– Łączymy firmy przemysłowego potencjału obronnego, tak jak to wiele lat temu zrobiono w Niemczech, Europie Zachodniej i Ameryce – potwierdzał niedawno wiceminister skarbu państwa Mikołaj Budzanowski.
Zbrojeniowy holding miałby jeszcze w tym roku przyłączyć większość z 11 wojskowych zakładów remontowo-produkcyjnych, w tym dochodową siemianowicką fabrykę rosomaków. W skomercjalizowanych już państwowych spółkach, które nie tylko serwisują poradzieckie jeszcze wyposażenie i pojazdy, ale produkują też zaawansowany technologicznie sprzęt łączności, modernizują samoloty, wyrzutnie rakietowe, od kilku miesięcy narasta bunt przeciw konsolidacyjnym planom Bumaru.
– Czas powstrzymać ten szaleńczy projekt – nawołują przedstawiciele Wojskowych Zakładów Uzbrojenia z Grudziądza i innych spółek remontówki. Małgorzata Kucab, liderka Związku Zawodowego Pracowników Wojska, przekonuje, że konsolidacja z Bumarem nie da żadnych korzyści, przeciwnie, pogrąży wojskowe spółki w restrukturyzacyjnym chaosie. Zbigniew Wodecki, szef Solidarności w Wojskowych Zakładach Mechanicznych z Siemianowic, które produkują rosomaki, sądzi, że celem Bumaru nie jest przejęcie firmy, ale ogromnego, wartego 5 mld zł kontraktu MON na transportery i technologii, których brakuje Bumarowi.
Edward Nowak, prezes Bumaru, stanowczo dementuje zarzuty, iż holding, szykując się do przejęć remontowych spółek, w rzeczywistości planuje skok na kasę, aby podreperować własne wyniki. – Bumar, który w zeszłym roku miał 2,5 mld zł przychodów, ustabilizował swoją pozycję i może zaoferować wojskowym spółkom korzystną współpracę – przekonuje.
Koncern już planuje integrację: 11 wojskowych firm utworzy kolejną produktową dywizję Bumar – Serwis. Przyszłe konsorcjum będzie oferować armii kompleksowe usługi związane z utrzymaniem technicznej sprawności sprzętu eksploatowanego przez siły zbrojne.