Według naszych prognoz jest jeszcze na to za wcześnie, a presja na osłabienie złotego może jeszcze powrócić (spadki powinny przyspieszyć w kwietniu i maju), ale oczywiście przy tak zmiennym i chwiejnym rynku nie można wykluczyć scenariuszu przyspieszenia powrotu kursu EURPLN do poziomu równowagi. Skąd tak nagła poprawa wyników na giełdach? Otóż wynika ona z lepszych od oczekiwań informacji spływających z amerykańskich banków - CEO BoA powiedział, że bank odnotował zyski w styczniu i lutym, podobnie jak JP Morgan Chase i Citigroup.
Notowania indeksów giełdowych są wskaźnikiem wyprzedzającym w cyklu koniunkturalnym tak więc można powiedzieć, że utrwalenie się wzrostów oznaczać będzie, że sektor prywatny spodziewa się tego, że dekoniunktura w USA sięgnęła już dna i może być tylko lepiej. W podobnym tonie zintepretowano wypowiedź Yvesa Mersch (EBC). Mersch stwierdził, że nie widzi ryzyka deflacji w strefie euro, oddalając tym samym perspektywę "japońskiego" scenariusza w Eurolandzie. Nowe informacje przełożyły się na osłabienie dolara względem euro oraz poprawę notowań walut rynków wschodzących. Ponownie podkreślam jednak, że póki co nie ma jeszcze twardych podstaw do tego, aby móc powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że w USA najgorsze już było.
Z drugiej strony, reakcja rynków pokazuje, że rośnie ryzyko przyspieszenia oczekiwanego przez nas w II połowie roku procesu osłabienia dolara względem euro (w krótkim okresie powinno dojść do testu poziomu 1,30) i umocnienia złotego do większości walut bazowych. Jeśli EURPLN dynamicznie spadnie do 4,40 to będzie to równoznaczne z realizacją tego właśnie wariantu.
Decyzja SNB o obcięciu stóp procentowych i ogłoszenie zamiaru sprzedawania CHF na rynku walutowym celem jego osłabienia bardzo mocno dotknęły franka. CHFPLN w ciągu ostatniego tygodnia spadł o około 10%, obecnie jest na poziomie 2,92 i powinien dalej spadać. Tak duża jest siła interwencji szwajcarskiego banku centralnego. Według Komisji Nadzoru Finansowego to nie "toksyczne opcje" stanowiły główne źródło ryzyka w Polsce, jakie przyniosło ze sobą gwałtowne osłabienie złotego, a właśnie perspektywa niespłacania znaczącego wolumenu kredytów hipotecznych we frankach i możliwe konsekwencje tego zjawiska dla sektora bankowego.
Osłabienie CHF tę groźbę znacząco oddala; co więcej - odsetki od kwot denominowanych w CHF ponownie znacząco spadną gdyż stopa benchmarkowa banku centralnego została zredukowana w przybliżeniu o połowę (SNB swoją główną stopę procentową definiuje przedziałowo). Co więcej, SNB skorygował nieco prognozy tempa wzrostu gospodarczego, w dodatku na korzyść - to też wpłynęło na rynki kapitałowe.