Piłka nożna kobiet jest dziś prawdopodobnie jedną z najszybciej rozwijających się dyscyplin na świecie – bilety na sobotni finał Ligi Mistrzów, który odbędzie się w Eindhoven (VFL Wolfsburg z Ewą Pajor i Katarzyną Kiedrzynek stawi czoła Barcelonie), skończyły się trzy tygodnie przed meczem – ale chyba wciąż nie tak wartościową, jak chciałyby same zawodniczki oraz futbolowa centrala. Mundial w Australii oraz Nowej Zelandii czołowi europejscy nadawcy wycenili dość nisko.
– To nasz moralny i prawny obowiązek, aby nie zaniżać ceny mistrzostw świata kobiet – mówił niedawno Infantino podczas spotkania Światowej Organizacji Handlu (WTO) w Genewie. Szwajcar wskazał też rynki, gdzie stawki go nie przekonały: to angielski, niemiecki, francuski, hiszpański oraz włoski. Wszystkie te kraje będą miały swoje drużyny w zaplanowanym na przełom lipca i sierpnia turnieju. Reprezentacja Anglii, jako czwarty zespół poprzedniego mundialu, należy do faworytów.
Bohater wszystkich kobiet
Infantino opowiadał o ofertach, które są „jak policzek” nie tylko dla mistrzostw świata, ale w ogóle – dla kobiet. Lubi takie hiperbole. Niedawno podczas Kongresu w Kigali wyjaśniał, że ma cztery córki, więc wie, jak o kobiety należy dbać. Obiecywał wówczas dalszą ekspansję piłki nożnej pań, rekordowe zyski oraz premie. Kobiety także miały się stać beneficjentkami nieustannie rosnącego tortu. FIFA w latach 2019–2022 zarobiła przecież 7,5 mld dolarów, choć pierwotny budżet zakładał tylko 6,4 mld dolarów.
Nie wiemy, jaki udział w tym kolejnym zaoferowali europejscy nadawcy. Szef Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA), krytykując ich propozycje, konkretnych liczb nie podał. Infantino potrzebuje tych pieniędzy, żeby wywiązać się z roli bohatera kobiecej piłki. Obiecał przecież nie tylko znaczące podniesienie nagród dla uczestniczek mundialu, ale nawet – od 2027 r. – zrównanie ich z tymi, jakie dostają podczas swojego turnieju mężczyźni.
„Ponownie apeluję do nadawców, aby za prawa do transmisji zapłacili uczciwie. My zrobiliśmy swoje, podnosząc nagrody. Oferty są tymczasem bardzo rozczarowujące, po prostu nieakceptowalne, zwłaszcza zważywszy na to, że całość kwoty trafi do kobiecej piłki, na jej rozwój. Zwracam się do wszystkich piłkarzy oraz piłkarek, kibiców, działaczy, prezydentów, premierów, polityków i dziennikarzy, aby dołączyli do nas. Kobiety na to zasługują” – napisał później na Instagramie.