Mijający rok przejdzie do historii jako okres najwyższej od ponad ćwierćwiecza inflacji i bezprecedensowych podwyżek stóp procentowych. Ale przełożenie tych szoków na realną gospodarkę wcale nie było ewidentne.
Dziś można szacować, że aktywność w gospodarce, mierzona produktem krajowym brutto, zwiększyła się w 2022 r. mniej więcej tak, jak ekonomiści oczekiwali rok temu. A przecież te prognozy były formułowane przed wybuchem wojny w Ukrainie, która nie tylko spotęgowała szok inflacyjny, ale też uderzyła w handel międzynarodowy, ograniczyła dostawy surowców energetycznych do Europy i przede wszystkim wywołała ogromną niepewność.
Z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainę, rozpoczętej pod koniec lutego, rozliczanie ekonomistów z prognoz przygotowanych na przełomie 2021 i 2022 r. nie ma sensu. Powstawały w zupełnie innej rzeczywistości. Warto jednak przypomnieć, że już wtedy wszechobecne było słowo „niepewność”.
Szczególnie wymowny był tytuł raportu z prognozami analityków PKO BP – „Po omacku”. Jego autorzy przyznawali, że do swoich prognoz mają znacznie mniejsze przekonanie niż rok wcześniej do przewidywań na 2021 r. Zwracali m.in. uwagę, że obszarem niepewności będzie polityka fiskalna, a dokładnie te jej elementy, które miały obniżać inflację.
Statystyczne łamigłówki
Dla porządku przypomnijmy: pod koniec grudnia 2021 r. ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie spodziewali się, że w 2022 r. wzrost PKB Polski wyniesie 4,5 proc. Punktem wyjścia były wtedy szacunki, według których w 2021 r. aktywność w polskiej gospodarce zwiększyła się o 5,4 proc.