Jak podkreślali ekonomiści Banku Pekao, największą niespodziankę na początku roku sprawił ten silnik wzrostu gospodarczego, w który mało kto wierzył, czyli polski konsument. – Sprzedaż detaliczna wzrosła w styczniu o 4,8 proc. r./r., bijąc na głowę naszą prognozę (0,5 proc. r./r.) i konsensus (1,7 proc. r./r). To najwyższy wzrost sprzedaży detalicznej od maja zeszłego roku i jedna z większych pozytywnych niespodzianek w ostatnich latach – napisali. Ich zdaniem powrót takiego styczniowego nadrabiania zaległości po dwóch latach oszczędzania wygląda więc na ważny sygnał, nawet jeśli jest przesadzony. – Jeden miesiąc wiosny nie czyni i nie należy przeceniać znaczenia styczniowej niespodzianki. Tym niemniej dynamika sprzedaży i jej struktura oraz dość pozytywne sygnały płynące z badań koniunktury konsumenckiej każą sądzić, że „coś” w konsumpcji drgnęło. Tym „czymś” jest zakończenie procesu odbudowy oszczędności. Jak wskazywaliśmy w naszych wcześniejszych publikacjach, to oznacza, że wzrost konsumpcji w 2025 r. będzie równy wzrostowi realnych dochodów gospodarstw domowych (w przeciwieństwie do 2024 r., kiedy był dwa i pół raza mniejszy) – komentowali ekonomiści banku. Ich zdaniem, jeśli konsumenci włączą wygładzanie konsumpcji, może zresztą być nawet większy. Tym niemniej mechanika jest tu podobna. – Na 2025 r. zakładaliśmy wzrost konsumpcji prywatnej o 3 proc. (bez zmian w stosunku do 2024 r.) i nawet w takim scenariuszu polska gospodarka powinna urosnąć w 2025 r. o 4 proc. (dzięki inwestycjom). Jeśli wzrost konsumpcji okaże się wyższy, osiągnięcie czwórki z przodu będzie jeszcze łatwiejsze – przewidują.
Z kolei ekonomiści mBanku sugerują, że luka między sprzedażą i realnym funduszem płac powoli się domyka. – Biorąc pod uwagę, że oszczędności zostały już w dużej mierze odrobione, wydaje się, że brak ich dalszego (szybkiego) budowania będzie czynnikiem łagodzącym niższy wzrost płac realnych. Rysuje to dość pozytywny obraz dla konsumpcji w tym roku – uważają. Podtrzymują, że tegoroczna dynamika konsumpcji może być zbliżona do tejże sprzed roku. Choć płace realne rosnąć będą coraz wolniej, to jednak odbudowane w dużej mierze oszczędności powinny umożliwiać konsumpcję większej części dochodów, a brak ich dalszego (szybkiego) budowania będzie czynnikiem łagodzącym niższy wzrost płac realnych.
Czytaj więcej
Mimo obaw dotyczących tego, na co starczą w przyszłości pieniądze z emerytury z ZUS, które podzielają niemal wszyscy czterdziestolatkowie, tylko 55 proc. tej grupy wiekowej deklaruje, że oczekiwania dotyczące przyszłego świadczenia emerytalnego jakkolwiek wpłynęły na ich obecne decyzje lub plany finansowe – wynika z badania IGTE..
Zagrożone oszczędności
A styczniowe zakupy musiały być czymś sfinansowane. Wygląda na to, że częściowo przynajmniej depozytami bieżącymi. Według danych NBP ich wartość w styczniu zmniejszyła się o niemal 630 mln zł. W styczniu ubiegłego roku wzrosły o ponad 1,2 mld zł. Co ciekawe, podobnie jak w ubiegłym roku wzrosły – i to znacząco – depozyty terminowe. Ich wartość w pierwszym miesiącu tego roku zwiększyła się o grubo ponad 4,6 mld zł. W styczniu 2024 r. wzrost był bardzo podobny – ponad 4,4 mld zł.