Powodem, dla którego można zakładać tak krótki okres recesji, jest to, że po powszechnych przymusowych przestojach gospodarka zaczęła się odradzać, choć powoli i częściowo. W rezultacie poziom aktywności gospodarczej wzrośnie powyżej minimów obserwowanych podczas najgorszych zamknięć. A z definicji, gdy aktywność gospodarcza w sposób trwały rośnie, to recesja się kończy.

Jednak prawdziwym kluczem do cyklicznego ożywienia jest przejście z recesyjnego błędnego koła spadającej produkcji, zatrudnienia, dochodów i sprzedaży, do samonapędzającego się cyklu, wzrostu produkcji prowadzącego do wzrostu zatrudnienia, skutkującego wzrostem dochodów oraz sprzedaży i generowania dalszego wzrostu produkcji. Chociaż recesja może zostać wymuszona na gospodarce poprzez nakaz zamknięcia przedsiębiorstw, a obywatelom pozostania w domu, ożywienia nie można wymusić, nakazując przedsiębiorstwom otwarcie się, a konsumentom wydawanie pieniędzy. Szukając uzasadnienia, dlaczego ta recesja byłaby dość krótka, warto zapoznać się z wiodącymi wskaźnikami ECRI (Economic Research Cycle Institute). W szczególności tygodniowy czołowy indeks WLI (Weekly Leading Index) rośnie teraz przez ponad dziesięć tygodni z rzędu od najniższego w marcu, po dziewięciotygodniowym spadku.

Przypomnijmy, że akcje osiągnęły najniższy poziom w marcu 2009 r., kiedy mówiono o depresji, trzy miesiące przed zakończeniem wielkiej recesji w czerwcu 2009 r. Ożywieniu po tamtej recesji towarzyszyło cykliczne ożywienie wzrostu gospodarczego, które utrzymywało się aż do 2010 r. W związku z tym ceny akcji nadal rosły. Jednak wyjście z recesji z 2001 r. przebiegało według zupełnie innego scenariusza. Wówczas recesja zakończyła się w listopadzie 2001 r., a indeks S&P 500 rozpoczął zwyżki tydzień po atakach z 11 września. Jednak po początkowym wzroście o ponad 20 proc. do początku stycznia 2002 r., spadł do niższego minimum w październiku 2002 r., znacznie poniżej wrześniowego minimum, który przewidywał koniec recesji z 2001 r.

Dzisiaj zatem kluczowe pytanie dotyczy tego, czy czeka nas scenariusz z lat 2009–2010, w którym ceny akcji zasadniczo nadal rosną? A może mamy do czynienia z sytuacją z lat 2001–2002, w którym nastąpi nowy spadek wzrostu gospodarczego, spowodowany nieoczekiwanie dużym wzrostem liczby infekcji lub drugą falą pandemii, która zwiększa strach lub niepewność, czy nową rundą utraty miejsc pracy później tego roku? Obecnie trudno jednoznacznie stwierdzić, ale warto przyglądać się wskaźnikom ECRI, które powinny wskazać ewentualny zwrot w cyklu koniunkturalnym. ¶