O ile wskaźnik cen w krajach południowej Europy wciąż utrzymuje się na niskim poziomie, np. w Portugalii 0,4 proc., a we Włoszech 0,5 proc., o tyle kraje naszego regionu muszą się przygotować na rosnącą presję cen. W ubiegłym miesiącu najwyższą inflację odnotowano na Węgrzech – 4,1 proc., w Rumunii – 4 proc., w Czechach i Słowacji – po 3,2 proc. Eurostat wyliczył, że ceny w Polsce wzrosły w tym czasie o 3,1 proc., podczas gdy według GUS o 3,4 proc.
Obawy przed przyspieszającą inflacją spowodowały odwrót od obligacji na krajowym rynku. Od początku roku rentowność dziesięcioletnich papierów wzrosła o ponad 20 pkt baz., do 2,32 proc., zbliżając się nawet do 2,35 proc. w ubiegłym tygodniu. Obligacje z długiego końca tak tanie nie były od ponad pół roku.
Rosną także dochodowości dziesięcioletnich papierów w regionie. Węgierski benchmark poszedł w górę o 15 pkt baz. i jest najtańszy od września ub.r. Czeskie papiery dziesięcioletnie tanieją od sierpnia, a ich rentowność poszła już w górę o ponad 80 pkt baz., do 1,67 proc. Czeskie obligacje są obecnie najtańsze od maja 2019 r.
O ile czeski bank centralny zacieśnił politykę pieniężną, podnosząc już ośmiokrotnie główną stopę procentową z 0,05 proc. w połowie 2017 r. do 2 proc. obecnie, o tyle banki centralne w Polsce i na Węgrzech wciąż utrzymują gołębią retorykę. Rada Polityki Pieniężnej bagatelizuje rosnącą inflację, która w tym kwartale powinna przebić 4 proc., m.in. na skutek wzrostu cen żywności czy paliw, a niektórzy jej członkowie sugerują wręcz dalsze luzowanie.
Inwestorzy na rynku długu liczą za to straty od początku roku. Negatywnie zachowywał się zarówno dziesięcioletni spread do bunda, jak i do papierów węgierskich. Ten pierwszy wyraźnie już przekroczył poziom 250 pkt baz., choć ostatnie pół roku utrzymywał się średnio blisko 245 pkt baz. Z kolei różnica dochodowości między polskimi a węgierskimi dziesięciolatkami pozostaje od września dodatnia i utrzymuje się na najwyższych poziomach od prawie dwóch lat.