Jak to możliwe, skoro republikanin jest postrzegany jako zwolennik cyfrowego pieniądza, który przyspieszy jego popularyzację? Widocznie uruchomienie grupy roboczej do wypracowania regulacji dla kryptoaktywów oraz zatrudnienie na stanowisku szefa SEC osoby im sprzyjającej to za mało, aby uzasadnić wzrost wycen o setki miliardów dolarów. Silna hossa nastała po listopadowych wyborach, kiedy Trump rozpalił wyobraźnię hasłami stworzenia „strategicznej rezerwy bitcoina” oraz uczynienia z USA „światowej stolicy kryptowalut”. Został za to okrzyknięty kryptoprezydentem, co miało podkreślać jego wkład w rozwój branży. Kiedy emocje opadły, przyszła korekta. Kolejny przykład klasycznego kupowania plotek i sprzedawania faktów.
Patrząc szerzej, integracja rynku kryptowalut z tradycyjnymi finansami trwa od kilku lat. Kamieniami milowymi tego procesu było uruchomienie kontraktów terminowych na główne kryptowaluty pod koniec 2017 r., uruchomienie ETF-ów na fizycznego bitcoina w styczniu 2024 r. czy wejście w życie europejskich kryptoregulacji (MiCA) na początku tego roku. Pozytywnie nastawienie administracji USA może ten trend przyspieszyć, ale nie powinno przekładać się na skokowy wzrost wycen. Korekta wydawała się więc naturalna, a nasilenie spadków nastąpiło na początku lutego razem z obawami o powrót wojen celnych. Zapowiedź 25-proc. ceł na Kanadę i Meksyk sprawiło, że ceny ethereum, BNB czy solany spadły do poziomów sprzed listopadowych wyborów. Na chwilę, bo po odroczeniu taryf szybko odrabiały straty.
To pokazuje, jak bardzo ceny cyfrowych walut podążają za nastrojami inwestorów na rynkach akcji. Dzisiaj bitcoin bardziej reaguje na nastawienie do spółek technologicznych, ryzyko geopolityczne czy poziom stóp procentowych niż na wiadomości płynące bezpośrednio ze świata cyfrowego pieniądza. Statystyki potwierdzają tę zależność. Korelacja między tygodniową zmianą cen bitcoina i indeksu S&P 500 w ostatnich pięciu latach wyniosła 0,9.
Warto też zauważyć, że bitcoin znów okazał się relatywnie stabilny na tle kryptorynku. Jego cena osunęła się zaledwie o 10 proc. i nadal jest blisko rekordowych poziomów. W jego przypadku pomaga zainteresowanie inwestorów instytucjonalnych. Obowiązujące od stycznia regulacje europejskie dają większe możliwości oferowania kryptowalut przez banki, a do ETF-ów o niego opartych nadal płyną setki milionów dolarów. Pomocne w budowaniu pozycji są też komentarze banków centralnych. Ostatnio Aleš Michl, prezes Czeskiego Banku Narodowego, zaproponował dołożenie bitcoina do portfela rezerw walutowych.