Właśnie zaczęliśmy sezonowo najlepszy okres dla rynku akcji. Będzie to jednocześnie kolejny ważny test dla rynku. Jak na razie byki wydają się mieć więcej asów w rękawie. Mowa oczywiście o Wall Street, gdyż GPW od kilku już miesięcy gra w innej lidze.

Ten rok wygląda bardzo pomyślnie z perspektywy amerykańskiego inwestora. Ci, którzy nie potrafili dotrzymać kroku silnemu indeksowi S&P 500, mogą być zmuszeni do zakupów, by próbować w grudniu nadgonić rynek. Powinno to sprzyjać utrzymaniu wzrostowej tendencji, choć pod jej powierzchnią widać ważne zmiany. Mowa przede wszystkim o rotacji polegającej na odchodzeniu od spółek technologicznych w kierunku tych bardziej cyklicznych.

Jeżeli spojrzymy na zachowanie poszczególnych sektorów, to na pozycję tegorocznego lidera wysunęły się spółki finansowe. Sektor technologiczny jest dopiero na szóstym miejscu. Silniejsze od niego są także spółki przemysłowe, komunikacyjne, konsumenckie, a nawet użyteczności publicznej. To interesująca statystyka, gdyż wśród inwestorów wciąż panuje przekonanie, że wąska grupa spółek technologicznych ciągnie rynek na północ. Od dobrych kilku miesięcy nie jest to prawda. Spółki te wyznaczyły bowiem szczyt w lipcu i od tego czasu go nie poprawiły.

Obserwowana w USA rotacja tłumaczy niezłe zachowanie rynków w krajach, gdzie sektory cykliczne z finansowym i przemysłowym na czele dużo ważą w indeksach. To po części wyjaśnia zagadkowo silne zachowanie DAX-a na tle słabej przecież gospodarki Niemiec. W tym kontekście nieco dziwić może słabość naszego rynku. Przecież sektor finansowy dużo w nim waży i jest tradycyjnym koniem pociągowym. WIG-banki szczyt osiągnął jednak w kwietniu i od tego czasu nie może złapać wiatru w żagle. W przypadku GPW w połowie roku ewidentnie coś się zmieniło i nasze zachowanie na wielu poziomach nie współgra z tendencją obserwowaną globalnie. W tym kontekście do pewnego stopnia przypominamy rynek chiński, który także chadza własnymi ścieżkami i nie do końca one krzyżują się z ruchami kapitału na głównych parkietach.

Te „rozkorelowanie się” poszczególnych parkietów jest zresztą cechą charakterystyczną hossy. Na GPW od lat wyraźnie to obserwujemy. Naszemu rynkowi notorycznie trudno przychodzi partycypacja we wzrostach, ale niezwykle chętnie podłącza się do głównego nurtu w okresie korekt. Teoretycznie przełom roku to dobre okienko czasowe, by przełamać ten niekorzystny schemat, ale na naszą niekorzyść działa termin zaprzysiężenia nowego prezydenta USA. Jego realny wpływ choćby na konflikt za naszą wschodnią granicą zacznie się bowiem dopiero po 20 stycznia. Najlepszy czas możemy więc przeczekać w mało komfortowych blokach startowych.