Piłkarkom wciąż mało płacą

Odbywające się w Anglii piłkarskie mistrzostwa Europy kobiet przypominają, że panie potrafią dobrze kopać piłkę, są coraz chętniej oglądane, wciąż jednak nie mogą liczyć na pieniądze porównywalne z tymi, które zarabiają futboliści.

Publikacja: 16.07.2022 16:58

Nakłady finansowe na kobiecy futbol są wciąż mizerne i nie odzwierciedlają tego, co panie dają tej d

Nakłady finansowe na kobiecy futbol są wciąż mizerne i nie odzwierciedlają tego, co panie dają tej dyscyplinie. Fot. oli scarff/afp

Dobra wiadomość z angielskich boisk jest taka, że Unia Europejskich Związków Piłkarskich (UEFA) podwoiła pulę nagród w turnieju o kobiece mistrzostwo Starego Kontynentu z 8 mln euro w 2017 roku do 16 mln w obecnej edycji imprezy, opóźnionej o rok z powodu pandemii Covid-19.

Reguły podziału tych pieniędzy są proste: 9,6 mln euro (czyli 60 proc. puli) jest dzielone po równo między wszystkie drużyny, co daje 600 tys. euro na każdą reprezentację, która zakwalifikowała się do turnieju; pozostałe 6,4 mln dzieli się w zależności od osiągnięć uczestniczek. Wygrana w fazie grupowej warta jest 100 tys. euro dla zwycięskiej drużyny, remis oznacza połowę tej kwoty dla dwóch reprezentacji.

Awans do ćwierćfinału oznacza kolejną premię w wysokości 205 tys. euro, awans do półfinału – 320 tys., nagrodą dla przegranych w finale jest 440 tys., mistrzynie otrzymują 660 tys. Nagrody się kumulują, co oznacza, że mistrzynie Europy 2022, które nie przegrają żadnego meczu, mogą liczyć na maksymalną wypłatę w wysokości 2,085 mln euro.

UEFA po raz pierwszy w przypadku rozgrywek kobiecych zatwierdziła i wdrożyła system rekompensat dla europejskich drużyn klubowych za zwolnienie uczestniczek na Women's Euro 2022, na co działacze przeznaczyli kolejne 4,5 mln euro.

Stawka wynosi 500 euro za piłkarkę dziennie, minimalna kwota przeznaczona na ten cel to 10 tys. euro, gdyż do dziesięciu dni oficjalnych przygotowań dodaje się co najmniej dziewięć dni rozgrywek grupowych plus jeden dzień na podróż. Te kwoty zostaną ustalone i wypłacone po turnieju, między październikiem i grudniem 2022 roku.

Zaledwie 4,3 proc. męskiej puli

Wszystko może wyglądałoby dobrze, gdyby nie porównanie z kwotą nagród, jakie UEFA wypłaciła w 2020 roku drużynom uczestniczącym w turnieju mistrzowskim mężczyzn. Pula nagród dla 24 drużyn wyniosła wówczas 371 mln euro, mistrzowie Włosi otrzymali z niej 34 mln euro. Inaczej mówiąc, uczestniczki kobiecego Euro 2022 po 100-proc. podwyżce premii mają dziś do podziału 4,3 proc. tego, co dwa lata temu przyznano mężczyznom. Gwarantowana kwota rekompensat dla męskich klubów piłkarskich wyniosła ponad 200 mln euro.

Porównanie dochodów piłkarek z piłkarzami w rozgrywkach UEFA Champions League daje identyczne wnioski. Mistrzynie w 2019 roku otrzymały premię w wysokości 250 tys. euro, w 2020 i 2021 ta kwota zmalała do 150 tys., co działacze UEFA tłumaczyli faktem przyznania większych pieniędzy w fazie grupowej, więc w sumie najlepsze otrzymały nawet nieco więcej. Nie zmienia to jednak faktu, iż męska Liga Mistrzów UEFA miała do dyspozycji w latach 2019–2021 po 19 mln euro rocznie (mimo Covid-19 kwota nie zmalała), co trudno porównywać z nakładami na ubogie rozgrywki pań.

Podobnych przykładów jest więcej, choćby w meczach o puchar angielskiej federacji piłkarskiej. Mistrzowie FA Cup 2021 dostali 1,8 mln funtów, mistrzynie 25 tys. funtów. Rzecz nie tyczy się tylko Europy – cały świat traktuje piłkarki tak samo.

Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej (FIFA) w 2019 roku też podwoiła pulę nagród w turnieju o mistrzostwo świata z 15 do 30 mln dolarów oraz obiecała kolejne podwojenie w następnym turnieju w 2023 roku. Te 30 mln sprzed dwóch lat to jednak znów tylko niewielki ułamek kwoty 400 mln dolarów, jaką w 2018 roku FIFA przeznaczyła na nagrody podczas męskich MŚ w Rosji. Inaczej mówiąc, ktoś wycenił, że futbol kobiecy jest wart 7,5 proc. tego, co futbol męski. Mistrzynie świata, Amerykanki otrzymały w 2019 roku w sumie 4 mln dolarów premii, mistrzowie świata Francuzi rok wcześniej pobrali 38 mln dolarów. Za parę miesięcy w Katarze piłkarze będą dzielić kwotę 440 mln dolarów.

Tłumaczenie, że futbol kobiecy nie ma widowni, że nie jest interesujący dla sponsorów, telewizji oraz internetu było być może prawdziwe przed laty, dziś już tak twierdzić nie można. Na mecz otwarcia obecnych mistrzostw Europy Anglia–Austria (1:0) przyszło na stadion Old Trafford w Manchesterze 68 871 kibiców, co jest nowym rekordem imprezy (poprzedni to 41 301 widzów z 2013 roku podczas finału Niemcy–Norwegia na stadionie Solna w Sztokholmie).

Już w połowie turnieju został pobity kolejny rekord frekwencyjny – łącznie na trybunach Women's Euro 2022 pojawiło się w 16 meczach 248 075 osób. Pięć lat temu w Holandii całą imprezę obejrzało na stadionach 240 055 osób. W Anglii będzie znacznie lepiej, gdyż doliczy się jeszcze widownię z 15 spotkań.

Inne przykłady też są krzepiące: trzy miesiące temu na Nou Camp w Barcelonie zjawiło się 91 648 widzów, by zobaczyć półfinałowe spotkanie Ligi Mistrzyń UEFA FC Barcelona–Wolfsburg (5:1). Tylko kilkadziesiąt osób mniej (dokładnie 91 553) przyszło na ten sam stadion miesiąc wcześniej, gdy Barcelona grała w ćwierćfinale tych rozgrywek z damską reprezentacją Realu Madryt. Kwietniowy półfinał Paris Saint-Germain–Lyon na paryskim Parc des Princes obejrzało z trybun 43 255 widzów.

Mętne pakiety

Z tą przeszłością nie zawsze było źle. Finał damskich MŚ 1999 między reprezentacjami USA i Chin obejrzało na Rose Bowl w Pasadenie 90 185 osób. Grupowy mecz MŚ Niemcy–Kanada w 2011 roku na Stadionie Olimpijskim w Berlinie zobaczyło 73 680 kibiców.

W 2012 roku finał UEFA Women's Champions League między Lyonem i Frankfurtem na Stadionie Olimpijskim w Monachium obejrzało 50 212 osób. Kobiecy finał igrzysk olimpijskich w Londynie USA–Japonia miał widownię liczącą 80 203 osoby. Nawet mecze towarzyskie przyciągają niekiedy grube tysiące – w 2019 na Wembley przybyło 77 768 kibiców, by zobaczyć spotkanie Anglia–Niemcy.

Między bajki można włożyć słowa o tym, że panie nie generują odpowiednich przychodów w piłce nożnej, by im za tę pracę godnie płacić. Mistrzostwa świata kobiet w 2019 roku miały łączną widownię telewizyjną 1,12 mld osób. Mundial w Rosji rok wcześniej obejrzało łącznie 3,572 mld osób. Oznacza to, że kobiecy futbol przyciągnął już prawie jedną trzecią widowni futbolu męskiego. To dość rzetelny wskaźnik stopnia rozwoju damskiej piłki nożnej.

Posługiwanie się przez działaczy FIFA, UEFA i innych organizacji piłkarskich słowami o podwajaniu i szybkim wzroście nakładów na piłkę kobiecą są prawdziwe, ale przesłaniają rzeczywisty obraz sytuacji – te nakłady są wciąż mizerne i nie oddają tego, co panie dają futbolowi. Dzieje się tak także dlatego, że działacze sprzedają prawa sponsorskie i prawa do transmisji meczów (to najważniejsze źródła pozyskiwania pieniędzy przez futbol) w pakietach łączących imprezy pań i panów, więc o klarowność, ile kto generuje zysków – wciąż niełatwo.

Zwlekanie z poprawą bytu piłkarek może dać w końcu taki efekt jak w USA, gdzie reprezentacja kobieca, mistrzynie świata, osiągała i osiąga znacznie lepsze wyniki niż męska, ale przez lata była traktowana jako drużyna drugiej kategorii, nie tylko pod względem wynagrodzeń, ale także w innych kwestiach organizacyjnych i szkoleniowych.

Piłkarki poszły do sądu, oskarżając krajową federację piłkarską (US Soccer) o rażące łamanie zasad równouprawnienia. Po sześcioletniej walce prawnej w lutym tego roku zapadł wyrok: grupa kilkudziesięciu obecnych i byłych piłkarek otrzymała 24 mln dolarów rekompensaty za zaległe wynagrodzenia i dawne upokorzenia oraz dostała na piśmie zobowiązanie działaczy, że więcej nierówności w amerykańskiej piłce nożnej już nie będzie.

Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu
Parkiet PLUS
Niepewność na rynku miedzi nie pomaga notowaniom KGHM
Parkiet PLUS
GPW i Wall Street. Kiedy znikną te męczące analogie?
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Parkiet PLUS
Debata Parkietu. Co wybory w USA oznaczają dla świata i rynków?
Parkiet PLUS
Efekt Halloween. Anomalia, która istnieć nie powinna, ale istnieje