Z tezą, że polska gospodarka najgorszą fazę spowolnienia ma już za sobą, byłabym ostrożna w warunkach tak dużej niepewności, z jaką mamy dziś do czynienia. W jednym z naszych raportów sprawdziliśmy celność prognoz na IV kwartał 2008 r. dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej (to pierwszy kwartał po upadku banku Lehman Brothers, który wyznaczył apogeum kryzysu finansowego – red.). Prognozy dynamiki PKB w tym okresie formułowane w listopadzie, czyli już w trakcie kwartału, a nawet pierwsze oficjalne szacunki z początku 2009 r., były mocno chybione. Zdarzało się, że faktyczne zmiany PKB były cztery razy większe lub cztery razy mniejsze niż wskazywały prognozy czy wstępne szacunki. Przy czym w błędach szacunków i wstępnych prognoz nie było widać żadnej regularności: niektóre były zbyt optymistyczne, inne zbyt pesymistyczne. To pokazuje, że w takich okresach, jak teraz, prognozowanie jest bardzo trudne, niemal niemożliwe. Wynika to nie tylko z niepewności i tego, że bardzo trudno sformułować dobre założenia, ale też z tego, że dane z przeszłości są w takich sytuacjach mocno rewidowane. Czyli progności nie dysponują nawet dobrym punktem odniesienia.
Skoro mowa o prognozach, porozmawiajmy jeszcze o demografii. Eurostat ocenia obecnie, że populacja Polski do 2100 r. zmaleje o 20 proc., do niespełna 30 mln osób i to przy założeniu, że saldo migracji będzie mocno dodatnie, sięgnie 5 mln osób. Temu spadkowi populacji towarzyszyło będzie starzenie się ludności. Stosunek liczby osób w wieku przed- i poprodukcyjnym do liczby osób w wieku produkcyjnym podskoczy z 53 proc. dzisiaj do 84 proc. Czy tej demograficznej zapaści można przeciwdziałać? A jeśli nie, to czy można się na nią przygotować, tzn. sprawić, żeby nie zastopowała rozwoju gospodarczego?
Nie trzeba wybiegać o 80 lat w przyszłość, żeby zobaczyć, że trendy demograficzne w Polsce są niepokojące. Bez dużo większej imigracji bardzo trudno będzie utrzymać w Polsce obecny system emerytalny. Trzeba więc zabiegać o to, aby Polska była atrakcyjna dla imigrantów. Trudno będzie też uniknąć podwyższenia wieku emerytalnego…
Co do tego, że wiek emerytalny w Polsce trzeba podwyższyć, zgadza się większość ekonomistów. Ale większość też wątpi, że w dzisiejszych uwarunkowaniach politycznych jest to możliwe.
Kontrowersje związane z podwyższaniem wieku emerytalnego można łagodzić. Po pierwsze, można powiązać te reformy ze zmianami demograficznymi, np. uzależnić je od zmian oczekiwanej długości życia i przyrostu naturalnego. Po drugie, trzeba stworzyć warunki, żeby starsi ludzie mogli i chcieli dłużej pracować. Widzimy, że w krajach Europy Środkowo-Wschodniej wskaźniki aktywności zawodowej wśród ludzi młodych są na takim samym poziomie jak w Europie Zachodniej. Ale wskaźniki te zaczynają się rozjeżdżać dla osób po 40.–50. roku życia. To współgra z postrzeganiem własnego stanu zdrowia. Młodzi ludzie w Polsce i regionie czują się tak samo zdrowi jak w Europie Zachodniej, ale starsi już nie. Czyli część osób wypada z rynku pracy z powodu złego stanu zdrowia. Do tego w krajach Europy Środkowo-Wschodniej osoby po 55. roku życia mają niedostateczne umiejętności cyfrowe – są one dużo niższe niż u ich rówieśników w Europie Zachodniej. Pokazują to badania dotyczące np. częstotliwości dokonywania zakupów w internecie. Postęp technologiczny utrudnia takim osobom pozostanie na rynku pracy. Potrzebne jest stałe doszkalanie starszych pracowników.