Fundusze gotówkowe, pieniężne, rynku pieniężnego i płynnościowe – tak różne nazwy mają rozwiązania zaliczane do jednej grupy, z założenia najbardziej bezpiecznej. Jednak straty, jakie poniosły niektóre fundusze na obligacjach firm budowlanych DSS i PBG skłaniają do bliższego przyjrzenia się tej grupie i zastanowienia się, w jaki sposób można zidentyfikować w nich ryzyko.
Przy wyborze funduszu z tej grupy nazwą można kierować się jedynie w przypadku „funduszy rynku pieniężnego". Prawo do jej używania mają tylko takie podmioty, które lokują środki zgodnie z ustawą, czyli w sposób bardzo bezpieczny. Ale w Polsce są tylko dwa takie fundusze: PKO Rynku Pieniężnego oraz SKOK Rynku Pieniężnego.
Niejednorodna grupa
W przypadku innych funduszy z tej grupy nazwa niewiele powie o ryzyku, a nawet może wprowadzić w błąd. W tej grupie są bowiem takie rozwiązania, które środki lokują głównie w obligacje korporacyjne o zmiennym oprocentowaniu (również te długoterminowe), bo zgodnie z przyjętą w Polsce klasyfikacją takie papiery mogą wchodzić w skład portfeli funduszy gotówkowych i pieniężnych. Chociaż w zasadzie fundusze, które w ten sposób inwestują powinny nazywać się funduszami obligacji korporacyjnych. Na rynkach rozwiniętych jest nawet specjalna kategoria funduszy dłużnych, które specjalizują się w inwestowaniu w papiery firm o wysokim oprocentowaniu. Są to fundusze obligacji typu „high yield", czyli inwestujące w tzw. obligacje śmieciowe. Niektórzy eksperci podkreślają, że rynek obligacji korporacyjnych w Polsce jest jeszcze zbyt płytki, żeby tworzyć fundusze koncentrujące się na tych papierach. Głównym problemem jest ich niska płynność, a także – w większości przypadków – brak ich ratingów (ocen).
Zawieszenie wypłat
Ryzyko, jakie wiąże się z inwestowaniem w fundusze, gdzie przeważają mało płynne papiery, najlepiej obrazuje przykład funduszu Idea Premium, który stracił na papierach DSS i PBG. Obecnie wykup jednostek w Idea Premium został zawieszony (na razie do 16 września) z powodu dużej ilości zleceń umorzenia przy jednoczesnym braku możliwości wypłaty środków. Idea TFI próbuje znaleźć chętnego do kupienia składników portfela funduszu. Na razie bez powodzenia. Można przypuszczać, że cała historia raczej źle się zakończy dla inwestorów. Nie wiadomo, ile pieniędzy włożonych do funduszu uda się odzyskać jego klientom. Czy można było uniknąć takich niespodzianek?
Zdaniem analityków akurat tych konkretnych upadłości nie sposób było przewidzieć. Jednak problemem dla niektórych funduszy okazał się zbyt duży udział tych papierów w portfelu. Groziło to utratą płynności i zablokowaniem wypłat dla klientów, co obecnie ma miejsce w przypadku jednego funduszu. Dlatego, zanim wybierzemy fundusz, który osiąga ponadprzeciętne wyniki, spójrzmy na udział płynnych papierów w jego portfelu w stosunku do tych, które musi on trzymać do zapadalności. Ich wysoki udział sprawia, że fundusz jest mniej narażony na konsekwencje nieprzewidzianych odpisów wartości składników portfela. To nie uchroni przed nieprzewidywalnymi wydarzeniami, ale np. pozwoli na dywersyfikację ryzyka.