Faktycznie zgodnie z przewidywaniami problemy się pojawiły, ale w zupełnie nieoczekiwanym miejscu. Poza Eastbridge i akcjami w wolnym obrocie największe pakiety kontrolowały głównie fundusze emerytalne. Przy obecnie raczej niepewnej koniunkturze na giełdzie oczekiwano, że wykorzystają okazję i nawet ze stratami, ale posiadane pakiety akcji sprzedadzą. Jednak stało się zupełnie inaczej. Po pierwszych spotkaniach z inwestorami najwidoczniej już także wzywający zaczęli zdawać sobie sprawę, że nie wszystko idzie zgodnie z planem.
Podbijanie stawki
27 kwietnia zdecydowali się na podniesienie ceny z 9,85 zł do 10,38 zł za akcję. Oznaczało to, że transakcja może ich kosztować dodatkowe 22 mln zł w stosunku do pierwotnej ceny.
Jednak mimo to w tamtym czasie kurs utrzymywał się i tak powyżej tego poziomu. Wyjaśnienie było proste – pojawił się kolejny chętny, który zaczął skupywać akcje i to w dużych pakietach. Tylko 30 kwietnia właściciela zmieniły akcje za 48,6 mln zł, czyli 4,5 proc. kapitału spółki. Wciąż nie było jednak wiadomo, czy jest to jeden z obecnych akcjonariuszy spółki, czy w grze pojawił się ktoś zupełnie nowy. Pojawienie się nowego kupującego było spodziewane, jednak fakt, że okazał się nim jeden z akcjonariuszy spółki zaskoczył wszystkich.
Wzywający starali się cały czas studzić nastroje. – Zgodnie z ustawą o ofercie publicznej jeden podmiot może w ciągu 60 dni skupić maksymalnie 10 proc,. akcji spółki. Dlatego instytucja skupująca od kilku dni akcje EMF nie jest alternatywą dla naszego wezwania. Według naszych informacji skupiła już ok. 8 proc. akcji, może więc jeszcze powiększyć swój udział maksymalnie o 2 proc., czego powinni być świadomi zwłaszcza drobni akcjonariusze – mówi Maciej Dyjas, prezes Eastbridge.
Jednak zapisy znowu stanęły, dlatego konieczna była kolejna podwyżka ceny do 10,45 zł, która zresztą została ogłoszona ostatniego dnia przyjmowania zapisów.
– W razie niepowodzenia wezwania nie mamy planów ogłaszania za jakiś czas kolejnego. Możemy jednak obniżyć z 80 proc. pułap akcji, które musimy wraz z Penta Investments skupić, aby wezwanie zostało uznane za udane. Eastbridge może też zgodnie z zapisami z umowy sprzedać Pencie do 13 proc. kapitału EMF – zapowiadał Maciej Dyjas.
Nie chciał jednak komentować, kto stał się tajemniczym konkurentem, który skupuje akcje spółki. Jak wyjaśniał szef Eastbridge na spotkaniach z inwestorami – niemal wszystkie instytucje wyraziły chęć wzięcia udziału w wezwaniu. Tylko jedna nie zajęła żadnego stanowiska.
Teraz już wiadomo, że owym tajemniczym skupującym był ING OFE. Przed ogłoszeniem transakcji miał 5,8 proc. akcji, już po zakończeniu wezwania przekraczał 17 proc.
Dlaczego zdecydował się na kupowanie akcji? Z nieoficjalnych informacji krążących po rynku wynika, że ING kupował akcje EMF często w cenie wyższej, niż ta zaproponowana w wezwaniu. Sprzedając je poniósłby stratę, dlatego zdecydował się na skupienie większego pakietu, aby móc wyjść z inwestycji wtedy, kiedy zdecydują się na to Penta oraz Eastbridge.
– Wszystkie decyzje inwestycyjne podejmowane przez zarządzających ING PTE mają na celu osiągnięcie zysku dla klientów odkładających pieniądze w ING OFE. Inwestycja w akcje NFI EMF została zrealizowana z zamiarem osiągnięcia zysku. Wszelkie spekulacje dotyczące innych powodów podjęcia decyzji o tej inwestycji są bezpodstawne – mówi Piotr Bień, starszy zarządzający portfelem akcji ING PTE.
– Z góry zakładaliśmy szereg możliwych zmian, których być może będziemy musieli dokonać w trakcie transakcji, aby się ona powiodła, np. zmiany ceny akcji w wezwaniu czy też obniżenia progu minimalnej liczby akcji do skupienia. Nie obyło się jednak bez drobnych zaskoczeń. W przypadku tej transakcji największym było aktywne skupowanie akcji przez jeden z funduszy emerytalnych będących akcjonariuszem spółki, co nie miało do tej pory precedensu na polskim rynku, i z tego powodu, choć rozważaliśmy taką możliwość, traktowaliśmy ją raczej jako mało prawdopodobną – dodaje Paweł Zdort z kancelarii Weil.
Ogółem OFE i fundusze inwestycyjne kontrolowały ponad 21 proc. akcji spółki i to ich decyzje były kluczowe dla powodzenia wezwania. Próg wymaganych do skupienia wzywający określili na 80 proc., jednak musiał zostać obniżony.
Ostatecznie skupili 13,93 proc. kapitału spółki i mają wspólnie 74,34 proc. Co więcej, spodziewają się przekroczenia progu 75 proc. Eastbridge ma 41,07 proc., a Penta 33,52 proc.
– Nasza umowa jest tak skonstruowana, że w przypadku zakupów kolejnych akcji przez Eastbridge czy Pentę są one rozdzielane tak, aby obydwa podmioty miały w miarę równe pakiety. Docelowo ma to być po 50 proc. akcji EMF, ale to Eastbridge będzie sprawował kontrolę operacyjną nad spółką – mówi Maciej Dyjas.
– Zainwestowaliśmy w EMF ok. 300 mln zł. W grę wchodzi podwojenie tej kwoty. Środki mogą trafić na podwyższenie kapitału obrotowego czy ewentualne akwizycje. To w tej chwili nasza największa inwestycja w Polsce – mówi Filip Szubert, dyrektor inwestycyjny Penta Investments. – Zgadzamy się ze strategią EMF, nie chcemy ingerować w bieżącą pracę zarządu, który zresztą pozostanie w niezmienionym składzie. Nasi przedstawiciele znajdą się w radzie spółki i wspólnie z Eastbridge będziemy opracowywać kolejną strategię. Jednak nie należy spodziewać się rewolucyjnych zmian, a raczej kontynuacji – dodaje.
Ponieważ Penta przekroczyła próg 33 proc., ogłosiła 6 czerwca także kolejne wezwanie. – Nikt nie spodziewa się, że będzie miało jakikolwiek efekt. Kto miał sprzedać akcje, już to zrobił. Zresztą są bardzo rozbieżne opinie, czy fundusz powinien takie wezwanie ogłaszać – mówi jeden z analityków.
Zapisy na akcje przyjmowane będą od 27 czerwca do 10 lipca 2012 r. Teoretycznie spółki mogą skupić dodatkowe ponad 20 proc. Jednak nikt w to nie wierzy.
Perła w koronie
Empik to wciąż najważniejsza pod względem generowanych obrotów spółka w ramach grupy EMF. To także marka kojarzona przez większość Polaków i mimo ogromnej konkurencji na rynku wciąż jest zdecydowanym liderem, jeśli chodzi o sprzedaż książek, muzyki czy filmów.
1948 r.
Pierwszy Klub Międzynarodowej Prasy i Książki powstaje w Warszawie przy ul. Bagatela. Z czasem upowszechniło się nazywanie ich po prostu empikami (od skrótu nazwy MPiK). Ich największy rozkwit przypadł na lata 60., kiedy powstawały w niemal całej Polsce. W szczytowym okresie działało niemal 100 empików oraz ok. 300 klubów prasy.
1975 r.
Salony są bardzo popularne wśród Polaków – ten w Poznaniu właśnie w 1975 r. odwiedzało średnio 600 osób dziennie, a każda z nich mogła sięgnąć po jeden z 405 tytułów prasowych, w tym 160 polskich.
Lata 80. przyniosły problemy w funkcjonowaniu, które pogłębiły się po transformacji ustrojowej. Liczba salonów spada.
1991 r.
Powstaje spółka Empik, do której RSW Prasa – Książka – Ruch wnosi ok. 70 nadal działających salonów. 100 proc. udziałów w spółce od Skarbu Państwa w 1994 r. przejęła grupa Eastbridge.
2011 r.
Na koniec roku Empik ma w Polsce ok. 180 salonów, działa też na rynku ukraińskim, gdzie prowadzi księgarnie Bukva. Ma także mocną pozycję w Internecie, dlatego UOKiK blokuje przejęcie przez niego sklepu Merlin.pl.