– Tamtejsze sieci, w przeciwieństwie do polskiej, nie są w zbyt dobrej kondycji – mówi Kamil Kliniewski, prezes i wiodący udziałowiec Hygieniki.
Dodaje, że taka transakcja byłaby obarczona dużym ryzykiem, a zapewne wiązałaby się też z koniecznością sporego rozwodnienia kapitału. – Tak naprawdę biznesy w Austrii, Włoszech, Niemczech i Luksemburgu nigdy nie podniosły się z upadłości. Nie zrestrukturyzowano firmy i nie dokonano niezbędnych cięć kosztów. Nie chcemy takich partnerów w biznesie – mówi.
Teraz Hygienika zamierza koncentrować się na rynku polskim. Jak się dowiedzieliśmy, chce w najbliższym czasie odkupić pozostałe 50 proc. udziałów w spółce, do której należy polski oddział Dayli. – To może kosztować kilka milionów euro. Nie mielibyśmy żadnych problemów ze sfinansowaniem takiej akwizycji. Realizacja tej transakcji w chwili obecnej jest bliższa niż kiedykolwiek – nie kryje Kliniewski. Zdaniem analityków Hygienika ma spore możliwości pozyskania finansowania. Zadłużać się może m.in. spółka zależna Dayli, która nie posiada żadnego długu.
Hygienika zajmuje się m.in. produkcją pieluch. Zamierza mocno rozwinąć detaliczną część biznesu. Do końca 2016 r. sieć Dayli ma liczyć co najmniej 300 sklepów. Jeszcze jakiś czas temu Hygienika sygnalizowała, że rozważa sprzedaż produkcyjnej części biznesu. Ta opcja wciąż jest rozważana, a rozmowy w tej sprawie trwają.
Kilka tygodni temu podmiot kontrolowany przez Kliniewskiego przekroczył 5-proc. próg w akcjonariacie giełdowego Delko. Czy będzie zwiększał zaangażowanie? – Rozważam taka opcję – przyznaje szef Hygieniki. Delko zajmuje się dystrybucją artykułów chemii gospodarczej i kosmetyków. Nie jest wykluczone, że spółki nawiążą w przyszłości współpracę kapitałową. Operacyjna już trwa.