Subiektywny Punkt Widzenia: Co ma maj do efektu Halloween?

Założenie końca cyklu podwyżek przez Fed może być pułapką zastawioną na długie pozycje, przy czym efekty kalendarzowe i historyczna statystyka będzie w szczególności sprzyjała stronie podażowej w drugiej połowie maja.

Publikacja: 07.05.2023 21:00

Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa, Noble Securities

Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa, Noble Securities

Foto: Fot. R. Gardziński

Efekty statystyczne na rynku kapitałowym występują, choć często mogą się pojawiać z pewnym przesunięciem. Ponieważ mamy początek maja, to klasyczne pytanie brzmi, czy w tym roku sprawdzi się zależność „sell in May, and go away”, która zakłada sprzedaż akcji w maju i czekanie do listopada. Każdy może to ocenić według własnego systemu inwestycyjnego. Z mojej strony mogę dodać, że powiedzenie „sprzedaj w maju i uciekaj” jest powiązane z rajdem św. Mikołaja czy też efektem stycznia poprzez efekt Halloween, który polega na tym, że stopy zwrotu od początku listopada (Halloween) do końca kwietnia są zazwyczaj wyższe niż od maja do końca października. Tu warto podkreślić, że od listopada 2022 r. do końca kwietnia br. WIG20 zyskał blisko 27 proc., natomiast od początku października 2022 r. wzrost wyniósł 42 proc.

Uważam, że założenie końca cyklu podwyżek przez Fed może być pułapką zastawioną na długie pozycje, przy czym efekty kalendarzowe i historyczna statystyka będzie w szczególności sprzyjała stronie podażowej w drugiej połowie maja – czyli nie można wykluczyć najpierw rajdu euforii w pierwszej połowie maja. Byłby to najbardziej skrajny przykład reguły „sell in May...”.

Warto dodać, że historycznie duża przewaga odsetka byków nad niedźwiedziami według badania SII to kontrariański sygnał ostrzegawczy.

Ponadto wracając do Fedu, zwróciłbym uwagę, że silnie ujemna krzywa rentowności (np. różnica między rentownością dziesięciolatek i dwulatek wynosi blisko minus 60 pkt baz.) oznacza, że inwestorzy zakładają spadek rentowności w średnim terminie, przy czym będzie on efektem stopniowego spadku inflacji lub negatywnych zaskoczeń ze sfery realnej (np. banków czy nieruchomości komercyjnych), w wyniku czego amerykańskie władze monetarne skokowo obniżą koszt pieniądza.

Oczywiście argumentem dla strony popytowej jest fakt, że na razie dane makro z USA są zazwyczaj dobre czy bardzo dobre, a problemem są tylko banki regionalne. Pewnym zastrzeżeniem może być 11-proc. spadek nowych zamówień w Niemczech, choć na razie to tylko jeden z miękkich wyprzedzających czynników ostrzegawczych.

Po bardzo mocnym kwietniu można powiedzieć, że obawy o nadmierny optymizm wzrosły, natomiast dotąd rację ma strona popytowa. Pytanie zasadnicze brzmi, czy będzie jak zawsze, czy jednak tym razem będzie inaczej? Rekordowa liczba spekulacyjnych pozycji na spadek S&P 500 może być interpretowana jako antywskaźnik, który zazwyczaj się nie sprawdza, choć przykładowo w 2008 r. był to dobry prognostyk rozwoju sytuacji i tak jak upadek Bear Stearns o blisko pół roku uprzedzał szok wywołany upadkiem Lehman Brothers. Niski poziom strachu i chciwość są znamienne.

Okiem eksperta
Rynki akcji pozostają nadal w trendach wzrostowych
Okiem eksperta
Trump nie taki straszny
Okiem eksperta
Trump rozgrzewa rynek kryptowalut
Okiem eksperta
Tydzień pod znakiem Trumpa
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Okiem eksperta
Amerykańskie sankcje na AI mają tylko polityczne znaczenie
Okiem eksperta
Odwilż na rynkach. WIG20 miał nawet tegoroczne maksimum