Odpowiedź Chin, zwiastująca nałożenie na USA ceł odwetowych w wysokości 34% umocniła scenariusz potencjalnego pogorszenia się relacji w handlu międzynarodowym, podwyższając tym samym materializację ryzyka recesyjnego w USA.
W Europie sytuacja nie wygląda lepiej. Mimo iż na rynku Forex to właśnie euro jest głównym beneficjentem porannej paniki (wobec możliwej relokacji kapitału w długim terminie na Stary Kontynent, który może zyskać na spadku zaufania do USA), to poszczególne indeksy radzą sobie i tutaj bardzo słabo. W chwili obecnej niemiecki DAX traci 7,2% podczas gdy polski WIG20 zniżkuje o 6,75%. Tym samym europejskie indeksy wymazały z nawiązką wzrosty zbudowane od początku 2025 roku.
Wydaje się więc, że możemy zaryzykować użycie stwierdzenia panika, jako opis obecnej sytuacji na rynkach. Wytchnienia w piątek nie dał Jerome Powell, który podkreślił, że Fed wciąż nie musi się spieszyć ze zmianą stóp procentowych, nawet w obliczu ceł, które znacznie wpłyną na wzrost i inflację. Wczesne komentarze Trumpa dotyczące reakcji rynków również nie napawają optymizmem.
Rynki obawiają się, że trwałe zmiany celne doprowadzą to do wzrostu kosztów dla wielu firm oraz konsumentów, co dodatkowo napędzi inflację i spowolnienie gospodarcze. W rezultacie rosną obawy przed recesją do blisko 65%.
Skala dzisiejszych spadków jest na tyle duża, że mało brakuje do sięgnięcia technicznych barier spadków o 7%, kiedy to CME może zastosować czasowe wstrzymanie handlu na poszczególnych kontraktach terminowych.