Jak ocenia Pan nastroje panujące wokół rynku kapitałowego?
Nie sposób nie zauważyć braku zaufania inwestorów do rynku. Problem ten niestety pogłębił się w ostatnich latach. Fundamenty naszej giełdy zostały zachwiane i teraz odczuwamy tego negatywne skutki. Wpływ polityki na giełdę jest czynnikiem nie do zaakceptowania dla wielu inwestorów. Podstawowym problemem jest to, że nasza giełda przestała być miejscem, gdzie można zarobić na akcjach. Stąd racjonalnym podejściem inwestorów jest ograniczenie zaangażowanie na naszym rynku.
Większym problemem dla inwestorów są w tej chwili wyniki spółek czy wpływ polityki na giełdę?
W pewnym sensie jeden problem jest powiązany z drugim. Bardziej niepokojąco jednak wyglądają zmiany, jaki zaszły w otoczeniu naszego parkietu. Przy czym nie jest to kwestia ostatnich miesięcy. Problemy zaczęły się tak naprawdę już w 2014 roku wraz z ograniczeniem roli OFE. Czarę goryczy przelało jednak ostatnie walne zgromadzenie akcjonariuszy PGE dotyczące podniesienia kapitału zakładowego spółki i zwiększenia wartości nominalnej akcji, celem wyciągnięcia dodatkowej gotówki ze spółki w postaci podatku. Doszło do precedensu, gdzie interes głównego akcjonariusza, w tym przypadku Państwa, jest stawiany ponad interesem wszystkich akcjonariuszy.