Krzysztof Kilian objął fotel prezesa Polskiej Grupy Energetycznej 5 marca tego roku. Wcześniej pracował w branży telekomunikacyjnej jako wiceprezes Polkomtelu. Jego wybór nie był zaskoczeniem, mimo że poprzedzony został otwartym konkursem. Media spekulowały o takiej możliwości od chwili rezygnacji ze stanowiska Tomasza Zadrogi w grudniu ubiegłego roku. Bowiem akurat w tym samym czasie Kilian złożył rezygnację z funkcji członka zarządu komórkowego operatora. Razem z nim z zarządu Polkomtelu odeszła Bogusława Matuszewska, która również zasiada dziś w zarządzie PGE. Niektórzy twierdzą, że prezesurę w PGE, której głównym akcjonariuszem jest Skarb Państwa, Kilian zawdzięcza znajomościom z premierem Donaldem Tuskiem. Stąd przywarła do niego łatka „przyjaciela premiera".
Człowiek spoza branży
Zaskoczeniem nie było też powierzenie funkcji prezesa PGE osobie bez doświadczenia w energetyce. Wszak spółka przyzwyczaiła już rynek do obsadzania najwyższych stanowisk ludźmi spoza branży. Tomasz Zadroga specjalizował się przecież w finansach. Przed nominacją na prezesa PGE był dyrektorem do spraw finansowych w InterCars (sprzedawca części samochodowych), a wcześniej zasiadał w zarządzie m.in. Adidas Polska. – Kilian niewątpliwie był fachowcem w branży telekomunikacyjnej. Trudno jednak ocenić, jak „telefoniarz" poradzi sobie w energetyce – powiedział nam jeden z analityków rynku telekomunikacyjnego.
Od ocen wstrzymują się również analitycy branży energetycznej. Z prostej przyczyny – upłynęło zbyt mało czasu, by rozliczać prezesa z jego działalności. Zaznaczają jednak, że rewolucji w PGE raczej nie będzie. – Strategia spółki już jest wytyczona i nie spodziewam się, że nowy prezes zrobi w niej rewolucję. Raczej będzie szedł wyznaczonym torem. Z pewnością doświadczenie w branży energetycznej wzmocniłoby jego pozycję na nowym stanowisku, ale czy okaże się to przeszkodą np. w kontaktach z Urzędem Regulacji Energetyki czy PSE – Operatorem – okaże się dopiero w praktyce – twierdzi Franciszek Wojtal, analityk Millennium DM.
Pomocne mogą natomiast okazać się umiejętności Kiliana zdobyte w latach 90. na stanowisku ministra łączności w rządzie Hanny Suchockiej. – Myślę, że to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Musimy sobie uzmysłowić, że prezes PGE pełni tak naprawdę funkcję ministra energetyki. Jeśli to zrozumiemy, zrozumiemy też, jakie cechy powinna mieć osoba powołana na to stanowisko – zauważa członek zarządu jednej ze spółek energetycznych. – Kilianowi bez wątpienia pomoże doświadczenie zdobyte na stanowisku ministerialnym oraz szybkość i odwaga w podejmowaniu decyzji – dodaje.
Inni przedstawiciele branży podkreślają, że Kilian już od prawie 20 lat nie jest politykiem, ale pracuje w biznesie, gdzie zdobył ogromne doświadczenie menedżerskie.