Potrzebna szersza współpraca

Walutowe kredyty hipoteczne spędzają sen z powiek nie tylko kredytobiorcom i bankom, ale również osobom odpowiedzialnym za stabilność sektora finansowego i politykę pieniężną. Wbrew pozorom nie powinny być rozpatrywane tylko z punktu widzenia mikroekonomicznego

Aktualizacja: 27.02.2017 03:28 Publikacja: 03.02.2011 03:34

Andrzej Raczko, członek zarządu NBP

Andrzej Raczko, członek zarządu NBP

Foto: Archiwum

Można uznać, że decyzje wielu gospodarstw domowych o zaciągnięciu kredytu walutowego miały racjonalne uzasadnienie. W długim okresie proces nominalnej konwergencji gospodarki polskiej w relacji do krajów strefy euro będzie powodował z jednej strony szybsze tempo wzrostu cen, z drugiej – wzrostowy trend złotego wobec euro i franka szwajcarskiego. Wyższa oczekiwana inflacja będzie wymuszać utrzymywanie wyższego poziomu stóp procentowych kredytów złotowych. Aprecjacja nominalna będzie natomiast powodować niższą w złotych wartość walutowych rat kredytowych. Zatem racjonalne jest długoterminowe zadłużenie się w walucie obcej, o ile postępować będzie proces konwergencji.

[srodtytul]Jest jednak „ale”[/srodtytul]

W krótkim okresie kredytobiorcy mogą być jednak narażeni na skutki przejściowej deprecjacji złotego w stosunku do walut obcych i właśnie ten efekt jest odczuwalny teraz przez pożyczkobiorców. Deprecjacja może przebiegać w sposób gwałtowny i stanowi koszt, jaki przychodzi ponieść w pewnym okresie za wcześniejszą akceptację ryzyka kursowego. Problem nabiera groźnych rozmiarów w chwili, gdy skala osłabienia złotego powoduje, że gospodarstwa domowe nie są w stanie sprostać gwałtownie rosnącym kosztom obsługi kredytu walutowego. To przekształcenie ryzyka kursowego w ryzyko kredytowe następuje w przypadku niewystarczających dochodów kredytobiorców pozwalających przetrzymać skutki czasowego osłabienia złotego.

Polskie przepisy ostrożnościowe właśnie ten czynnik biorą pod uwagę. Mając na względzie brak walutowych dochodów gospodarstw domowych jedynym zabezpieczeniem przed ryzykiem kursowym jest odpowiednia nadwyżka dochodów. Bufor chroniący przed skutkami deprecjacji tworzy wyznaczenie zdolności kredytowej na podstawie kosztów obsługi kredytu obliczonych w oparciu o wyższe, złotowe stopy procentowe oraz założenie wyższego o 20 procent kapitału kredytowego. Dodatkowo Komisja Nadzoru Finansowego wprowadziła ostatnio limit relacji zadłużenia do dochodów kredytobiorcy i wyznaczyła maksymalny okres kredytowania.

[srodtytul]Uwaga na refinansowanie[/srodtytul]

Mechanizm ostrożnościowy funkcjonuje prawidłowo, walutowe kredyty hipoteczne zostały udzielone klientom banków o relatywnie wyższych dochodach. W rezultacie znaczna deprecjacja złotego nie spowodowała istotnego wzrostu odsetka kredytów nieregularnych w portfelu kredytów walutowych i dalej wskaźnik ten pozostawał niższy w porównaniu ze złotowymi kredytami hipotecznymi.

Problemem dla polskiego sektora bankowego nie jest tylko ryzyko kredytowe, ale również sposób refinansowania walutowych kredytów hipotecznych. Ekspansja kredytów mieszkaniowych była finansowana z lokat walutowych dostarczanych przez zagraniczne banki matki albo przez środki złotowe odpowiednio transformowane za pomocą transakcji swapowych. W obu przypadkach długoterminowe aktywa walutowe były finansowane przez pasywa o krótszych terminach zapadalności. Napięcia w bilansach banków natychmiast się ujawniły w momencie zawirowań na międzynarodowych rynkach finansowych.

Najbardziej groźne dla stabilności sektora finansowego były rozwiązania oparte na swapach walutowych. Konieczność rolowania swapów w okresach kilku miesięcy wystawiała banki na istotne ryzyko finansowe. W warunkach deprecjacji złotego każde odnowienie swapu wymagało zaangażowania coraz większych środków złotowych i w rezultacie wywołało wojnę banków o lokaty terminowe. Na szczęście rynek swapów pozostał efektywny i wszystkie transakcje były rozliczane w terminie.

Bardziej stabilnym źródłem finansowania były lokaty terminowe uzyskiwane od banków matek. Porozumienie wiedeńskie obligowało zagraniczne banki do podtrzymania finansowania banków córek, ale kolejno rolowane lokaty były coraz wyżej oprocentowane, zmniejszając drastycznie rentowność walutowych kredytów hipotecznych finansowanych z zagranicy.

Dobrze funkcjonujące rekomendacje ostrożnościowe w zakresie ryzyka kredytowego mogą być niewystarczające dla zapewnienia stabilności sektora finansowego. Dyskutowany wcześniej górny, pięćdziesięcioprocentowy limit udziału kredytów walutowych w całkowitym portfelu kredytowym może się okazać instrumentem niewystarczającym, ponieważ nie uwzględnia bezpośrednio kluczowego elementu, to znaczy sposobu finansowania walutowych kredytów hipotecznych. Na przykład dla banku mającego ograniczoną możliwość pozyskiwania środków walutowych i posługującego się techniką swapową limit 50 procent będzie zbyt wysoki, ponieważ znacznie mniejszy udział kredytów hipotecznych spowoduje napięcia w bilansie i utratę zdolności rolowania walutowych źródeł finansowania w sytuacji zawirowań na rynkach walutowych. Zatem konieczne jest uaktywnienie pojedynczej oceny banków i wydawanie indywidualnych zaleceń nadzorczych w odniesieniu do dopuszczalnej wielkości portfela kredytów walutowych. Podstawą tej opinii powinna być jednostkowa ocena stopnia rolowania źródeł finansowania walutowych kredytów hipotecznych.

[srodtytul]Problem pozostaje[/srodtytul]

W dłuższej perspektywie potrzebne jest promowanie bezpiecznych form finansowania kredytów mieszkaniowych. Sekurytyzacja aktywów hipotecznych jest naturalnym rozwiązaniem. Doświadczenie kryzysu finansowego nie powinno prowadzić do odrzucenia sekurytyzacji jako metody refinansowania aktywów, ale powinno skłaniać do określenia właściwych zasad emisji zabezpieczonych hipotecznie obligacji. Na marginesie należy dodać, że długoterminowe obligacje hipoteczne są świetnym instrumentem finansowym dla funduszy emerytalnych. Warto o tym pamiętać w kontekście dyskusji na temat OFE w Polsce. Bez upowszechnienia instrumentów pozwalających na pozyskanie długoterminowych źródeł finansowania kredytów hipotecznych możliwe są dwa scenariusze: groźne dla stabilności systemu bankowego finansowanie walutowych kredytów hipotecznych krótkoterminowymi instrumentami finansowymi albo istotne ograniczenie udziału kredytów hipotecznych w portfelu bankowych aktywów.

Walutowe kredyty hipoteczne oprócz ryzyka systemowego mają istotny negatywny wpływ na warunki prowadzenia polityki pieniężnej. Dysparytet stóp procentowych, wyższy niż premia za ryzyko kraju powoduje naturalną tendencję do zadłużania się w walutach obcych. Krajowe podmioty gospodarcze w takich warunkach będą preferować tańsze kredyty walutowe zamiast droższych kredytów złotowych. Przy obecnej swobodzie przepływu kapitału wprowadzenie restrykcji w zakresie udzielania kredytów walutowych w jednym kraju spowoduje bezpośrednie zadłużanie się podmiotów gospodarczych za granicą. Mechanizm ten ogranicza pole manewru krajowej polityki pieniężnej. Podwyżka krajowych stóp procentowych zamiast ograniczenia ekspansji kredytowej będzie powodować substytucję kredytów złotowych przez kredyty walutowe. Proces ten będzie prowadzić do aprecjacji złotego, pośrednio prowadząc do obniżenia presji inflacyjnej, ale równocześnie spowoduje pogorszenie salda rachunku bieżącego. W dłuższej perspektywie aprecjacja doprowadzi do tak dużej nierównowagi zewnętrznej, że jej skala wymusi bolesne dostosowanie zarówno kursu walutowego, jak i wzrostu gospodarczego.

Destabilizujący wpływ walutowych kredytów hipotecznych na kurs walutowy jest ich nieodłączną cechą. W swej istocie kredyty walutowe są tylko kredytami indeksowanymi do kursu walutowego, ponieważ operacje zarówno wypłaty środków kredytowych, jak i spłata rat kredytowych są dokonywane w złotych. Z drugiej strony bank pozyskuje środki walutowe na refinansowanie walutowych kredytów hipotecznych z zagranicy. Zatem zanim wypłaci kwotę kredytu pożyczkobiorcy, musi dokonać sprzedaży na rynku waluty obcej w celu pozyskania złotych. W rezultacie ekspansja kredytowa prowadzi do systematycznego umocnienia złotego. Jednak kryzys na rynkach finansowych i gwałtowne zahamowanie dopływu walutowych środków refinansujących kredyty powoduje odwrócenie tendencji, to znaczy implozję akcji kredytowej oraz deprecjację kursu walutowego.

Zagrożenia generowane przez walutowe kredyty hipoteczne muszą być ograniczone za pomocą instrumentów mikropolityki nadzorczej, ale podporządkowanej priorytetom makroostrożnościowego nadzoru i polityki pieniężnej. Właściwą kontrolę w tym zakresie może zapewnić koordynacja działań instytucji odpowiadających za stabilność systemową, przy czym obecna skala powiązania rynków finansowych wymaga współpracy w tym zakresie przynajmniej na forum europejskim.

Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów
Komentarze
Polityka ważniejsza
Komentarze
Bitcoin znów bije rekordy. Kryptowaluty na łasce wyborów w USA?
Komentarze
Rewolucja MicroStrategy