Daniel Kostecki, CMC Markets: Fed zapewne zakończył już cykl podwyżek

Najbliższe posiedzenie Rezerwy Federalnej będzie o tyle ciekawe, że poznamy projekcje gospodarcze. To może przyczynić się do większej zmienności na rynku – uważa Daniel Kostecki, analityk CMC Markets.

Publikacja: 19.09.2023 18:49

Daniel Kostecki, analityk CMC Markets

Daniel Kostecki, analityk CMC Markets

Foto: parkiet.tv

W środę decyzja Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych. Rynek chyba spodziewa się, że stopy pozostaną na niezmienionym poziomie?

To prawda. Stopy procentowe raczej się nie zmienią, ale Fed będzie też miał dużą szansę na przedstawienie swoich szacunków co do sytuacji gospodarczej w Stanach Zjednoczonych w przyszłości. Wraz z tym posiedzeniem zostaną opublikowane projekcje makroekonomiczne i wydaje się, że to będzie najważniejsze wydarzenie rynkowe. Pytań jest sporo: chociażby jak będzie kształtowała się stopa bezrobocia czy też co dalej ze wzrostem gospodarczym. Amerykańska gospodarka jest odporna na podwyżki stóp i pytanie, czy Fed zdecyduje się podnieść szacunki dotyczące wzrostu gospodarczego. Oczywiście ważna będzie też kwestia samej inflacji i tego, jak szybko będzie ona zbliżała się do celu. To oczywiście będzie miało wpływ na dalszy kształt polityki pieniężnej w USA. Zmiany w projekcjach makroekonomicznych mogą więc być bardzo istotne, szczególnie że teraz mamy bardzo wysokie rentowności amerykańskich obligacji, dolar ma za sobą dziewięć tygodni wzrostu z rzędu. To posiedzenie może być więc bardzo ciekawe, bo też może przybliżyć nas do odpowiedzi, co może wydarzyć się w listopadzie.

Czyli czekają nas większe emocje rynkowe?

Myślę, że tak. Rynek szuka obecnie odpowiedzi na pytanie, czy Fed zrobił pauzę, czy też zakończył cykl podwyżek. Biorąc natomiast pod uwagę dane makroekonomiczne, szczególnie z rynku pracy, które są w ostatnim czasie rewidowane, może się okazać, że sytuacja wcale nie jest tak dobra, jak mogłoby się wydawać. To moim zdaniem może skłonić Fed do tego, by już nie podwyższać stóp. Nie bez znaczenia jest też sytuacja na rynku obligacji. Sam fakt, że amerykański rząd musi pożyczać dużo pieniędzy na rynku, powoduje, że ceny obligacji spadają, bo inwestorzy życzą sobie większych odsetek. W praktyce mamy więc efekt taki, jakby Fed dalej podwyższał stopy procentowe. W praktyce więc nie musi już tego robić i uważam, że Fed skończył z podwyżkami, co oczywiście oznacza, że w listopadzie kolejnej już nie zobaczymy.

Tezę taką pewnie można postawić także w odniesieniu do EBC. Ostatnio instytucja ta zdecydowała się natomiast na kolejną podwyżkę, mimo że dane makro ze strefy euro nie zachwycają. Ta ostatnia podwyżka była błędem?

EBC potrafi czasami podejmować decyzje, które niekoniecznie są właściwe. Wydaje się, że podobnie jest teraz i nie można wykluczyć, że obecne stopy procentowe w strefie euro nie utrzymają się zbyt długo na tym poziomie. Kondycja, przede wszystkim niemieckiej gospodarki, nie jest najlepsza. Podwyżki stóp dokręcają śrubę konsumentom, ale głównie producentom. To oni głównie je odczuwają, a widać to chociażby w odczytach PMI dla przemysłu. EBC, podnosząc stopy, postawił na to, że presję na inflację będą wywierać ceny energii. W tym przypadku mówimy jednak o inflacji kosztowej i pytanie brzmi, jak z nią walczyć. Zachowanie EBC też kontrastuje z tym, co się zaczyna dziać w przypadku innych banków centralnych, gdzie powoli następuje luzowanie polityki pieniężnej. Gdyby wszyscy grali do jednej bramki, czyli zacieśniali politykę, łatwiej byłoby wywierać presję na ceny energii, ale tak niestety nie jest. Oby tylko walka EBC z inflacją nie odbyła się kosztem stagnacji w gospodarce.

Swój własny mecz rozgrywa również RPP, która ostatnio obniżyła stopy procentowe aż o 75 pkt bazowych. Od tej decyzji minęło już trochę czasu. Łatwiej ją już wytłumaczyć?

Próbowałem przeanalizować tę decyzję, posłuchałem także tego, co miał do powiedzenia prezes NBP Adam Glapiński. Jestem w stanie sobie wyobrazić scenariusz, w którym wiemy, że i tak popyt będzie w 2024 r. stymulowany przez działania rządu. Pieniądze do obywateli będą płynąć, czy to w postaci wzrostu płacy minimalnej czy też transferów socjalnych. Wydaje się, że RPP postawiła wszystko na jedną kartę, aby w pewien sposób ratować przedsiębiorstwa, obniżając ich koszty finansowania. Wygląda więc na to, że jest dbanie o to, aby podaż nie rozczarowała. Z dostępnych opracowań wynika, że sytuacja polskich przedsiębiorstw, wyłączając czas covidowy, jest najgorsza od 20 lat. Można więc wyobrazić sobie scenariusz, że dbamy o podaż, bo popyt i tak będzie w przyszłym roku. Co bowiem się stanie, jeśli będzie popyt, a podaż się skurczy? Ceny musiałyby nadal rosnąć. Przy dużym popycie jest natomiast szansa, że podaż będzie rosła, bo będzie to po prostu opłacalne.

Szok, jaki zaserwowała RPP, musiał przetrawić też warszawski rynek akcji. Korekta na nim trwa w najlepsze. Widać światełko w tunelu?

Prezes Glapiński zasugerował, że zależy mu na tym, aby stopy procentowe były niższe niż inflacja. Dodatnie realne stopy powodują ujemną lukę popytową. Kapitał musi być inwestowany albo wydawany. Giełda teoretycznie więc na tym skorzysta. Skoro mamy deklarację ujemnych, realnych stóp procentowych, i mamy też świadomość, że powrót inflacji do celu zajmie sporo czasu, to jest to sprzyjający układ dla rynku akcji.

Inwestycje
Sobiesław Kozłowski, Noble Securities: Rośnie ryzyko korekty na Wall Street
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Inwestycje
Piotr Kuczyński, DI Xelion: W USA możliwy jest wzrost inflacji
Inwestycje
Janusz Jankowiak: Inwestorzy słyszą co innego niż wyborcy
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander Bank: Bankowa hossa wróci. W II półroczu 2025 r.
Emerytura
Jak oszczędzać na kontach IKE i IKZE?
Inwestycje
Polityka daje o sobie znać na rynku japońskim. Nikkei 225 wysyła pozytywne sygnały