Od wielu miesięcy prognozy dotyczące polskiej i światowej gospodarki nieprzerwanie się pogarszają. Aktualnie przewidywane bazowe scenariusze rozwoju sytuacji ekonomicznej są znacznie bardziej katastroficzne niż jeszcze do niedawna zakładały najbardziej skrajne i pesymistyczne warianty prognoz. Co więcej, nadal nie ma pewności, czy doszliśmy już do dna rewizji przewidywań. Wciąż należy się liczyć z tym, że nowe dane statystyczne, które pojawią się w kolejnych miesiącach, będą wskazywały na jeszcze bardziej negatywny scenariusz dla gospodarki i sektora finansowego.
[srodtytul]Na kłopoty... obniżki[/srodtytul]
W sytuacji zagrożenia recesją i pogarszających się prognoz makroekonomicznych, banki centralne na całym świecie zdecydowały w ostatnich kwartałach się na znaczne złagodzenie polityki pieniężnej. Stopy procentowe w USA, Japonii, czy Szwajcarii zostały obniżone niemal do zera. W strefie euro, czy Wielkiej Brytanii, są nieco wyżej, chociaż również tam ich redukcja była znacząca i można się spodziewać dalszego spadku w reakcji na pogarszającą się wciąż skalę problemów.
Na obniżki stóp procentowych, choć może nieco w mniejszej skali, zdecydowały się również banki centralne w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Narodowy Bank Węgier obniżył główną stopę procentową z 11,50 proc. w październiku 2008 do 9,50 proc. w styczniu, Bank Czech dokonał w analogicznym okresie redukcji z 3,50 proc. do 1,75 proc., a Narodowy Bank Polski zdecydował się na obniżkę z poziomu 6,00 proc. w październiku do 3,75 proc. w marcu.
Wśród czynników, które ograniczały skalę łagodzenia polityki pieniężnej w krajach naszego regionu dużą rolę odegrały obawy o to, że zbyt mocne cięcia stóp zwiększą skalę deprecjacji lokalnych walut, a to z kolei przełoży się negatywnie na inflację. W tym kontekście warte rozważenia są dwie kwestie: po pierwsze, czy faktycznie łagodzenie polityki pieniężnej miało istotny wpływ na skalę deprecjacji walut w regionie, a po drugie, jak poważne mogą być konsekwencje osłabienia kursów walutowych dla perspektyw inflacji.