Unijna dyrektywa obronna nr 81 od sierpnia wprowadzi otwarte przetargi na zakup wojskowego wyposażenia. – W konkurencji z koncernami nie mamy szans – alarmują związkowcy krajowych firm z branży zbrojeniowej.
[srodtytul]
Koncerny czekały[/srodtytul]
W ostatnich latach krajowy rynek zamówień wojskowych wart był ponad miliard euro rocznie. Polski przemysł może stracić na tym otwarciu rynku nawet 30–40 proc. dotychczasowych zamówień – szacuje resort skarbu. Mniejsze szanse w rywalizacji z konkurentami z zagranicy wynikają ze słabości polskich firm. Mikołaj Budzanowski, wiceminister skarbu, mówi, że wśród spółek zaliczanych do państwowego potencjału obronnego powszechnymi chorobami są nadmierne rozproszenie struktury właścicielskiej czy przerost zatrudnienia. Przychody 33 spółek w 2010 r. sięgnęły 5,7 mld zł, zysk netto wyniósł 102 mln zł. Dochodowe były 24 firmy.
– Wielkie zachodnie koncerny czekały na taką możliwość. Stać je, by oferować broń po cenach, które nie dadzą szans polskim przedsiębiorstwom. To dla Zachodu ostatnia okazja, bo nasza armia musi się modernizować ekspresowo i na większą skalę niż armie w starych krajach NATO – tłumaczy Stanisław Głowacki, szef „Solidarności” w zbrojeniówce.