Skala poniedziałkowego pogorszenia nastrojów na giełdach nie była jednak duża. I właśnie to najbardziej dziwiło, bo preteksty do sprzedaży akcji napływały z każdej strony. Strach przed inflacją zwiększał się, podnosząc przy okazji rentowności obligacji. Obawy inflacyjne stały się tak duże, że przed środową publikacją danych o wrześniowej inflacji w Wielkiej Brytanii rynek zaczął wyceniać podwyżkę przez Bank Anglii stóp procentowych o 15 pkt baz. jeszcze w tym roku i dalszy ich wzrost w 2022 r.

To nie wszystko. Dalej drożała ropa, wyznaczając nowe siedmioletnie maksima i jeszcze mocniej nakręcając strach przed inflacją. Na to wszystko nałożyły się również rozczarowujące dane makroekonomiczne. Pierwsze z Chin, gdzie w III kwartale roczna dynamika PKB wyhamowała do 4,9 proc. z 7,9 proc. w II kwartale br., co było wynikiem spodziewanym, ale i tak zaskoczyło analityków (rynkowy konsensus kształtował się na poziomie 5,2 proc.). Drugim ciosem okazały się dane z USA. We wrześniu produkcja przemysłowa nieoczekiwanie spadła o 1,3 proc. w relacji miesięcznej, a oczekiwano wzrostu o 0,2 proc. Dodatkowo dane sierpniowe skorygowano w dół do -0,1 proc. z +0,4 proc.

Skąd ta relatywna odporność na zalew złych informacji? Jednym z powodów może być oczekiwanie na sezon wyników. Na Wall Street wystartował już w poprzednim tygodniu, w Europie powoli startuje. A na GPW umownie wystartuje 25 października.

Sezon wyników to wygodny pretekst, bo chociażby z uwagi na efekt niskiej bazy wiadomo, że dla szerokiego grona spółek III kwartał był bardzo udany. Szacuje się, że spółki z indeksu S&P 500 zaraportują wzrost zysków o około 30 proc. i wzrost przychodów o 15 proc. Faktycznie wyniki mogą być jeszcze lepsze. Świadczą o tym pozytywne niespodzianki w już opublikowanych wynikach. Aż 80 proc. firm pochwaliło się zyskiem na akcję powyżej konsensusu, co jest wynikiem powyżej pięcioletniej średniej (76 proc.). Jeszcze lepiej wygląda to w przypadku przychodów. Lepszymi od oczekiwań pochwaliło się już 83 proc. spółek, podczas gdy średnia to 67 proc. Jeżeli więc inwestorzy przymkną oko na te wszystkie wymienione czynniki ryzyka, a skupią się tylko na wynikach, to dość łatwo sobie wyobrazić rosnące indeksy przez kolejne dwa–trzy tygodnie.