Warto ponownie przemyśleć kwestię członkostwa Polski w strefie euro – to słowa ówczesnego prezesa NBP Marka Belki z marca 2014 r. Padły w kontekście napaści Rosji na Ukrainę, której skutkiem była aneksja Krymu. Dzisiaj, znów z powodu rosyjskiego ataku na Ukrainę, ten postulat wrócił. Warto się zastanowić, co dzisiaj działoby się w Polsce, gdyby dyskusja sprzed ośmiu lat skończyła się tak, że bylibyśmy już członkami unii walutowej. Jak nasza sytuacja gospodarcza różniłaby się od obecnej w razie wybuchu wojny tuż za wschodnią granicą?
Sądzę, że nastroje wśród konsumentów i przedsiębiorstw byłyby lepsze. Mniej obawialibyśmy się, że wojna w Ukrainie będzie miała długofalowe negatywne skutki dla rozwoju gospodarczego w Polsce. To oznacza, że w apogeum kryzysu – na przełomie lutego i marca – nie doszłoby do tak dużego skokowego wzrostu popytu na gotówkę, napędzanego właśnie strachem przed wojną. To jest o tyle istotne, że takie paniczne reakcje napędzają spiralę obaw. Mniejsze pogorszenie nastrojów wśród firm oznaczałoby z kolei lepsze perspektywy inwestycji. Z drugiej strony krótkoterminowe stopy procentowe w Polsce byłyby takie jak w strefie euro. Prawdopodobnie doświadczalibyśmy szybszego wzrostu akcji kredytowej, szczególnie w segmencie kredytów mieszkaniowych, no i wyższej inflacji. NBP nie mógłby bowiem zareagować na przyspieszenie inflacji tak, jak robi to od jesieni ub.r.
Ale dzisiaj to bardziej przychylne spojrzenie części ekonomistów na członkostwo Polski w strefie euro wynika przecież w dużej mierze z tego, że wskutek wojny w Ukrainie mocno osłabił się złoty, co z kolei podbija inflację. Bez własnej waluty mielibyśmy inflację jeszcze wyższą i nie mielibyśmy jak z tym walczyć?
Moim zdaniem te ekonomiczne argumenty na rzecz lub przeciwko euro są dzisiaj na drugim planie. Tak zresztą rozumiałem wypowiedź Marka Belki z 2014 r. Argumenty ekonomiczne są stale te same, chociaż z czasem zmienia się ich waga. W obecnej sytuacji, tak jak osiem lat temu, ta debata jest jednak w cieniu geopolityki. Głównym argumentem na rzecz przystąpienia do strefy euro jest dzisiaj przypuszczenie, że zwiększyłoby to bezpieczeństwo Polski. Oczywiście, to również jest w pewnym sensie argument ekonomiczny: jeśli taką ocenę podzielają inwestorzy, to Polska jako członek unii walutowej byłaby bardziej atrakcyjnym miejscem do lokowania kapitału. W tym świetle wydaje się, że obecność w obszarze wspólnej waluty poprawiłaby długofalowe perspektywy polskiej gospodarki.
Dlaczego mielibyśmy być bezpieczniejsi w strefie euro? Czym by się to przejawiało?