Nie jest to jednak bynajmniej pierwsza fala popularności buddyzmu w Europie. Ze wzrostem zainteresowania tą religią mieliśmy również do czynienia na przełomie XIX i XX w. Wówczas szczególnie dużą popularność buddyzm zdobył wśród elit... Rosji. Tybetańską wersję buddyzmu propagował tam Agwan Dordżijew, poseł Dalajlamy XIII w Sankt Petersburgu, Buriat wyedukowany w Lhasie. Dordżijew widział w Rosji opiekuńcze mocarstwo, które należy nawrócić na wiarę buddyjską, by broniło Azji przed brytyjskim kolonializmem. To w wyniku jego starań zbudowano w Sankt Petersburgu buddyjską świątynię, której dach zwieńczony był swastyką. Świątynię tę odwiedził car Mikołaj II, który wyraźnie sprzyjał buddystom. Swastyka – święty znak w buddyzmie i hinduizmie – była jednym z jego ulubionych symboli. Widniała ona m.in. jako ornament na masce jego samochodu. Na kilka miesięcy przed rewolucją lutową car zatwierdził natomiast nowy wzór papierowych rosyjskich rubli. Na tych banknotach widniał dwugłowy rosyjski orzeł na tle swastyki. Rząd tymczasowy lekko ten wzór zmodyfikował – jedynie pozbawiając orły koron. Ruble ze swastyką były więc pieniędzmi rewolucyjnej Rosji. Funkcjonowały one w obiegu do 1922 r. Bolszewikom swastyki bynajmniej nie przeszkadzały. W Związku Sowieckim też można było natknąć się na ten symbol. Posługiwały się nim choćby niektóre jednostki Armii Czerwonej – szczególnie te, w których przeważali wyznający buddyzm Buriaci i Kałmucy. Używano ich nawet jeszcze w trakcie drugiej wojny światowej. Swastyką w oficjalnej symbolice posługiwała się też Tuwińska Republika Ludowa, istniejące w latach 1921–1944 wasalne wobec Sowietów państewko.

Czytaj więcej

Szlak handlowy, który mógł połączyć Buddę z Jezusem

Z Tuwy pochodzi m.in. Siergiej Szojgu, obecny rosyjski minister obrony. HK