Powtórka z 2008 r. nie byłaby obecnie dobra

Wydarzenia z lat 2007–2008 zmusiły amerykański bank centralny do wdrożenia ponadnormatywnych działań, aby ustabilizować rozchwiany sektor finansowy.

Publikacja: 18.03.2023 05:00

Kamil Hajdamowicz, CFA, menedżer ds. ryzyka produktów inwestycyjnych, Santander Bank Polska

Kamil Hajdamowicz, CFA, menedżer ds. ryzyka produktów inwestycyjnych, Santander Bank Polska

Foto: fot. mat. prasowe

Z perspektywy lat można jednak stwierdzić, że lekarstwo zaaplikowane przez Fed i powtarzane kilkakrotnie (ostatni raz podczas pandemii), było dla rynków niczym innym, jak narkotykiem, który co prawda łagodził w znaczny sposób symptomy choroby, ale nie leczył i tworzył nowe ogniska zapalne. A pisząc językiem bez metafor, spowodował de facto nieprzerwany wzrost na rynkach ryzykownych aktywów i ogromną nadpłynność w sektorze finansowym, która następnie kanalizowała się w sektorach nowych technologii i wielu innych.

Co ciekawe, do wywołania wydawałoby się oczywistego skutku takich działań, czyli inflacji, potrzeba było aż 13 lat od tamtych wydarzeń i kolejnej strzykawki od Fedu, połączonej z rozchwianiem łańcuchów dostaw spowodowanym pandemicznymi restrykcjami. Obraz oczywiście bardzo uproszczony, ale niemijający się z prawdą.

W ostatnich dniach do znanej mozaiki polityki Fedu i groźby gospodarczego spowolnienia dołączył nowy czynnik, w postaci upadku Silicon Valley Bank i problemów szwajcarskiego Credit Suisse. W przypadku tego pierwszego i innych amerykańskich banków, źródłem problemów stała się właśnie polityka Fedu z ostatnich kilku lat, która w latach 2020–2021 sprowadziła rentowności obligacji skarbowych do minimum. Takie papiery, umiejscowione w bilansach banków, stały się realnym problemem w otoczeniu rosnących stóp procentowych i wzrostu wymaganych cen depozytów.

Wydarzenia z ostatnich dni wzmocniły oczekiwania na zmianę polityki Fedu i obniżki stóp, a nieco szerzej, powtórzenie scenariusza z 2008 r. po raz kolejny. I z jednej strony wydaje się to racjonalne, dotychczasowe problemy systemu bankowego udało się powstrzymać bez większych wysiłków, ewentualny efekt domina taki prosty w powstrzymaniu już nie będzie. W mojej ocenie jednak takie rozwiązanie ma obecnie więcej wad niż zalet.

Przede wszystkim obniżki stóp już teraz mogłyby zatrzymać rozpoczynające się dopiero procesy dezinflacyjne w amerykańskiej gospodarce, co było widoczne w ostatnich danych o wydatkach Amerykanów. W ostatnich okresach mieliśmy do czynienia jednak z dużo bardziej ustabilizowaną sytuacją inflacyjną, co dawało Fedowi większy mandat działania.

Ponadto, obniżki stóp oczekiwane przez rynek wcale nie musiałyby być remedium na problemy banków. Spadek o 100 pkt baz. rentowności amerykańskich dwulatek w ciągu kilku ostatnich dni co prawda wskazuje na takie oczekiwania rynku, ale nie poprawi to w szybki sposób bilansów banków, wpływając bardziej na spadek dochodowości portfela kredytowego, gdzie jednocześnie trudno oczekiwać szybkiego odbicia popytu na kredyty.

Prawdopodobnie komunikat po najbliższym posiedzeniu Fedu będzie miał charakter uspokajający dla rynków, ale będzie to raczej komunikat na przeczekanie, a nie, wbrew rynkowym oczekiwaniom, daleko idąca zmiana. Stąd też ocena rynkowej reakcji może być nadzwyczaj trudna.

Patrząc na zachowanie naszego WIG20, który w ostatnich latach, jakkolwiek to dziwnie nie zabrzmi, był wskaźnikiem wyprzedzającym spadki na rynkach rozwiniętych, najbliższe tygodnie mogą być nadzwyczaj nerwowe.

Okiem eksperta
Rynki akcji pozostają nadal w trendach wzrostowych
Okiem eksperta
Trump nie taki straszny
Okiem eksperta
Trump rozgrzewa rynek kryptowalut
Okiem eksperta
Tydzień pod znakiem Trumpa
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Okiem eksperta
Amerykańskie sankcje na AI mają tylko polityczne znaczenie
Okiem eksperta
Odwilż na rynkach. WIG20 miał nawet tegoroczne maksimum