Na ile kursy akcji odzwierciedlają wszystkie informacje, jawne i niejawne? Czy można samodzielnie uzyskiwać regularnie wyniki lepsze od rynku, stosując analizę fundamentalną? Czy fundusze pasywne są lepsze od aktywnych?
Osobiście twierdzę, że giełdom wciąż daleko do silnej efektywności, a zwłaszcza giełdzie warszawskiej. Wciąż można trafiać na ciekawe okazje inwestycyjne o wysokim prawdopodobieństwie zysku. Często rynek powoli przystosowuje się do nowych warunków rynkowych. Czasem potrzebuje silniejszego bodźca, by dokonał się re-rating jakiejś spółki.
Moje ulubione przykłady nieefektywności rynku to spółki, których wyniki zależą od cen surowców. JSW dopiero pod koniec sierpnia rozpoczęła rajd na północ, mimo że silny wzrost cen węgla koksującego zaczął się ponad miesiąc wcześniej. Kurs Grupy Azoty bardzo powoli dostosowuje się do trendów na rynku gazu i CO2.
Nawet dosyć szybkie reakcje rynku na nowe informacje nie są tak szybkie, żeby nie udało się dołączyć do zwyżek nawet z większym pakietem. Po publikacji świetnych wstępnych wyników Kruka 31 sierpnia kurs spółki dopiero po godzinie i wymianie wielu milionów złotych osiągnął poziom o 9 proc. wyższy, na którym zakończył sesję.
Oczywiście są przypadki, gdy okazuje się, że to jednak rynek ma rację. Zmiany cen surowców czasem okazują się przejściowe. Z drugiej strony rynek może potrzebować naprawdę dużo czasu na reakcję, przez co nasze decyzje, choć słuszne, mogą okazać się stratne z punktu widzenia horyzontu inwestycyjnego. Tu najlepszym przykładem są historie z filmu „Big Short" – przedstawieni w nim inwestorzy trafnie przewidzieli wielki kryzys finansowy, jednak musieli czekać długie lata na jego urzeczywistnienie z otwartymi dużymi krótkimi pozycjami na wzrostowym rynku. W zasadzie ich strategie były niewłaściwe.