Indeksy małych i średnich spółek tylko w tym roku zyskały ponad 16 proc. Według ekspertów potencjał wzrostowy tego segmentu rynku jeszcze się nie wyczerpał, ponieważ w naszej gospodarce widać już pierwsze sygnały ożywienia, co w kolejnych kwartałach pozytywnie powinno się przełożyć na wyniki finansowe spółek.
Uwaga na zwyżki
Jednak ważne jest, żeby nie zwlekać zbyt długo z inwestycjami w tzw. misie, ponieważ im wyżej poszybują ich indeksy, tym taka lokata będzie bardziej ryzykowna. Wystarczy przypomnieć sytuację z roku 2006–2007, kiedy kapitał szerokim strumieniem płynął do funduszy małych i średnich spółek, a ceny ich jednostek w pierwszej połowie 2007 roku potrafiły w 2–3 miesiące wzrosnąć o ponad 20–30 proc. Wówczas niektóre TFI nie przyjmowały już nawet wpłat do funduszy MiŚS, ponieważ wartość ich aktywów przekraczała maksymalny dozwolony poziom (określony w statucie).
Radość inwestorów z wysokich zysków trwała jednak krótko. Przewartościowane akcje MiŚS od szczytu hossy do dna bessy straciły średnio około 70 proc.
Cechą charakterystyczną funduszy małych i średnich spółek jest to, że na spadkach notują one większe straty niż zwykłe fundusze akcyjne, ale w dłuższym okresie z reguły są bardziej zyskowne. Dlatego inwestycja w tzw. misie po dużych zwyżkach jest szczególnie ryzykowna. W tego typu aktywach lepiej ulokować kapitał, kiedy gospodarka wychodzi z dołka, a nie kiedy już jest bardzo rozpędzona i grozi jej przegrzanie. Dlatego wydaje się, że teraz jest dobry moment na takie inwestycje, pod warunkiem, że dokonamy właściwego wyboru funduszu, a najlepiej dwóch, trzech tego typu funduszy należących do różnych TFI, co zminimalizuje ryzyko błędu zarządzającego.
Jaki wybrać fundusz
Wybierając fundusz warto przeanalizować jego wyniki w poszczególnych latach (lub kwartałach), obejmujących zarówno hossę, jak i bessę. Co prawda wysokie historyczne stopy zwrotu nie gwarantują ich powtórzenia w przyszłości, ale zwiększają prawdopodobieństwo, że w kolejnych latach dany fundusz osiągnie dobre wyniki. Należy ostrożnie podchodzić do rozwiązań, które raz notują bardzo słabe, a innym razem – świetne rezultaty na tle konkurencyjnych produktów. Zazwyczaj świadczy to o tym, że zarządzający podejmuje zbyt duże ryzyko. Główną miarą ryzyka jest właśnie zmienność cen jego jednostek – im jest ona wyższa w danym przedziale czasowym – tym fundusz jest bardziej ryzykowny.