Sztandarowy projekt inwestycyjny Lotosu, którego realizację zakończono pod koniec ubiegłego roku, nie przynosi zakładanych efektów ekonomicznych. – Wpływ instalacji EFRA na nasze wyniki jest poniżej oczekiwań – przyznaje Wojciech Zengteler, szef biura relacji inwestorskich Lotosu. Przypomina, że pierwotnie szacowano wzrost marży na przerobie każdej baryłki ropy na 2 USD. Takie szacunki miały się jeszcze bronić pod koniec ubiegłego roku. Pandemia koronawirusa i będące jej następstwem zmiany w światowej gospodarce nie pozwalają jednak na osiągnięcie założonych marż.
– Czekamy na powrót do normalności i wtedy EFRA będzie kontrybuować na takim poziomie, jaki był wstępnie zakładany. W II kwartale 2020 r. było to średnio poniżej 1 USD na baryłce – twierdzi Zengteler. Tłumaczy, że w ostatnich miesiącach doszło do dużych przecen diesla i uzyskiwanych na nim marż. Z drugiej strony stosunkowo dobrze wyglądała sytuacja cenowa na ciężkim oleju opałowym, mimo że nadal jego produkcja pozostawała nierentowna. Tymczasem zyskowność projektu EFRA była liczona w oparciu o szacunki mówiące o wzroście opłacalności produkcji diesla i spadku ciężkiego oleju opałowego. Projekt EFRA kosztował 2,3 mld zł. Dzięki nowym instalacjom z tej samej ilości ropy Lotos może produkować więcej diesla i paliwa lotniczego kosztem ciężkiego oleju opałowego.
Mniejsze inwestycje
W tym roku spółka przeznaczy na inwestycje mniej pieniędzy, niż pierwotnie planowała. – Początkowo zakładaliśmy je na poziomie 1,4 mld zł. Potem, biorąc pod uwagę sytuację rynkową, byliśmy zmuszeni zmniejszyć te założenia o 25–30 proc. – przypomina Zengteler. Dodaje, że sytuacja rynkowa skomplikowała się jeszcze bardziej i dziś należy szacować spadek wartości inwestycji bliżej 30 proc., a więc na ok. 1 mld zł.
Najwięcej pieniędzy pochłonie dokończenie budowy węzła odzysku wodoru. Dzięki niemu Lotos będzie mógł wytwarzać rocznie 70 tys. ton LPG, 9 tys. ton wodoru i 85 tys. ton węglowodorów ciekłych. Inwestycja ma być zakończona w tym półroczu. Jej realizacja jest jednak opóźniona o kilka lat. Co więcej, jej łączny koszt wzrósł ze 100 mln do 180 mln zł. Do końca roku ma potrwać też budowa tzw. kolejowego nalewaka bramowego o wartości ok. 100 mln zł. Ponadto w najbliższych miesiącach będzie podjęta decyzja o uruchomieniu inwestycji dotyczącej tzw. hydrokrakingowego bloku olejowego. Spółka myśli też o budowie terminalu przeładunkowego na Martwej Wiśle i realizacji programu poprawy efektywności instalacji.