WIG20 wprawdzie zaczął dzień na plusie, ale już po godzinie znalazł się poniżej zamknięcia z poniedziałku i już do końca dnia tam pozostał. Ostatecznie spadł o 1,3 proc. do 2237,76 pkt. Lepiej wypadły średnie firmy zniżkując o 0,3 proc., a najlepiej maluchy – wzrost o 1,6 proc. Obroty akcjami w Warszawie spadły o 600 mln do 1,4 mld zł. „Dla technicznie zorientowanych graczy sesja była dodatkowo porażką byków na psychologicznej barierze 2300 pkt, od której WIG20 odbił się w pierwszej fazie handlu. Pozytywem była próba konsolidacji nad psychologicznym wsparciem w rejonie 2200 pkt i w pobliżu linii trendu hossy prowadzonej od dołka bessy z 2022 r. Nie można jednak zapominać, iż lokalne układy techniczne muszą teraz zejść na drugi plan. Rynek jest w korelacji z nastrojami na innych giełdach i operuje w kontekście pytań o recesję w USA. Ostatnia panika na świecie nie pozostawia przestrzeni do szukania swojej własnej ścieżki. Dodatkowo, na rynkach globalnych rośnie przekonanie, iż rynki wschodzące będą jedną z ofiar wzrostu awersji do ryzyka. Wreszcie, spadek WIG20 od szczytu hossy wynosi dziś ledwie 14 proc., więc mimo przekroczenia progu technicznej korekty – definiowanej jako cofnięcie od szczytu hossy o 10 procent – nie jest wystarczająco głęboki, by w grze masowo pojawili się gracze w kontrze do nastrojów globalnych” – pisał po sesji Adam Stańczak, analityk DM BOŚ.
Tymczasem DAX zyskał wczoraj 0,1 proc., CAC 40 spadł o 0,3 proc., a FTSE 250 zyskał 0,7 proc. S&P 500 jak na razie zapomniał o straszeniu recesją i przez cały dzień utrzymał się na plusie. Na koniec wtorkowej sesji zyskał 1 proc., tyle samo co Nasdaq Composite. Dzisiaj w Tokio Nikkei 225 poszedł w górę o 1,2 proc. Wszystkie główne wskaźniki azjatyckie świecą na zielono, a najwięcej zyskuje giełda na Tajwanie – plus 3,9 proc.
Anemiczne odbicie w Europie, Warszawa najsłabsza na świecie
Kamil Cisowski, DI Xelion
Sugerowane przez kontrakty futures poranne odbicie w Europie faktycznie się zrealizowało, ale w ciągu ostatniej godziny przed startem handlu kontrakty futures zaczęły wyraźnie słabnąć i jego skala była wyraźnie mniejsza niż można się było spodziewać rano. Potem było już tylko gorzej, po starcie przewagę błyskawicznie zyskała podaż, właściwie wszystkie indeksy przynajmniej przejściowo znalazły się pod kreską, a ruch w górę po otwarciu w USA pozwolił na wzrosty tylko części z nich. Stopy zwrotu na głównych rynkach kontynentu wahały się od -0,60% (FTSE MiB) do 0,29% (Stoxx 600).
Bardzo słabo zachowała się Warszawa. WIG20 był najsłabszym spośród globalnych indeksów, tracąc 1,26%, mWIG40 spadł o 0,31%, jedynie sWIG80 zyskał 1,56%. Nie jest też tak, że na stopie zwrotu zaważyło zdarzenie jednorazowe – jedynie pięć spółek głównego indeksu zamykało się na plusie. Najpotężniejszym balastem po raz kolejny były banki i PGE (-5,26%), ale bardzo słabo zamykały się także Allegro (-1,78%) i LPP (-1,65%). mWIG40 wyglądał lepiej głównie dzięki CCC (+4,89%) i XTB (+1,98%).