Na razie prognozy wskazują na dodatnie, ale coraz bardziej malejące tempo wzrostu rok do roku w III i IV kwartale, oraz niewielkie ujemne wyniki dynamiki PKB na początku 2023 roku. Obraz może mało optymistyczny, ale również daleki od pesymizmu. Gdy spojrzymy jednak głębiej, perspektywy nie malują się już tak różowo.
Dane za II kwartał pokazały, że wysoka konsumpcja utrzymywała wzrost PKB na solidnym poziomie. Jeśli jednak przyjrzymy się ostatnim odczytom sprzedaży detalicznej, zauważymy kilka niepokojących tendencji. Owszem, konsumujemy w dalszym ciągu relatywnie dużo, ale również z uwagi na wysoką inflację ograniczamy zbędne wydatki. Ofiarą tych decyzji konsumentów stają się w pierwszej kolejności dobra trwałe, jak sprzęt AGD, meble, czy samochody i części do nich. Nie cierpią dobra o niskiej elastyczności cenowej, przede wszystkim dobra podstawowe, jak żywność czy kosmetyki. A warto pamiętać, że konsumenci w dalszym ciągu nie są w znaczący sposób bezpośrednio obciążeni rosnącymi cenami energii.
Decyzje konsumentów nie pozostają w gospodarczej próżni. Przemysł i zakłady wytwórcze już teraz ograniczają produkcję. Do świadomości konsumentów docierają wysokie ceny energii czy wręcz możliwe ograniczenia w dostawach. Nie jest to jeszcze wyraźne widoczne we wskaźnikach makro, ale redukcje i ograniczanie zatrudnienia mogą być widoczne w najbliższych 6–12 miesiącach w niektórych sektorach. Już obecnie mamy wyraźną ostrożność w decyzjach inwestycyjnych, co widoczne jest chociażby w spadku popytu na kredyt inwestycyjny.
Ostatnie miesiące przyniosły względny optymizm na rynkach ze strony polityki monetarnej. Należy on już jednak do przeszłości. Zarówno ostatnie odczyty inflacji, jak i wypowiedzi przedstawicieli dużych banków centralnych wskazują, że walka z inflacją może być długa i mozolna, niekoniecznie, przynajmniej w przypadku Fedu, z utrzymaniem bieżącej troski na kondycję gospodarki. Tak można odbierać przywołanie w ostatniej wypowiedzi prezesa Fedu Paula Volckera, który walczył z inflacją pod koniec lat 70. ubiegłego wieku, wywołując pośrednio recesję w amerykańskiej gospodarce.
Spadki giełdowych indeksów na przełomie sierpnia i września wskazują na antycypację ostatniego scenariusza. Widoczne to jest w przełamaniu trwającego na wykresie WIG20 od kilku miesięcy trendu bocznego i spadek indeksu w kierunku dołków z roku 2020. Poziom dna z marca 2020 roku dziś nie wydaje się być już tak abstrakcyjny.