Poszukiwanie schematu w przypadkowych danych jest podstawową funkcją naszego mózgu – tak podstawową, że nie musielibyśmy się ograniczać do nazwy homo sapiens, czyli „człowiek rozumny"; bez obaw moglibyśmy nazwać się homo formapetens, czyli „człowiek poszukujący schematów". Jesteśmy pod tym względem wyjątkowo uparci i zdeterminowani – napisał w książce „Twój mózg, twoje pieniądze" Jason Zweig. Przytoczone słowa dobrze tłumaczą popularność analizy technicznej wśród inwestorów giełdowych.
Błąd determinizmu
Mózg człowieka nie toleruje próżni lub niejasności, dlatego dąży do porządkowania i kategoryzowania napływających do niego informacji. Częścią tego procesu jest właśnie analiza trendów z przeszłości, która pozwala wykryć powtarzalne schematy i sygnały transakcyjne. Eksperci od finansów behawioralnych przekonują jednak, że ślepa wiara w schematyczność giełdowych procesów może być zgubna. Tomasz Zaleśkiewicz w książce „Psychologia ekonomiczna" zwraca uwagę, że analiza wykresów ma bardzo subiektywną naturę, a to może oznaczać, że na interpretację zmian kursowych mogą wpływać nastawienia i motywacje graczy. Autor wskazuje na dwie zasadnicze osobliwości analizy technicznej.
Pierwsza polega na tym, że technicy mogą ulegać złudzeniu determinizmu, czyli może im się wydawać, że na podstawie szczegółowej analizy historycznych danych można wszystko wyjaśnić i przewidzieć. Błąd ten został już wykazany w 1964 r. przez amerykańskiego ekonomistę Paula Cottnera. W swojej pracy „The random character of stock market prices" pokazał, że analitycy rynków doszukują się trendów i popularnych formacji technicznych nie tylko na rzeczywistych wykresach giełdowych, ale również w przebiegach wyznaczonych w sposób zupełnie losowy. Przykład dobrze ilustrujący to zjawisko został przedstawiony na wykresie obok. Jest to symulacja rzutu monetą. Szczegóły opisujemy pod wykresem, ale tutaj warto tylko nadmienić, że choć przebieg wykresu ma charakter losowy, to da się na nim bez trudu wyznaczyć kilka formacji pochodzących z analizy technicznej.
Piotr Zielonka, autor książki „Giełda i psychologia", przeprowadził kilka lat temu ciekawy eksperyment, który również potwierdza ludzką chęć do poszukiwania na siłę związków przyczynowo-skutkowych. Badanie polegało na tym, że analitykom finansowym przedstawiono różne sygnały – jedne faktycznie pochodziły z arsenału analizy technicznej, a drugie były podobne, ale wymyślone tylko na potrzeby eksperymentu. Następnie poproszono badanych o to, by na podstawie przedstawionych sygnałów postawili swoje prognozy przyszłych zmian ceny. Okazało się, że eksperci prezentowali swoje oczekiwania dla obu grup sygnałów. – Można stosunkowo łatwo stworzyć własne sygnały „analizy technicznej", które będą postrzegane przez inwestorów jako dobre prognostyki zmian cen akcji – podsumował badanie Zielonka.
Z badań empirycznych wynika więc, że nasza naturalna skłonność do porządkowania informacji i doszukiwania się w nich stałych zależności może prowadzić na manowce. Ufając za bardzo pewnym narzędziom analitycznym, możemy łudzić się determinizmem tam, gdzie go w ogóle nie ma, i snuć wnioski z przesłanek w ogóle niezwiązanych z analizowanym tematem. Skrajny i zarazem dowcipny przykład tej pułapki przytacza w swej książce Zweig. – Niektórzy ludzie widzą twarz Maryi na przypalonym serze na dziesięcioletniej kanapce. Jeden z uczestników akcji na portalu eBay zdecydował się nawet zapłacić za tę kanapkę 28 tys. dolarów – pisze autor.