W hotelach jest drożej, ale goście przyjeżdżają

Turyści wracają do hoteli, choć często skracają pobyty – np. z dwóch tygodni do siedmiu, a nawet pięciu dni. Na ceny noclegów przekładają się gwałtownie rosnące koszty energii i żywności.

Publikacja: 08.08.2022 05:00

Rezerwacje są dziś dokonywane bardzo późno, nawet tuż przed przyjazdem do hotelu. Fot. shutterstock

Rezerwacje są dziś dokonywane bardzo późno, nawet tuż przed przyjazdem do hotelu. Fot. shutterstock

Tegoroczny sezon wakacyjny dla polskiej branży hotelarskiej jest niezwykle ważny – podkreślają eksperci Emmerson Evaluation. Z najnowszego raportu tej firmy „Rynek hoteli i condohoteli w Polsce” wynika, że sektor zaczął się sukcesywnie odbudowywać w 2021 r. W stosunku do roku poprzedniego liczba turystów, którzy odwiedzili hotele, wzrosła o 29 proc., co oznacza ponad 3,2 mln więcej gości.

– W porównaniu z 2019 r. liczba gości była jednak mniejsza o 39 proc. A na horyzoncie piętrzą się nowe wyzwania: wysoka inflacja, wzrost kosztów działalności, skutki wojny w Ukrainie – podkreślają autorzy raportu.

Pandemia i wojna

W cyklicznym raporcie Emmerson Evaluation analizuje sytuację obiektów skategoryzowanych stricte jako hotele. Firma podaje, powołując się na dane GUS, że na koniec lipca ubiegłego roku działało ich w Polsce ponad 2,5 tys. Oferowały niemal 297 tys. miejsc noclegowych.

– W porównaniu z 2020 r. odnotowaliśmy nieznaczny, 0,9-proc. wzrost liczby obiektów, a miejsc noclegowych o 7,4 proc. – wskazują autorzy raportu. Najwięcej hoteli (5,4 proc.) przybyło w woj. pomorskim, a najwięcej miejsc noclegowych (15,1 proc.) – na Mazowszu. Największy spadek podaży hoteli i miejsc noclegowych odnotowano w woj. lubuskim (odpowiednio o 7,5 i 3,7 proc.).

– Ubiegły rok był kolejnym, w którym warunki dyktowała pandemia. Jednym z najcięższych okresów dla polskiego rynku hotelowego było I półrocze. Ferie zimowe zostały skrócone i odbywały się w jednakowym dla wszystkich województw terminie. Ograniczono możliwość przyjmowania gości do 50 proc. pokoi. Przełożyło się to na małą liczbę turystów w Polsce – podkreślają eksperci.

Optymizmem w krajowej turystyce powiało w czerwcu. Według danych GUS zanotowano ponaddwukrotnie większą liczbę turystów niż w maju, co przełożyło się na wizytę ponad 1,3 mln gości, w tym ponad 131,1 tys. turystów zagranicznych.

III kwartał był dla hotelarzy już bardzo dobry. Średnia liczba odwiedzających to ok. 2 mln miesięcznie, w tym gości z zagranicy – niemal 300 tys. W IV kwartale ub.r. w porównaniu z ostatnim kwartałem 2020 r. liczba turystów wzrosła aż o 172 proc., co przełożyło się na ponad 1,59 mln gości, w tym niemal 267,1 tys. zagranicznych. W porównaniu z IV kwartałem 2019 r. liczba ta była jednak mniejsza o 17 proc.

Negatywne skutki dla polskiej branży hotelowej ma wojna w Ukrainie. – Zagraniczni turyści, postrzegając Polskę jako kraj przyfrontowy, w obawie przed potencjalnym zagrożeniem zaczęli rezygnować z planowanych przyjazdów i pobytu w lokalnych hotelach – mówi Dariusz Książak, prezes spółki Emmerson Evaluation. – Rezerwacje są dokonywane bardzo późno, nawet bezpośrednio przed przyjazdem. Także polscy turyści, m.in. ze względu na galopującą inflację, wstrzymują się z rezerwacją miejsc hotelowych – zwraca uwagę.

Budżety Polaków

Hotelarze, podobnie jak inni przedsiębiorcy, borykają się z dotkliwymi podwyżkami cen energii.

– Presja inflacyjna i zwiększone koszty działalności operacyjnej hoteli wymuszają podwyżki usług. Z niepokojem patrzymy na sytuację konsumentów, których pieniądze tracą na wartości, co w dłuższej perspektywie może ograniczyć popyt na usługi hotelarskie i gastronomiczne. Nasz rynek jest jednak coraz bardziej dojrzały, a hotelarze, nauczeni doświadczeniem pandemii, coraz lepiej radzą sobie w nieprzyjaznych warunkach – podkreśla prezes.

Potwierdza to Katarzyna Tencza, dyrektor działu hotelowego w Walter Herz. – Właściciele obiektów wypracowali umiejętność mistrzowskiej optymalizacji kosztów – mówi. – Kolejne lata będą dla branży czasem wyzwań. Sektor będzie się mierzył z wysokimi kosztami utrzymania, a pukające do drzwi spowolnienie gospodarcze negatywnie wpłynie na wyniki operacyjne. Trudny okres dla hoteli zapowiadają rosnące koszty energii i innych mediów, wzrost wynagrodzeń oraz inflacja, która rujnuje budżety Polaków.

Na gwałtownie rosnące koszty – energii, żywności – zwraca uwagę Grzegorz Kaleta, szef działu zarządzania nieruchomościami hotelowymi w CBRE. A to przekłada się na ceny noclegów. – Jeszcze w I kwartale pokój w trzy-, czterogwiazdkowym obiekcie można było wynająć za ok. 250–300 zł. Teraz koszt podskoczył do poziomów zbliżonych do tych sprzed pandemii – to ok. 400–600 zł – podaje Grzegorz Kaleta.

Zastrzega, że mimo rosnących stawek zyski wciąż nie są takie, jak w latach 2012–2019, czyli w czasie prosperity na rynku hoteli. – Mimo zniesienia obostrzeń sytuacja branży jest daleka od sielanki – ocenia ekspert CBRE. Dodaje, że ze względu na galopującą inflację coraz więcej osób skraca pobyty, nawet do trzech–czterech dni. – Turyści nie chcą całkowicie rezygnować z wyjazdu, ale starają się oszczędzać. W efekcie obłożenie obiektów w miejscowościach turystycznych utrzymuje się na przeciętnym poziomie 75 proc. Sytuacja hoteli różni się w zależności od regionu. Na Mazurach na początku wakacji niewynajętych było nawet 40 proc. pokoi. Wydaje się, że trend zaczął się zmieniać w ostatnich dwóch tygodniach.

Kolejną trudnością dla rynku hoteli jest, jak mówi Grzegorz Kaleta, rezerwacja noclegów „na ostatnią chwilę”, co może być pokłosiem nieprzewidywalności czasów pandemii, ale też bardzo zmiennej pogody w tym roku.

O krótszych wyjazdach mówi również Grzegorz Skawiński, prezes Sao Investments ASI. – Zdecydowanie mniej jest w tym roku długich, 14-dniowych wyjazdów. Przybyło dziesięcio-, siedmio-, a nawet pięciodniowych wyjazdów – mówi. – W miastach o przeważającym ruchu biznesowym nastąpiło zwykłe lipcowe spowolnienie, które jest kompensowane zwiększonym ruchem na rynku lokalnym. Podróżujący, zamiast jednej długiej wakacyjnej podróży, niejednokrotnie wybierają kilka krótkich wypadów w niedalekie okolice swojego państwa. Widać zwiększone zapotrzebowanie na niedrogie pobyty na rynku wewnętrznym. Rośnie też liczba małych spotkań biznesowych. Te większe są wciąż organizowane w formule mieszanej – stacjonarnie i online – zwraca uwagę.

Elastyczność w cenie

Prezes Skawiński ocenia, że obłożenie i ceny w miejscach resortowych wróciły do poziomów z 2019 r. – Gdzieniegdzie widać wzrost średnich cen – zauważa. – Pomimo tego goście dopisują. Uwagę zwraca jednak „skrócenie” okienka rezerwacyjnego. Trend najprawdopodobniej zostanie w branży na zawsze, co wpływa na nią destabilizująco. Przedsiębiorcom trudniej planować koszty i zatrudnienie.

Jakimi wynikami może się zamknąć ten rok? Robert Korczyński, członek zarządu Emmerson Evaluation, mówi, że bardzo trudno o prognozy. Możliwych jest wiele scenariuszy. Zależą od losów wojny, sytuacji pandemicznej. Kolejna fala covidu oznaczałaby powrót obostrzeń. Ekspert podkreśla, że rynek na pewno zmierza do poziomów sprzed pandemii.

– W tym roku sektor powinien poprawić wyniki względem 2021 r. – ocenia Robert Korczyński. – Na niekorzyść hotelarzy działa jednak kilka czynników. To wojna za wschodnią granicą i związana z tym awersja turystów zagranicznych do podróżowania do Polski. Co więcej – inflacja. Powoduje wzrost kosztów hoteli i utrudnia utrzymanie rentowności. Wpływa także na popyt. Znaczące podwyżki oznaczają, że coraz mniej Polaków będzie stać na noclegi. Ich pobyty mogą stać się krótsze, co zresztą już widać w tym sezonie.

Z drugiej strony, jak zauważa ekspert Emmerson Evaluation, ruch podczas tegorocznych wakacji jest bardzo duży. W najpopularniejszych miejscach turystycznych trudno o nocleg. Znikają nawet stosunkowo drogie oferty. – W przyszłym roku hotele będą musiały mocno pracować na osiągnięcie rentowności – podsumowuje Robert Korczyński. Wyzwaniem będzie ustalenie cen, które goście zaakceptują. – Jedno jest pewne. Hotele muszą się wykazać niezwykłą elastycznością – mówi ekspert.

Nieruchomości
Oportunistyczna transakcja GTC w Niemczech. Czas na mieszkania na wynajem
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Nieruchomości
Potrzeba resortu mieszkalnictwa? Na pewno większej koordynacji
Nieruchomości
Na inwestycyjnym rynku mieszkań mniejszy tłok
Nieruchomości
Musimy być pewni, co i czy budować
Nieruchomości
Mieszkania, PRS, akademiki i sojusze z funduszami
Nieruchomości
Katarzyna Kuniewicz,  Otodom Analytics: Dłuższa stabilizacja na rynku mieszkań