Wraz ze zmianą na fotelu prezydenta Stanów Zjednoczonych oraz dającymi nadzieję informacjami o pracach nad szczepionką przeciwko koronawirusowi wielu inwestorów oczekuje poprawy notowań na rynkach wschodzących, zarówno akcji jak i obligacji. Których? Zarządzający i analitycy najczęściej zwracają się w stronę Dalekiego Wschodu, który obok dynamicznego rozwoju oferuje także postęp technologiczny.
Według prognoz analityków Bloomberga trzy z czterech gospodarek o największym wpływie na globalny PKB w 2050 r. są obecnie zaliczane do rynków wschodzących. – Według tego samego źródła ponad połowa globalnego PKB w 2050 r. będzie najprawdopodobniej wytwarzana przez kraje azjatyckie – i tutaj dopatrujemy się największej szansy na ponadprzeciętne zyski z inwestycji w akcje spółek – mówi mówi Rafał Lerski, członek zarządu BNP Paribas TFI. – Te tendencje są już odzwierciedlone w koszyku akcji rynków wschodzących MSCI, gdzie akcje czterech gospodarek azjatyckich (Chiny, Tajwan, Korea Południowa i Indie) stanowią około 70 proc. – dodaje Lerski. Jak zauważa, wynik wyborów w USA daje szanse na zakończenie wojen handlowych między tym krajem a Chinami, które dodatkowo suchą nogą przechodzą drugą falę koronawirusa (podobnie jak wiele innych krajów tego kontynentu). – W przypadku wszystkich tych czołowych azjatyckich rynków wschodzących wiodącą rolę w napędzaniu gospodarki zaczynają odgrywać nowoczesne technologie. Chiny często już wygrywają z Zachodem w wyścigu technologicznym – przekonuje Lerski.
Z kolei w krótkim terminie można oczekiwać odbicia na tych rynkach, które mocno ucierpiały przez pandemię. – Warto jednak pamiętać, że w indeksach rynków wschodzących często znaczący udział mają banki czy spółki zajmujące się wydobyciem ropy naftowej, a te branże borykały się z licznymi problemami już przed rozpoczęciem pandemii – zauważa Mateusz Janicki, zarządzający w Caspar Asset Management. – O ile w krótkim terminie są to potencjalni kandydaci do odbicia, o tyle w długim wspomniane problemy mogą ponownie wystraszyć inwestorów. Tym samym w długim terminie rozsądne wydaje się skupienie na fundamentalnie silnych rynkach, w tym w szczególności azjatyckich, włączając w to Chiny – przyznaje Janicki. Arkadiusz Balcerowski, analityk Noble Funds TFI, twierdzi, że w przypadku rynków akcji podział geograficzny będzie odgrywał mniejszą rolę w przyszłości, a inwestorzy bardziej skupią się na tzw. megatrendach, jak ochrona środowiska czy zmiany demograficzne.
Według Grzegorza Zatryba, członka zarządu Skarbca TFI, coraz bardziej prawdopodobne pojawienie się szczepionki na Covid-19 tworzy korzystne otoczenie do inwestowania w obligacje na rynkach wschodzących. – Z mojego punktu widzenia interesujące są przede wszystkim obligacje emitowane w twardych walutach. Przemawia za nimi możliwość zarządzania ryzykiem kursu walutowego, łatwość rozliczania transakcji i lepsza sytuacja prawna w razie problemów emitentów – mówi Zatryb. – Ten ostatni czynnik jest bardzo istotny, emisje na prawie międzynarodowym dają emitentom mniejsze możliwości manewru, a w razie czego jest się w jednej drużynie z dużymi międzynarodowymi inwestorami.
Informacje o szczepionce już doprowadziły do zawężenia spreadów kredytowych obligacji rynków wschodzących, jednak na razie nie widać jeszcze, aby zostało to poparte napływami kapitału. – Dopiero w tym tygodniu saldo napływów na rynki dłużne tej grupy krajów, liczone od początku roku, przestało być ujemne. W „poszczepionkowym" świecie inwestorzy będą chętniej podejmować ryzyko i napływy na rynki obligacji EM doprowadzą do dalszego zawężenia spreadów – przewiduje członek zarządu Skarbca TFI. Jak wspomina, początek roku jest zwykle dobrym okresem dla obligacji na rynkach wschodzących, jednak końcówka obecnego może być dość „wyboista". – To jednak jest zawsze okazja do tańszych zakupów. Z bardziej bezpiecznych zakładów w naszym regionie potencjał widzę nadal w obligacjach Rumunii, w Ameryce Południowej zaś w papierach Meksyku. Dla odważniejszych ciekawą inwestycją mogą się okazać obligacje Mongolii i Indonezji – wskazuje Zatryb.