Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów

Pierwsza od 15 lat utrata większości w parlamencie przez Partię Liberalno-Demokratyczną Japonii nie wywołała przeceny na giełdzie tokijskiej. Większe zagrożenie dla rynku akcji może stanowić jednak umocnienie jena, którego spodziewa się część analityków.

Publikacja: 31.10.2024 18:18

Shigeru Ishiba, premier Japonii, przeprosił za klęskę wyborczą swojej partii, ale i tak będzie próbo

Shigeru Ishiba, premier Japonii, przeprosił za klęskę wyborczą swojej partii, ale i tak będzie próbował tworzyć nowy rząd i szukał koalicjantów. Fot. afp

Foto: KIM KYUNG-HOON

Wybory parlamentarne z 27 października były jak na japońskie realia dużym wstrząsem politycznym. Rządząca Partia Liberalno-Demokratyczna Japonii (LDP) po raz pierwszy od 2009 r. straciła bowiem samodzielną większość w parlamencie. Wówczas skończyło się to oddaniem władzy na trzy lata Partii Demokratycznej Japonii (DPJ). Teraz może się skończyć jedynie koniecznością szukania dodatkowego koalicjanta. By utworzyć rząd, trzeba mieć poparcie 233 deputowanych. Po ostatnich wyborach liczba mandatów LDP spadła z 259 do 191, a DPJ wzrosła z 96 do 148. LDP ma jednak wypróbowanego koalicjanta w Komeito (partii związanej z buddyjską sektą Soka Gakkai), która zdobyła 24 mandaty. By stworzyć rząd, można przyciągnąć do koalicji albo Demokratyczną Partię dla Ludu (28 mandatów), albo Japońską Partię Innowacji (38 mandatów). Obie są uznawane za ugrupowania centroprawicowe, a Partia Innowacji częściowo sięga po postulaty libertariańskie, domagając się m.in. reformy administracji publicznej. Nowy rząd może więc mieć ciekawe oblicze. Jak na razie chce go tworzyć dotychczasowy premier Shigeru Ishiba. W wieczór wyborczy przeprosił on za klęskę swojej partii, ale rezygnacji nie złożył. Gra więc nadal się toczy.

– LDP jest posiniaczona, ma podbite oko i skrwawiony nos, ale ciągle stoi na ringu. Tak samo jest z Ishibą. Jego partia jest wciąż największa w niższej izbie parlamentu. Ona też będzie miała decydującą rolę, jeśli chodzi o tworzenie koalicji rządowej – zwraca uwagę David Boling, analityk Eurasia Group.

– Dobra przystań?

Pierwsze reakcje rynków na wynik japońskich wyborów parlamentarnych były raczej optymistyczne. Tokijski indeks giełdowy Nikkei 225 wzrósł w poniedziałek o 1,8 proc. (Od początku roku zyskał on ponad 15 proc., a przez ostatnie 12 miesięcy wzrósł o ponad 26 proc.) Do jego zwyżki przyczyniło się osłabienie jena, uznawane za czynnik mocno sprzyjający japońskim eksporterom. W poniedziałek nad ranem za 1 dolara płacono nawet 153,8 jena. Japońska waluta była więc najsłabsza od końcówki lipca. Być może inwestorzy uznali, że zwiększona niepewność dotycząca tworzenia nowego rządu skłoni Bank Japonii do większej ostrożności z zacieśnianiem polityki pieniężnej. Japoński bank centralny jest obecnie jednym z nielicznych na świecie, który podnosi stopy procentowe. O ile jeszcze na początku marca jego główna stopa wynosiła -0,1 proc., to później została ona podniesiona dwukrotnie i od końcówki lipca wynosi 0,25 proc. To wydanie „Parkietu” zostało zamknięte, zanim 31 października Bank Japonii podjął decyzję w sprawie polityki pieniężnej, ale wcześniej powszechnie się spodziewano, że główna stopa pozostanie na dotychczasowym poziomie. Najbardziej jastrzębie prognozy analityków wskazywały natomiast, że na koniec roku będzie ona wynosiła 0,5 proc.

– Nie spodziewam się, by Bank Japonii długo wstrzymywał się z podwyżkami stóp. Oczywiście wiele będzie zależało od sytuacji na rynkach, od tego, w którą stronę pójdzie jen. Można jednak oczekiwać, że Bank Japonii jest na drodze do podwyżek w grudniu i w styczniu – prognozuje Izumi Devalier, główna japońska ekonomistka Bank of America.

Od początku roku jen stracił 8 proc. wobec dolara. Zniżkował więc w tym okresie nieco bardziej niż rosyjski rubel czy hrywna ukraińska. Możliwe jednak, że odrobi on część strat w nadchodzących dniach. Jen jest bowiem walutą, która zwykle jest traktowana jako bezpieczna przystań w okresach poprzedzających wybory prezydenckie w USA. Z wyliczeń agencji Bloomberg wynika, że radzi on sobie wówczas nawet lepiej niż złoto czy frank szwajcarski.

– Jen jest najlepszą przystanią na amerykańskie wybory. Może on zyskiwać wobec franka szwajcarskiego, gdyż retoryka Trumpa dotycząca podwyżek ceł w większym stopniu dotyczy Europy niż przyjaznych krajów azjatyckich – uważa Ales Koutny, szef działu stóp procentowych w firmie zarządzającej aktywami Vanguard.

Rzeczywiście, kwestia relacji handlowych z Japonią była niemal nieobecna w kampanijnej retoryce Donalda Trumpa. Ponadto zarówno realizacja programu gospodarczego Trumpa, jak i Kamali Harris może skutkować wzrostem popytu na jena. – Jeśli amerykański rynek obligacji dostanie niestrawności w związku z ryzykiem dotyczącym deficytu fiskalnego, to amerykańskie obligacje rządowe i dolar nie będą już najbezpieczniejszymi aktywami. Tymczasem jen jest tani, a Bank Japonii jest jednym z nielicznych banków centralnych na świecie, które podnoszą stopy procentowe – twierdzi Stephen Miller, konsultant w firmie GSFM.

Po rekordzie

Należy jednak mieć na uwadze, że zwykle umocnienie jena źle wpływa na koniunkturę na giełdzie tokijskiej. Jest tak dlatego, że dominują na tym rynku spółki będące eksporterami i osiągające lepsze marże, gdy japońska waluta jest słabsza. Indeks Nikkei 225 zyskał w tym roku już 16 proc., a przez ostatnie 12 miesięcy wzrósł o blisko 27 proc. W połowie lipca ustanowił nowy rekord wszech czasów, przekraczając poziom 42 tys. pkt. Szybkie umocnienie jena w kolejnych tygodniach sprowokowało jednak na początku sierpnia krótki krach, w czasie którego Nikkei 225 spadł poniżej 32 tys. pkt i znalazł się najniżej od listopada zeszłego roku. Straty te zostały później szybko odrobione, ale Nikkei 225 był w ostatnich tygodniach w trendzie bocznym. W połowie ostatniego tygodnia października był on w okolicach 38,9 tys. pkt.

Reakcja inwestorów po ogłoszeniu wyniku wyborów parlamentarnych sugeruje jednak, że są oni nastawieni dosyć optymistycznie co do perspektyw rynku japońskiego. Swoje zrobiło być może również to, że jen jest stosunkowo tani, co skłania inwestorów z zagranicy do przyglądania się okazjom inwestycyjnym w Japonii. Takim jak choćby akcje spółki Tokyo Metro, która niedawno miała duże IPO.

Niski wzrost PKB, nieco podwyższona inflacja oraz małe bezrobocie

Wygląda na to, że najgorszym w tym roku okresem dla gospodarki japońskiej był pierwszy kwartał. PKB spadł wówczas o 2,3 proc. (to dane annualizowane, czyli liczone kw./kw. w tempie rocznym). W kolejnych trzech miesiącach urósł on o 2,9 proc. Dane za trzeci kwartał poznamy dopiero 14 listopada, ale mediana prognoz analityków, zebranych przez agencję Bloomberga, sugeruje, że wzrósł on wówczas o 1,6 proc. (poszczególne prognozy są w przedziale od minus 0,2 proc. do plus 6,4 proc.). Mediana prognoz na czwarty kwartał sugeruje natomiast wzrost wynoszący 1,2 proc. Projekcje dla PKB na cały 2024 r. wynoszą od minus 0,3 proc. (Nomura, Credit Agricole) do plus 1 proc. (Action Economics i Northern Trust), a na przyszły rok od plus 0,2 proc. (Credit Agricole) do plus 2,7 proc. (T&D Asset Management).

Inflacja konsumencka w Japonii wyhamowała we wrześniu do 2,5 proc. i była najniższa od kwietnia. Jak na japońskie warunki pozostaje ona jednak dosyć wysoka. (Wszak Japonia była krajem pogrążonym przez wiele lat w deflacji.) Gospodarka japońska też została dotknięta falą inflacyjną po pandemii i wybuchu wojny w Ukrainie. Wzrost cen konsumpcyjnych osiągnął tam jednak maksymalnie poziom 4,3 proc. rok do roku (w styczniu 2023 r.). Inflacja producencka osiągnęła tam natomiast w szczycie (z grudnia 2022 r.) poziom 10,6 proc. Później zeszła do 0,3 proc. w grudniu 2023 r. i styczniu 2024 r., by następnie znów przyspieszać. We wrześniu sięgnęła 2,8 proc.

Kraj Kwitnącej Wiśni szczyci się od wielu lat niskim bezrobociem. Stopa bezrobocia wynosiła tam we wrześniu 2,4 proc. i była najniższa od stycznia. Wśród młodzieży wynosiła ona tylko 4 proc. Japonia jest też jednak krajem, którego populacja mocno się starzeje. Wiek emerytalny dla mężczyzn wynosi tam 64 lata, podczas gdy dziesięć lat temu wynosił 61 lat. Wiek emerytalny dla kobiet jest tam taki sam i tak samo zmienił się w ciągu ostatnich dziesięciu lat.

Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Parkiet PLUS
Niepewność na rynku miedzi nie pomaga notowaniom KGHM
Parkiet PLUS
GPW i Wall Street. Kiedy znikną te męczące analogie?
Parkiet PLUS
Debata Parkietu. Co wybory w USA oznaczają dla świata i rynków?
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Parkiet PLUS
Efekt Halloween. Anomalia, która istnieć nie powinna, ale istnieje
Parkiet PLUS
Na Catalyst nie brakuje emitentów w dobrej kondycji