Wyobraźmy sobie, że zbliża się północ ostatniego możliwego dnia publikacji raportów kwartalnych. Wydawałoby się, że w tak absurdalnym terminie żadna ze spółek nie zdecyduje się na publikację. Niestety, w tym właśnie czasie na rynek wylewa się prawdziwa fala raportów. Zawsze znajdą się też spóźnialscy, który nie mieszczą się w wymaganym terminie. To zjawisko będziemy obserwować w tym tygodniu, bo wysyp raportów za III kwartał przypada 14 listopada.
– Niestety, podejście wielu zarządów jest takie, że otwarte na inwestorów są tylko wtedy, gdy potrzebują pozyskać kapitał. Później obowiązki informacyjne traktują jako zło konieczne, co m.in. przejawia się w publikowaniu raportów w ostatni możliwy dzień – mówi Krzysztof Pado, analityk DM BDM. Jego zdaniem, gdyby przepisy obligowały spółki do publikacji wyników np. 30 dni po zakończeniu kwartału, to firmy nie miałyby z tym większych problemów.
Komisja Nadzoru Finansowego zawiesza obroty akcjami spółek, które nie wywiązują się z terminowej publikacji. Często jest też problem z firmami zagranicznymi. Zdarza się, że ich raporty nie są tłumaczone na polski. Niekiedy natomiast dostajemy skrótową wersję sprawozdania, w której oprócz podstawowych liczb znajduje się tylko pean na cześć spółki i jej dokonań. – Spółki zagraniczne wykonują obowiązki informacyjne według przepisów macierzystego kraju. Jeśli mamy wątpliwości, to zawiadamiamy o tym nadzory zagraniczne – mówi Łukasz Dajnowicz z urzędu KNF.
USA: walka o inwestorów
Terminy raportowania dla spółek z GPW nie odbiegają od tych wymaganych na innych giełdach w Europie. – Słusznie więc można się zastanawiać, dlaczego w innych krajach możliwe jest sporządzenie sprawozdawczości finansowej odpowiednio wcześniej przed wymaganym terminem – mówi Radomił Maślak, dyrektor w grupie rynków kapitałowych i raportowania finansowego PwC. Jak jest za oceanem? Podobnie jak na Zachodzie Europy. – Zastanawiające jest, że spółki w USA bardzo szybko publikują raporty okresowe, a w Polsce następuje istna kumulacja w ostatnich dniach – mówi Sobiesław Kozłowski, analityk DM Raiffeisen.
Monika Jakubczyk, dyrektor w dziale audytu Deloitte, zwraca uwagę, że terminy publikacji wyników kwartalnych są zbliżone: w USA to 40 dni, a w Polsce 45. Dlaczego zatem w Stanach spółki są w stanie tak szybko przygotować raport? – Starają się przyciągnąć uwagę inwestorów, również poprzez wcześniejszą publikację wyników. W Polsce też stopniowo zaczynamy obserwować ten trend – ocenia Jakubczyk.