Gdy mój zakochany w niemieckich samochodach brat odwiedził mnie ostatnio nowym citroënem, byłem w szoku. On sam nie ukrywał zdziwienia, jakie przeżył, prowadząc model C5 swojego kolegi, co zachęciło go do kupna własnego. Nie byłby tak zaskoczony, gdyby choć trochę znał historię tej francuskiej marki słynącej z prekursorskich rozwiązań.
Warto zacząć od tego, że dzieje Citroëna są ściśle związane z Polską. To u nas na początku XX wieku młody, 23-letni inżynier Andre Citroën poznał technologię kół zębatych o daszkowym uzębieniu. Zachwycony ich skutecznością nabył patent i rozpoczął we Francji ich produkcję. Błyskawicznie odniósł sukces, przekładnie Citroëna stosowano nie tylko w większości francuskich samochodów, klientem był nawet Rolls-Royce. Przekładnia francuskiej produkcji użyta została też w sterze „Titanica". Zazębienie daszkowe przyniosło więc Citroënowi bogactwo i sławę, a on je unieśmiertelnił, uczynił z tego wzoru logo swej firmy znane do dziś.
Citroën słynął z innowacyjności. Jako pierwszy wprowadził m.in. przedni napęd. Zaskoczył cały świat wyprzedzającym swoją epokę modelem DS. Na kompletnie przeciwnym biegunie jest jednak samochód, który chcę opisać dziś.
To prosta konstrukcja, która w określonych warunkach ma wiele zalet. Myślę tu o modelu Méhari produkowanym w latach 1968–1987, który został rozsławiony przez komediowy cykl o żandarmie z Saint-Tropez, granym przez niezapomnianego Louisa de Funesa. Nieprzypadkowo wybrano go do filmu, ponieważ pojazdów tych rzeczywiście używały żandarmeria i wojsko.
Méhari to super lekki samochód bazujący na konstrukcji identycznej z modelem 2CV. To, co je odróżnia, to rzecz jasna nadwozie oparte na ramie ze stalowych rurek pokrytych karoserią z tworzyw sztucznych. Taki buggy znad Sekwany. Nieco „pustynne" przeznaczenie zaszyfrowane jest zresztą w nazwie – w języku nomadów Tuaregów „méhari" oznacza samca dromadera. Samochody te napędzał początkowo 26-konny silnik o pojemności 602 cm3, potem zamieniony on został na nieco mocniejszą jednostkę 29-konną. Od 1979 roku oferowano też samochody w wersji z napędem 4x4, które sprawdzały się m.in. podczas rajdu Paryż–Dakar jako pojazdy asysty medycznej.