Początek nowego miesiąca na GPW wydaje się obiecujący, aczkolwiek wyniki polskich akcji po 11 miesiącach tego roku są sporym rozczarowaniem dla osób pamiętających prognozy analityków czy zarządzających sprzed roku. W grudniu eksperci analizy technicznej stawiają głównie na duże przedsiębiorstwa, zarówno te, które w tym roku błyszczą jak i te, które przyczyniły się do osunięcia głównych indeksów.
Akcje w górę, waluta w dół
Listopad był dość trudnym miesiącem dla europejskich i polskich inwestorów. Giełdy Starego Kontynentu stały raczej z boku, przypatrując się z daleka wydarzeniom za oceanem i powrotowi Donalda Trumpa na fotel prezydenta bądź osuwały się pod własnym ciężarem. Z perspektywy lokalnego rynku dodatkowo na nowo odżyło ryzyko eskalacji wojny za wschodnią granicą. W połowie zeszłego miesiąca WIG20 zawędrował do poziomów najniższych od ponad roku, natomiast WIG zszedł na moment poniżej poziomu zamknięcia 2023 r. Na ewakuację inwestorów z krajowego rynku wskazywał także słabnący kurs złotego. Najsłabiej wypadł indeks dużych spółek, obciążony m.in. bankami, ale też spółkami surowcowymi. KGHM, na które w listopadzie postawiło dwóch ekspertów w ramach portfela technicznego „Parkietu”, osunęło się o kilkanaście procent. Bardzo słabe zachowanie producenta miedzi sprawiło, że średni wynik portfela technicznego w ubiegłym miesiącu był ujemny, choć nieznacznie. A to za sprawą bardzo mocnych CCC i Benefitu Systems, które urosły w ubiegłym miesiącu dwucyfrowo. Impulsem do zwyżek były zaprezentowane przez wspomniane przedsiębiorstwa wyniki kwartalne oraz zarysowane przez zarządy perspektywy rozwoju.
Pierwsza sesja nowego miesiąca przebiegała jednak w dobrej atmosferze. WIG20 w poniedziałkowe popołudnie rósł o 2,5 proc., ocierając się raz po raz 2250 pkt. Niemiecki DAX z kolei wzbijał się na nowy historyczny rekord. Nerwów nie zapowiadał też początek sesji w USA. Wygląda na to, że nad krajowym rynkiem wreszcie może wzejść słońce. Niemal cały poprzedni tydzień indeks polskich dużych spółek spędził, próbując wyłamać się ponad 2200 pkt. Jak wskazywał Przemysław Smoliński z BM PKO BP, WIG20 przez kilka sesji konsolidował się po wykonaniu ruchu powrotnego do przełamanego, krótkoterminowego wsparcia na poziomie lokalnych minimów z wcześniejszych miesięcy. – Dopóki indeks dużych spółek nie powróci powyżej niego, w średnim horyzoncie należy liczyć się z dalszymi spadkami. Zarazem jednak nawet powrót indeksu powyżej wspomnianego poziomu nie oznaczałby automatycznie trwałego odwrócenia trendu na wzrostowy, a jedynie rozpoczęcie silniejszej korekty – podkreślał Smoliński. Poniedziałkowy wzrost był imponujący, ale o poważnych postępach popyt będzie mógł mówić dopiero po wyłamaniu ponad linię trendu spadkowego oraz potwierdzeniu ruchu na kolejnych sesjach.
Paweł Danielewicz z BM Santandera wspomina zaś, że ważnym dla WIG20 wydarzeniem technicznym ostatnich tygodni była z pewnością obrona tzw. węzła DiNapolego: 2116–2132 pkt, czyli strefy utworzonej na bazie dwóch podstawowych zniesień wewnętrznych: 38,2 proc. i 61,8 proc. – Popyt uaktywnił się tutaj, choć wykreowany ruch odreagowujący wytracił swój impet już w okolicy oporu Fibo: 2220–2229 pkt. Na obecnym etapie wydarzeń mamy zatem do czynienia z falą powrotną do przełamanej wcześniej linii szyi klasycznej formacji RGR. Ponieważ koncentrują się tutaj także liczne zniesienia (między innymi 38,2 proc.), strefa odgrywa w tej chwili kluczową rolę (tym bardziej że jest wyraźnie respektowana) – tłumaczył Danielewicz. – Konkluzja jest zatem bardzo prosta. Wybicie tej przeszkody byłoby potencjalnie istotnym wydarzeniem, mogącym stać się dodatkowym bodźcem dla byków – zapowiada. Według Danielewicza średnioterminowy sygnał słabości, korespondujący z aktualnym trendem rynkowym, pojawiłby się natomiast w momencie trwałego przełamania eksponowanego już na wstępie węzła: 2116–2132 pkt.