To już dziesiąta edycja turnieju, którego początki były raczej skromne, skoro w 1987 r. w Australii i Nowej Zelandii do rywalizacji o Puchar Webba Ellisa wystartowało 16 drużyn, na stadionach były puste krzesełka – średnie zapełnienie trybun wyniosło około 60 procent – i choć wygrana Nowej Zelandii (29:9 w finale z Francją) ucieszyła współgospodarzy, to trzeba było jeszcze trzech dekad, żeby impreza dojrzała do obecnej wielkości.
Coraz dłużej, coraz więcej
Tegoroczny Puchar Świata (RWC), rozgrywany w roku 200-stulecia dyscypliny, jest uważany za trzecie co do wielkości wydarzenie sportowe globu po igrzyskach olimpijskich oraz piłkarskich mistrzostwach świata. Mierzyć jego wielkość można na kilka sposobów. Podstawowy, czyli dochód generowany przez mecze najlepszych drużyn świata, potwierdza tę silną pozycję. Inaczej niż w przypadku igrzysk w każdym z dziewięciu poprzednich Pucharów Świata organizatorzy mieli zauważalne zyski, do tego rosnące – od ok. 1 mln funtów szterlingów 36 lat temu do 136 mln funtów w poprzedniej edycji. Na sprzedaż biletów, zainteresowanie sponsorów oraz oglądalność także nie mogli narzekać.
Czytaj więcej
Biznes i sport › W dwunastu japońskich miastach rozpoczął się turniej o mistrzostwo świata w rugby. Nad Wisłą to wciąż rzadka wiedza: po igrzyskach i piłkarskich mundialach to trzecia impreza sportowa świata.
Prawa do organizacji RWC są teraz wśród najbardziej pożądanych na rynku. Nie dziwi więc, że Francja, która organizowała samodzielnie Puchar Świata w 2007 r. oraz we współpracy z czterema innymi nacjami 16 lat wcześniej, złożyła kolejny raz ofertę i wygrała przetarg, rywalizując z Irlandią i Republiką Południowej Afryki. Jedną z ich przewag było podniesienie o 30 mln – do 120 mln funtów – wpłaty na rzecz światowej federacji World Rugby (WR).
Tegoroczna impreza zaczęła się 8 września, gdy w obecności 80 tysięcy widzów gospodarze pokonali Nową Zelandię 27:13, a skończy się finałem dopiero 28 października – także na Stade de France w podparyskim Saint-Denis. Mecze fazy grupowej oraz pucharowej (w sumie 48) odbędą się w dziewięciu miastach. Startuje 20 drużyn, każda liczy 33 zawodników. Znaczne wydłużenie turnieju oraz powiększenie zespołów wynika z dbałości o zdrowie grających i wyrównanie szans – większa kadra i dłuższe przerwy między spotkaniami dają szansę na złagodzenie problemów z kontuzjami.