Miesiąc temu krajowi inwestorzy zastanawiali się, czy sierpniowe spadki to początek szerszej korekty, czy tylko przystanek przed dalszymi zwyżkami. Kilka tygodni wcześniej można było cieszyć się z kolejnych szczytów w wykonaniu głównych indeksów, a zasięg sierpniowych zniżek był wciąż skromny. Wrzesień jednak od początku nie układał się po myśli inwestorów. Na krajowym podwórku oliwy do ognia wlała niespodziewanie mocna obniżka stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Dla złotego, który od środka wakacji tracił formę, wrzesień był najgorszym miesiącem w tym roku, a jego osłabienie do dolara czy euro wzmocniło chęć realizacji zysków z dużych spółek przez zagranicznych inwestorów. W takich warunkach trudno się dziwić, że propozycje ekspertów analizy technicznej, które publikujemy cyklicznie, najczęściej okazały się niepowodzeniem, choć średni wynik był nieco lepszy niż w przypadku WIG.
Popyt rozdaje karty
70 proc. spółek wybranych z początkiem września do portfela technicznego „Parkietu” straciło w zeszłym miesiącu na wartości. W dwóch przypadkach straty były dwucyfrowe, a najsłabiej zachowała się Enea. Z drugiej strony trzy przedsiębiorstwa przyniosły zyski akcjonariuszom, a najmocniejszą była Giełda Praw Majątkowych Vindexus z ponad 16-proc. stopą zwrotu. Średni wynik portfeli w zeszłym miesiącu znalazł się 3,8 proc. pod kreską. Dla porównania WIG w tym czasie stracił 4,4 proc., a WIG20 5,5 proc. Dla obu tych indeksów był to już drugi z rzędu miesiąc zakończony na czerwono. Czy można mieć nadzieję na rychłą poprawę nastrojów na GPW? Zapewne przynajmniej częściowo odpowiedź na to pytanie przyniesie nadchodzące posiedzenie RPP. Od strony technicznej zaś WIG20 obecnie broni się na wsparciu poprowadzonym przez liczne dołki z drugiej połowy kwietnia, początku maja oraz przełomu maja i czerwca.
Eksperci analizy technicznej jak na razie nie mają dobrych informacji. Ich zdaniem październik także może przebiegać pod dyktando sprzedających. Początek października na GPW był również dość ciężki. WIG20 chwilami tracił nawet ponad 2 proc., a po południu zniżka wynosiła 0,8 proc. Indeks dużych spółek zdołał wrócić powyżej pułapu 1900 pkt, spod którego w okazałym stylu wybrnął w ostatni piątek. To jednak wciąż za mało, by zmienić przebieg gry z defensywnej na ofensywną. Na piątkową świecą wyrysował się spory cień, wskazujący na cofnięcie się popytu. Miejsce było nieprzypadkowe, bo handel zaczął docierać w strefę, która jeszcze niedawno stanowiła wsparcie dla kupujących, natomiast dziś zajęta jest przez podaż.
– Choć koniec ubiegłego tygodnia przyniósł niewielkie odbicie na warszawskiej giełdzie, to jednak w średnim terminie cały czas obowiązuje scenariusz spadkowy – ocenia Przemysław Smoliński, analityk BM PKO BP. – Z uwagi na coraz silniejsze, krótkoterminowe wyprzedanie nie można oczywiście wykluczyć niewielkiego odreagowania, ale sygnałów trwałego zakończenia spadków czy odwrócenia średnioterminowej tendencji na wzrostową, w obecnej chwili brak – podkreśla Smoliński. Jego zdaniem ciekawie wygląda sytuacja giełd za oceanem. – S&P 500 testuje właśnie ważne wsparcie w postaci dolnego ograniczenia średnioterminowego kanału wzrostowego. Jego pokonanie dodatkowo potwierdziłoby kontynuację ruchu w dół zarówno amerykańskiego rynku, jak i zapewne przyczyniłoby się do utrwalenia spadków pozostałych rynków zagranicznych – przewiduje ekspert BM PKO BP.