Trzy warstwy regulacji

Podmioty gospodarcze często narzekają (i często mają rację) na przeregulowanie, na nieżyciowe przepisy utrudniające prowadzenie działalności, na niepotrzebną biurokrację. Przyczyny tego zjawiska wynikają z pokusy zapobiegania różnym niekorzystnym zjawiskom poprzez wprowadzanie zakazów i nakazów oraz z braku systemu usuwania zanieczyszczeń regulacyjnych.

Publikacja: 13.12.2024 17:57

Beata Stelmach, przewodnicząca rady nadzorczej, Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Beata Stelmach, przewodnicząca rady nadzorczej, Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Foto: materiały prasowe

Wprowadzane regulacje nie mają „terminu ważności”, w związku z czym funkcjonują w obiegu prawnym dużo dłużej, niż są potrzebne, nawet jeśli nie spełniają już żadnej pożytecznej roli.

Spółki giełdowe są w o tyle trudniejszej sytuacji, że oprócz tych „normalnych” przepisów muszą stosować także regulacje związane z faktem notowania, a zatem z koniecznością ujawnienia rynkowi wszelkich informacji, które mogą być istotne przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Wiąże się to z potrzebą stworzenia infrastruktury identyfikowania i komunikowania zdarzeń potencjalnie ważnych, co trochę ułatwia zarządzanie i bardzo utrudnia konkurowanie z podmiotami, które podobne informacje traktują jako tajemnicę zawodową.

Trzecia warstwa regulacji wynika z domniemania legislacyjnego, że na giełdzie notowane są podmioty duże, realizujące duże zyski, i że nic ich nie złamie. Tymczasem na rynku polskim rzeczywistość wygląda zgoła inaczej – mediana wartości rynkowej notowanych spółek to zaledwie ok. 170 mln zł, mamy prawie 100 emitentów o kapitalizacji poniżej 50 mln zł – to nie są podmioty duże ani nawet średnie. A muszą się mierzyć z wyzwaniami regulacyjnymi projektowanymi z myślą o największych spółkach notowanych na największych rynkach.

Dobra wiadomość jest taka, że ta warstwa regulacyjna ulega naturalnemu rozkładowi. Jeśli dana regulacja się sprawdziła, to po pewnym czasie łączy się ona z warstwą pierwszą przepisów dotyczących wszystkich spółek. Gorzej, jeśli regulacja się nie sprawdziła i jej stosowanie nie zostanie rozszerzone o inne podmioty gospodarcze. Wówczas w wersji optymistycznej (rzadziej spotykanej) regulacja jest usuwana (przy czym warto podkreślić, że największe koszty organizacyjne, ludzkie i finansowe najczęściej związane są z wdrożeniem, a nie ze stosowaniem danego rozwiązania, więc usunięcie danego wymogu niewiele zmienia), a w wersji pesymistycznej (częstszej) – regulacja pozostaje jako specyficzna dla emitentów, czyli staje się dodatkowym osadem w warstwie drugiej.

Warto ten przykry obraz regulacyjny uzupełnić o wzajemne interakcje pomiędzy różnymi przepisami. O ile w procesie legislacyjnym dotyczącym emitentów najczęściej jesteśmy w stanie zidentyfikować potencjalne konflikty z wymogami wobec spółek nienotowanych (co nie oznacza jednak, że w każdym przypadku nasze uwagi są uwzględniane), o tyle nie da się wyłowić w gąszczu powstających regulacji „normalnych” wszelkich możliwych problemów związanych z zastosowaniem takich wymogów w kontekście spółki giełdowej.

Te warstwy regulacyjne zachodzą zatem na siebie, powodując dwojakiego rodzaju problemy: podwójnego (lub wielokrotnego) regulowania tego samego obszaru (dotyczy to przede wszystkim wymogów sprawozdawczych obejmujących podobne dane przekazywane różnym instytucjom) oraz nakładania się na siebie wymagań, które powodują trudne do przewidzenia konsekwencje. Przykładowo każdy obowiązek zbierania jakichś informacji czy monitorowania jakichś procesów w przypadku spółki giełdowej automatycznie implikuje konieczność analizy nowych obszarów pod kątem ewentualnej konieczności podzielenia się nimi z uczestnikami rynku, co generuje kolejne koszty i utrudnia prowadzenie biznesu z uwagi na wyższy poziom otwartości informacyjnej.

Wskazane powyżej problemy powodują, że praca służb prawnych spółek giełdowych zbliżona jest do uprawiania sportów ekstremalnych. Mamy tu do czynienia z koniecznością osiągnięcia wyczynów niedostępnych dla przeciętnych śmiertelników (ogarnięcie bardzo szerokiego obszaru regulacyjnego), częstych wyrzutów adrenaliny (wskutek pojawienia się nieprzewidzianych wcześniej interakcji regulacji) oraz funkcjonowania pod olbrzymią presją (nasze działania lub ich brak są natychmiast podchwytywane przez media i przekładają się na notowania giełdowe).

Jako Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych bierzemy czynny udział w pracach legislacyjnych, zarówno na poziomie krajowym, jak i unijnym, aby minimalizować zakres opisanych powyżej niedogodności. Niemniej istnienie tych trzech warstw regulacji jest raczej obiektywną koniecznością, w związku z czym bardzo istotna jest też działalność edukacyjna SEG, mająca na celu ułatwienie poruszania się w labiryncie regulacyjnym i wskazanie najłatwiejszych sposobów wdrażania nowych przepisów. Mam w związku z tym nadzieję, że lektura poniższych tekstów ułatwi służbom prawnym spółek giełdowych funkcjonowanie w tym ekstremalnie trudnym otoczeniu regulacyjnym.

Inwestycje
Szaleństwo na GPW. Analitycy i inwestorzy przecierają oczy ze zdumienia
Inwestycje
Mateusz Chrzanowski, Noble Securities: Brazylia i Indonezja nadzieją XTB
Inwestycje
Adam Stroniewski, Mennica Skarbowa: Złoto lubi ciężkie czasy
Inwestycje
Andrzej Bieniek, Esaliens TFI: Dyskonto na GPW wciąż jest duże
Inwestycje
Złoto chroni przed Trumpem, a bitcoin ciągle rozpala wyobraźnię inwestorów
Inwestycje
DAX walczy o nowe rekordy, chociaż analitycy spodziewają się nadchodzącej korekty