W ciągu pierwszych sześciu miesięcy, mimo zamknięcia gospodarki i całej branży gastronomicznej, zyski ze sprzedaży wzrosły o 6,5 proc., do 1 842,18 mln zł z 1 729,16 mln zł w analogicznym okresie przed rokiem.

A jednak zysk netto Grupy Żywiec spadł w pierwszym półroczu o 49 proc., do 49,92 mln zł. W odróżnieniu od pozostałych branż na wyniki spółki, podobnie jak u pozostałych dużych producentów piwa, bardziej wpłynęły rosnące koszty i wahania kursu walut niż samo zamknięcie gastronomii, ponieważ ta odpowiada jedynie za 4 proc. sprzedaży spółki w skali roku.

Prezes grupy Francois-Xavier Mahot tłumaczy wzrost przychodów ze sprzedaży powodzeniem piw z najwyższej półki cenowej i silnym wzrostem sprzedaży piw marki Namysłów. Dla wyników istotny był wzrost kosztów działalności. – Nasze przychody rosły jednak wolniej niż koszty. W szczególności wzrosły koszty opakowań, co wynika z większego zainteresowania konsumentów piwem w opakowaniach jednorazowych i spadku butelki zwrotnej – mówi prezes Grupy Żywiec.

Spółka w pierwszym półroczu zwiększyła też inwestycje w drogę do rynku w tradycyjnym kanale sprzedaży, co przełożyło się negatywnie na poziom zysku operacyjnego. Ponadto spadek wartości złotego negatywnie wpłynął na koszty działalności, co w znacznym stopniu przyczyniło się, jak mówi prezes, do spadku zysku netto. Zaskakiwać może większa sprzedaż piwa w opakowaniach bezzwrotnych, zwłaszcza w świetle rosnącej mody na rozwiązania ekologiczne. Spółka tłumaczy to tym, że w czasie lockdownu sprzedaż piwa przeniosła się ze sklepów specjalistycznych do dyskontów, które nie sprzedają butelek zwrotnych.

Lato może przynieść poprawę wyników. – Wyniki drugiego kwartału, szczególnie w jego końcówce, były już zbliżone do analogicznego okresu roku poprzedniego, co pozwala nam patrzeć z optymizmem, jeśli chodzi o wejście w sezon, który jest dla nas najważniejszy – mówi Magdalena Brzezińska, dyrektor ds. korporacyjnych w Grupie Żywiec. Spółka koncentruje się teraz na sprzedaży marek premium i wprowadzaniu nowości. aPI