostępnych na rynku instrumentów. 73 proc. podmiotów zwraca z kolei uwagę na brak zasobów kadrowych i czasu uniemożliwiających pozyskiwanie finansowania.

28 %

firm w Polsce skorzystało w ostatnich trzech latach z zewnętrznego finansowania innowacji. Dlaczego tak mało? Aż 88 proc. podmiotów nie ma wiedzy o dostępnych na rynku instrumentach

Piotr Frankowski, dyrektor zarządzający Ayming Polska, wskazuje, że jeśli chcemy przyspieszyć rozwój innowacji w Polsce, kluczowe będzie znalezienie sposobów na skuteczniejsze wsparcie biznesu.– Przedsiębiorcy często wskazują na bariery finansowe, które blokują ich innowacyjne projekty. Firmy realizujące działania rozwojowe nie muszą polegać wyłącznie na własnych środkach – do ich dyspozycji pozostają narzędzia, takie jak ulgi podatkowe, granty rządowe, dotacje unijne czy polska strefa inwestycji. Co więcej, rozwiązania te można łączyć, co pozwala firmom realnie zwiększyć budżety na badania i rozwój – komentuje.

Jego zdaniem kluczowe pytanie brzmi: jak sprawić, by biznes chętniej po nie sięgał?

– To właśnie w pełnym wykorzystaniu tych możliwości tkwi potencjał, który może napędzić transformację innowacyjną polskiej gospodarki – przekonuje Frankowski.

Jak duży to potencjał? Ayming wylicza, że chodzi o 27 tys. firm, które mogłyby sięgnąć po ulgę na B+R. To wynik wyższy o dziesięć razy w stosunku do stanu obecnego. – Biorąc pod uwagę wyliczoną przez nas medianę kosztów kwalifikowanych w małych i dużych firmach oraz fakt, że aż 70 proc. z nich stanowią wynagrodzenia, możemy założyć, że gdyby wszystkie uprawnione firmy skorzystały z ulgi B+R, do gospodarki wróciłyby 4 mld zł, które w 2023 r. mogłyby zostać w pełni zainwestowane w rozwój B+R – kontynuuje Frankowski. I dodaje, że w 2022 r. Polska przeznaczyła na badania i rozwój 44,7 mld zł, co stanowiło wzrost o 18,6 proc. w porównaniu z 2021 r.

– Jeśli ten trend utrzymałby się również w 2023 r., a firmy zainwestowałyby dodatkowe 4 mld zł z ulgi B+R, całkowite wydatki wzrosłyby nawet do 57,2 mld zł – tłumaczy.

Czytaj więcej

Giganci nie oszczędzają w walce o prymat na rynku sztucznej inteligencji

Nauka i kapitał – ten napęd nie działa

Na niski poziom innowacyjności Polski wpływ ma więcej aspektów. Kulejący poziom cyfryzacji, problem w sektorze nauki czy brak pieniędzy na nowatorskie projekty to tylko część z nich. Aby uzmysłowić sobie skalę wyzwań, z jakimi musimy się zmierzyć, by choć spróbować podgonić nie tyle światową czołówkę, ile europejską średnią, wystarczy spojrzeć na ekosystem start-upów i dziś najdynamiczniej rozwijającą się branżę – technologie AI. Pod względem liczby młodych, innowacyjnych spółek działających na tym rynku górują Amerykanie. Biorąc pod uwagę firmy, które powstały w latach 2013–2023, a przy tym udało im się zebrać od inwestorów co najmniej 1,5 mln USD, w USA jest ponad 5,5 tys. tego typu podmiotów. W Chinach niemal 1,5 tys. Analitycy Quid podają, że w Europie pod tym względem prym wiodą: Wielka Brytania (727), Francja (391), Niemcy (319), Szwajcaria (123) oraz Szwecja i Hiszpania (po 94). Naszego kraju w tym zestawieniu nawet nie uwzględniono. Ale Warsaw Equity Group przygotowała własną mapę polskich start-upów AI, z której wynika, że na rynku mamy nieco ponad setkę działających w tym segmencie firm. Gdyby jednak przyjąć kryteria, którymi posługiwali się twórcy zestawienia opracowanego przez Quid, podmioty takie można liczyć na palcach. Z czego wynika taka posucha, skoro na rynku trwa boom na wszelkie projekty pod szyldem „sztuczna inteligencja”?

Jedną z bolączek nad Wisłą jest brak kapitału. W opracowanym przez Uniwersytet Stanforda rankingu inwestycji w AI za ub.r. widać, że strumień finansowania projektów AI pokrywa się z mapą Quid. Pieniądze płyną głównie do Stanów Zjednoczonych (62,5 mld USD), dopiero w dalszej kolejności Chin (7,3 mld USD) czy Wielkiej Brytanii (3,5 mld USD). Badacze przewagę USA argumentują tym, że tam pracuje aż 60 proc. najlepszych naukowców w tej dziedzinie. Widać więc, że (abstrahując od AI) kluczowe składniki sukcesu to nauka i kapitał. Niestety w Polsce oba filary nie są mocną stroną. Dane Crunchbase’u za lata 2000–2024 pokazują, że wielkie koncerny technologiczne, których nad Wisłą nie mamy, są motorem innowacji. W tym okresie Alphabet (spółka matka Google’a) przejął aż 222 start-upy, wydając na ten cel niemal 17 mld USD. Na globalnym podium w tym kontekście są też Microsoft (140 start-upy; 50 mld USD) i Cisco (134; 60 mld USD). W sumie co trzecia taka akwizycja dokonana została przez technologicznych gigantów z Doliny Krzemowej. W Europie na wyróżnienie zasługują szwajcarski Roche (32; ponad 20 mld USD) i niemiecki Siemens (40; 2,5 mld USD).

Co do nauki to wyzwaniem jest znikoma jej współpraca z biznesem. Jak pokazują badania prof. Marka Kwieka i dr. Łukasza Szymuli z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, rodzimi badacze są najczęściej na pierwszym lub drugim miejscu wśród krajów, w których szanse na pozostanie w nauce są największe. – I tak np. szanse na pozostanie w akademii Polaków, którzy zaczęli publikować w 2000 r. w informatyce czy chemii, po 20 latach są u nas niemal dwa razy większe niż u Amerykanów czy Niemców – twierdzi prof. Kwiek. To oznacza, że otoczenie akademickie w Polsce nie jest konkurencyjne, a naukowcy nie muszą się martwić o zatrudnienie w kolejnym roku, jak naukowcy z zagranicznych, bardziej prestiżowych uczelni. Co więcej, sektory prywatny i rządowy nie zabierają ludzi z nauki do biznesu czy administracji, jak w gospodarkach bardziej rozwiniętych.

Technologie
XTPL pogłębiło stratę. Będzie emisja akcji
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Technologie
Rusza aukcja 5G 2.0. UKE mocno tnie cenę wywoławczą
Technologie
Dzień przed aukcją 5G 2.0: burza o ceny, u organizatora awaria
Technologie
Asbis pokazał wyniki. To był trudny kwartał
Technologie
UKE: aukcyjny piątek
Technologie
Asbis sypnie groszem